niedziela, 20 sierpnia 2017

Powrót i miniaturka

Witam. Wrociłam na blogspota i tego bloga. Postaram się przywrócić go do życia. Przez te miesiące w moim życiu dużo się wydarzyło, ale wreszcie jestem. Dziękuję z całego serca tym, którzy czekali i nadal czekają na kolejny rozdział. Pracuję nad nim :)

Tymczasem zostawiam Wam miniaturkę. Może nie jest ona wspaniała, nie zawiera rozwiniętej fabuły, ale od dawna chciałam ją napisać. Więc napisałam. Przepraszam za błędy i za to, że publikuję ją dopiero teraz, a nie dwa dni temu, tak jak obiecałam.





Narcyza Malfoy siedziała przed salą przesłuchań, ściskając mocno swoje dłonie. Nie mogła okazać zdenerwowania. Nie mogła dać satysfakcji tym plugawym zdrajcom krwi. Nie mogła zrobić żadnego gwałtownego ruchu, ponieważ wiedziała, że wszystko zostanie użyte przeciwko niej. Wiedziała, że aurorzy za wszelką cenę będą chcieli zesłać jej rodzinę do Azkabanu na wieczne męczarnie na co ona nie mogła pozwolić.

Od czasu zakończenia drugiej Bitwy o Hogwart wszyscy aurorzu patrzyli wszystkim Śmierciożercom na ręce. Zdarzały się przypadki, że obserwowali ich z ukrycia, śledzili. U państwa Malfoy parę razy przesiadywali nawet na drzewie z aparatami i różdżkami w pogotowiu. Zabawne.

- Pani Malfoy, zapraszam - usłyszała głęboki głos Kingsley'a Shacklebota i już wiedziała, że rozmowa będzie ciężka.

Weszła do pomieszczenia z uśmiechem na ustach i usiadła na wyznaczonym fotelu. Rozejrzała się dokładnie po pomieszczeniu i tak jak myślała wszędzie był podsłuch. Chciała się zaśmiać, ale wiedziała, że nawet śmiech zostanie użyty przeciwko niej.

- Chcę pani coś do picia? - zapytał mężczyzna, na co ona pokręciła głową. Spojrzała ukradkiem na stolik z napojami i zauważyła fiolkę z zielonym eliksirem. Veritasterum.

- Nie dziękuję. Piłam kawę w domu - powiedziała z uśmiechem i wyprostowała się. Wiedziała, że coś jest nie tak. Spojrzała na Kingsley'a, na ten jego wredny uśmiech.

- Zanim zaczniemy chciałem Panią poinformować, że pani mąż jest również przesłuchiwany w sali obok - odparł z triumfalnym uśmieszkiem, patrząc na jej reakcję.

Narcyza uśmiechnęła się do niego szeroko i pokręciła głową. Spojrzała swoimi błękitnymi, chłodnymi źrenicami w jego oczy.

- Tak, wiem to. Mąż został poinformowany o tym wczoraj. Byłam wtedy w jego gabinecie - uśmiech nie schodził jej z twarzy. Z satysfakcją patrzyła jak na twarzy mężczyzny następuje zawstydzenie, zmieszanie. Jeden zero dla pani Malfoy.

Wczoraj, gdy zostali o tym poinformowani od razu ustalili wspólną wersję wydarzeń. Nie mieli się czego bać, ponieważ oboje byli dobrzy z oklumencji, więc w razie przeszukiwania umysłu byli w stanie pokazać aurorom zupełnie inny obraz wszystkich wydarzeń, które miały miejsce podczas drugiej bitwy o Hogwart.

- Możemy zaczynać? - spytała Narcyza i złożyła ręce na swoich udach.

- Tak, oczywiście - Kingsley odchrząknął i machnął różdżką. Po chwili pojawiło się przy nim samopiszące pióro z kartką pergaminu. - Proszę mi powiedzieć jak zachowała się pani, gdy Voldemort przejął waszą posiadłości w Malfoy Manor?

Pytanie z najwyższej półki, pomyślała. Wzięła głębszy oddech. Wiedziała, że to przesluchanie nie będzie należało do najłatwiejszych. Nie chciała przypominać sobie strachu, jaki czuła. Tego, jak Voldemort postepował z innymi śmierciożercami. Nie potrafiła zasnąć, ponieważ ciągle słyszała Naginii. Słyszała jak Voldemort torturuje innych...

- Czułam się bezsilna. Nie mogłam nic z tym zrobić. To miała być dla nas kara za to, co zrobił mój mąż i syn. Nie jest tajemnicą to, że Voldemort kazał mojemu synowi zabić Dumbledora. Ten jednak tego nie zrobił, nie potrafił, więc zrobił to za niego Severus Snape. Voldemort wpadł w szał. Musiał się gdzieś ukryć, gdzieś gdzie nie będzie poszukiwany. Wybrał nasz dworek, ponieważ był oddalony od cywilizacji - zatrzymała się, by zaczerpnąć tchu. - Słyszałam krzyki torturowanych mugoli, czarodziejów, którzy według Voldemorta byli zdrajcami krwi - zamknęła na chwilę oczy. - Cieszę się, że to już się skończyło.

- Każdy się cieszy, że to już koniec - Kingsley pokiwał głową. Zapadła niezręczna cisza. Narcyza dobrze wiedziała, że Kingsley również bardzo przeżywa wojenne wydarzenia. Po paru sekundach odchrząknął i spojrzał na Narcyzę. - Dlaczego skłamała pani Voldemortowi w Zakazanym lesie? Proszę opowiedzieć mi o tym coś więcej.

Narcyza uśmiechnęła się delikatnie na to wspomnienie i ułożyła się wygodnie ba fotelu. Założyła nogę na nogę, a ręce pod biustem. - Kiedy Voldemort "zabił" Pottera, wskazał, a dokładniej rzucił we mnie zaklęciem, bym poszła sprawdzić czy Harry żyje. Na drżących nogach podeszłam do niego, uklękłam przy nim i zmierzyłam mu puls. Był wyczuwalny zatem wiedziałam, że nadal jest żywy - przełknęła ślinę i zamyśliła się na chwilę. - Zapytałam się go, czy Draco żyje, kiedy pokiwał głową zrozumiałam, że muszę mu się odwdzięczyć. Skłamałam - zacięła się. Straciła pewność siebie. Czuła, że coś jest nie tak. Nie potrafiła już udawać. Musiała zrzucić swoją maskę obojętności i pokazać swoje prawdziwe oblicze. Nie mogła postąpić inaczej.

- Przyznaję się do tego, że skłamałam. Zrobiłam to w dobrej wierze, zrobiłam to ze względu na swojego jedynego syna. Gdybym miała taką możliwość zrobiłabym to jeszcze raz - zacisnęła dłonie w pięści, a w jej oczach pojawiły się łzy. Zbyt długo ukrywała emocje, zbyt długo pokazywała, że wszystko jest dobrze. Dość udawania. Nie miała zamiaru być nadal chłodną Panią Malfoy. Chciała pokazać światu, że też ma uczucia.

- Pani Malfoy. Proszę sie uspokoić. Wszystko już minęło - powiedział spokojnym glosem czarownik i posłał jej czuły uśmiech. Widział, jak ta kobieta jest przestraszona. Wiedział, że teraz odpowie na wszystko szczerze, ale czy byłoby to sprawiedliwe zagranie? Mógł wykorzystać jej obecne zachowanie i wtrącić ją lub jej męża do Azkabanu. Widzac jednak w jakim jest stanie uznał, że nie warto niszczyć ich rodziny jeszcze bardziej. To byłoby podłe.

- Wszystko dobrze. Mogę kontynuować - powiedziała drżącym głosem i przetarła twarz dłonią. Jedyne czego pragnęła to dużej ilości snu w ramionach męża. Tak bardzo chciała go teraz przytulić.

- W zasadzie mam już to czego chciałem. Dziękuję, Narcyzo. Jesteś wolna. Twój mąż również. Dzięki tobie Voldemort nie przejął kontroli nad całym magicznym światem. Nie mogę umieścić twojej rodziny w Azkabanie, ponieważ nie zawiniliście, zniknęliście z pola bitwy. To wymaga dużej odwagi. Dziękuję - powiedział z uśmiechem Kingsley i wyciągnął do blondynki rękę. - Do widzenia - dodał.

Narcyza wstała z fotela i uśmiechnęła się szeroko. Uścisnęła dłoń Kingsley'a i wyszła z gabinetu.

Odetchnęła z ulgą i spojrzała przed siebie na mężczyznę stojącego na przeciwko niej. Ze łzami w oczach podeszła do niego i wskoczyła mu w ramiona. - Kocham cię - wyszeptała mu do ucha. - Kocham cię, Lucjuszu i nie chcę cię stracić! - dodała i rozpłakała się prosto w kołnierz jego koszuli.

- Cyziu, też cię kocham - powiedział i pogłaskał ją po włosach. - Cichutko, jestem przy tobie. Jesteśmy wolni, Narcyzo. To powód do uśmiechu, a nie do płaczu. Kochanie, nie czas na łzy - pocałował ja w policzek i mocno do siebie przytulił.

- Chodźmy na obiad. Jak normalne małżeństwo - powiedziała po dłuższej chwili Narcyza i stanęła na ziemi.

- Kochanie. Jest mały problem - odparł poważnie Lucjusz. - My nie jesteśmy normalnym małżeństwem - zaśmiał się i wskazał na swoje przedramie na którym widniał zarys mrocznego znaku, a potem spojrzał na jej włosy.

- Przegiąłeś, panie Malfoy! - wysyczała, udając urażoną, jednak potem roześmiała się głośno.

- Jestem gotowy na każdą karę - powiedział i chwycił ją za dłoń. Ona jedynie pokręciła głową i pociągnęła go wprost w stronę windy.

12 komentarzy:

  1. Merlinie, kochana. NARESZCIE!!!
    Cudowna mini <3 uwielbiam Twój styl i czekam na rozdziały <3
    PS, jestem pierwsza.
    PS 2, KOOOOOCHAM <3 ;) :D


    Kocham Cię <3 (po przyjacielsku)
    Marcysiek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze szczęścia, że coś wstawiłaś, zaczęłam hasać po domu, jak króliczek po łące i zrobiłam skok szpagatowy. Tak sie cieszeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!! LOVE LOVE LOVE LOVE LOVE <3333333

    Marcysiek :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak wgl to czy masz Google + bo ja bym chciała do ciebie napisać XD

    OdpowiedzUsuń
  4. I chyba zapomniałaś o Helen...miała urodziny 17 i byłam pewna, że coś wstawisz jak zawsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomniałam :) Wstawiłam post na tumblr, a tutaj już nie mogłam, ponieważ czas mi nie pozwolił.

      Usuń
  5. Awww, cudowne! <3 Uwielbiam, kocham :) Dokładnie tak zawsze wyobrażałam sobie Lucjusza i Narcyzę. Dziękuję za tę miniaturkę i czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cyziu, czy mogłabyś napisać na moje Hangounts? Bo nie mogę ciebie znaleźć.
    Z góry dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*