niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział XXXVII "Coś się kończy, a coś zaczyna"

Dam, dam, dam... Witam po... długim okresie czasu. Lipiec był dla mnie dość wysiłkowym, męczącym miesiącem. Miałam dużo wyjazdów, spotkań ze znajomymi i ogólnie ciężko pracowałam w domu. Jak wiadomo po remoncie trzeba baaaaardzo dłuuuuuuuuugo i dokładnie sprzątać każdy zakamarek.  No cóż, by nie przynudzać napiszę tylko, że kolejny rozdział pojawi się szybciej. ;)
Zapraszam do czytania i przepraszam za błędy.
Enjoy!

      Narcyza niechętnie otworzyła swoje błękitne oczy i rozejrzała po pomieszczeniu. Usiadła na łóżku i przeciągnęła się, mrużąc oczy z powodu słońca,wdzierającego się do jej pokoju przez otwarte okno. Delikatnie dotknęła swojego policzka na którym widniał  czerwony ślad po wczorajszym wydarzeniu, jakie miało miejsce w Malfoy Manor. Tak bardzo nienawidziła Lucjusza.
      Gdy zakładała na siebie szlafrok do jej pokoju weszła Bellatrix z tacą pełną naleśników z bitą śmietaną i dużym kubkiem kawy. Położyła to wszystko na  łóżku i spojrzała na swoją siostrę, kręcąc głową.
- I po co tam wczoraj poszłaś? Takie spotkania, gdzie alkohol przelewa się litrami nie są odpowiednie dla damy takiej jak ty - Bellatrix westchnęła i przeszła się po pokoju, ziewając.

- Wiem, Bellatrix. Nic mnie nie usprawiedliwia. Nie zachowałam się tak, jak powinnam - westchnęła smutno Narcyza i usiadła na krześle, przy swojej toaletce.

- Masz szczęście, że rodzice o niczym nie wiedzą - syknęła Lestrange i podeszła do Narcyzy, przykucając przy niej. Chwyciła jedną ręką twarz młodszej siostry i szarpnięciem odwróciła ją w swoją stronę. - Źle to wygląda - zagryzła wargę i przymrużyła oczy. - Idź do łazienki, a ja pójdę po kosmetyki i jakoś temu
zaradzimy - mruknęła i uśmiechnęła się lekko.

~*~

- Ty gnojku - warknął Evan Rosier, dowiedziawszy się o czynię swojego przyjaciela. - Uderzyłeś moją kuzynkę - rzucił się z pięściami na Lucjusza Malfoya, który siedział smutny na łóżku.

     Rosier powalił go na podłogę, wymachując na oślep rękami. Lucjusz obiecał mu kiedyś, że ani razu nie podniesie ręki na Narcyzę, że jej nie skrzywdzi. Złamał przysięgę i tym samym ich przyjaźń zawisła na włosku. Jak on mógł zrobić coś takiego Narcyzie? Tylko bestia byłaby zdolna do czegoś takiego.

-  Przepraszam, no! Kurwa, tak strasznie cię przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło  - odparł Lucjusz, zrezygnowanym tonem. Pozwolił Evanowi się bić, bo na to zasłużył.

- Jeśli jej nie przeprosisz, obiecuje, że własnoręcznie cię wykastruje! - warknął głośno Rosier i wstał poprawiając swój płaszcz. - Byłeś kimś, kogo uważałem za przyjaciela. Ja i ty zawsze razem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale jeśli się nie poprawisz to koniec z naszą przyjaźnią! - powiedział jeszcze, mierząc go swoim wzrokiem. - Jesteś wrakiem człowieka. Imprezy i praca od rana do nocy. Jeśli nadal będziesz tak robił ktoś zwinie ci Narcyzę sprzed nosa - wysyczał i  wyszedł z pokoju Lucjusza, nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć.

~*~

Narcyza wraz z Bellatrix zaraz po po śniadaniu wybrały się na Pokątną na zakupy. Po pół godzinnym staniu w kolejce wreszcie kupiły wszystkie książki potrzebne młodej Blackównie do Hogwartu i ruszyły do centrum handlowego.

- Bello, dasz mi dziesięć minut? - spytała Narcyza i spojrzała na chłopaka siedzącego przy stole w kawiarni. Był bardzo podobny do Lucjusza. - Chciałabym iść kupić nam coś do picia. Zaschło mi w gardle - powiedziała i odchrząknęła cicho.

- Ani minuty dłużej - powiedziała Bellatrix, uśmiechając się pogodnie do siostry.- A ja pójdę kupić nam coś na dzisiejszy wieczór..

- A co dzisiaj mamy w planach? - zaśmiała się Narcyza i spojrzała na swoją siostrę.

- Piżama party! Tylko ty i ja i filmy... - Bella rozmarzyła się na chwilę, wzdychając teatralnie.

- Czyżby ktoś podmienił mi siostrę? - Narcyza pokręciła głową i ucałowała Bellatrix w policzek. - Pójdę już. Spotkamy się tutaj o równej szesnastej - dodała, zerkając na swój zegarek.

Bellatrix już miała coś powiedzieć kiedy nagle podszedł do nich ów młodzieniec, który wcześniej siedział w kawiarni przy stole.

- Co ty tu robisz? - spytała Bellatrix, chowając siostrę za siebie.

- Chciałbym porozmawiać z Narcyzą - syknął twardo i spojrzał na swoją ukochaną. - Proszę... tylko pięć minut - wyminął Bellatrix i chwycił blondynkę za dłoń. - Twoja siostra może nawet na nas patrzeć. Ja nie będę miał nic przeciwko. Po prostu chce porozmawiać i wyjaśnić...

- Nie ma czego wyjaśniać, Lucjuszu - powiedziała Narcyza, patrząc mu w oczy. - Uderzyłeś mnie - szepnęła cicho i odsunęła się od niego.

- Proszę, Cyziu - odparł niemalże błagalnie, znów chwytając ją za dłoń. - Naprawdę czuję się podle. Daj mi chwilę!

- Daj mi spokój - odsunęła się od niego, podchodząc do Bellatrix. - Chodźmy - szepnęła, mocno ściskając ramię swojej siostry. Ta tylko kiwnęła głową i obrzuciła Malfoya spojrzeniem "już nie żyjesz" i pociągnęła za sobą Narcyzę. Nim Lucjusz zdołał wykonać jakikolwiek ruch, zauważył, że jego ukochana zniknęła wraz z siostrą.

~*~

Ekspres do Hogwartu odjeżdżał za niecałe dziesięć minut. Tabuny uczniów ładowały się do wagonów, przeciskając się i rozpychając na wszystkie możliwe strony. Narcyza siedziała w pustym przedziale wpatrzona w okno. Według niej cały ten pociąg był pełen dzikusów. Westchnęła głośno i zamknęła na chwilę oczy, oddychając spokojnie. Wtem do jej przedziału wpadł Severus Snape, popchnięty przez Jamesa Pottera. Narcyza w ostatniej chwili złapała go za poły płaszcza.

- Merlinie, wszystko gra? - spytała cicho i spojrzała na przestraszoną twarz swojego przyjaciela.

-  Tak, Cyziu. Wszystko gra - mruknął cicho i usiadł obok niej. - Mogę resztę drogi siedzieć tutaj? Nigdzie mnie nie chcą - odparł smutnym głosem i wlepił wzrok w swoje buty.

- Oczywiście. Będę bardzo szczęśliwa jeśli ze mną zostaniesz - odpowiedziała i oparła głowę o szybę.

- Widziałeś może... Victorię? - spytała po chwili, strzepując niewidzialne pyłki z rękawa jej czarnego płaszcza.

- Tak. Niedawno żegnała się z rodzicami na peronie. A teraz nie wiem gdzie poszła - wzruszył ramionami i zamknął oczy. Narcyza jedynie pokiwała głową. Po kilku minutach, kiedy to Severus spał, a Narcyza plotła warkocz ze swoich włosów, który potem i tak rozplatała ekspres wreszcie ruszył. Do przedziału weszła jedna nieznajoma dziewczynka, zapewne pierwszoroczna. Narcyza nie miała ochoty wdawać się z nią w jakiekolwiek relacje.

- Znajdzie się tu miejsce dla mnie? - spytał znajomy, dziewczęcy głos. Narcyza  poderwała się z miejsca i zmierzyła dziewczynę wzrokiem. - Victoria... - szepnęła jedynie i wskazała miejsce na przeciwko siebie.

- Zawsze siedziałyśmy tu razem, więc to tak jakby nasza mała tradycja - uśmiechnęła się lekko, kładąc bagaż pod nogi.

- Tak. Pamiętam - pokiwała głową Narcyza i wygładziła swój płaszcz.

- Jest jeszcze szansa, że będzie między nami dobrze? - spytała po pewnym czasie, niepewnie Victoria.

- Oczywiście, że tak - odpowiedziała Narcyza, zamykając oczy. - Prześpijmy się. Przed nami długa droga - mruknęła, zasypiając powoli.

      Kilka dni temu odbyła mini "rozmowę" z Lucjuszem w centrum Handlowym, która wytrąciła ją z równowagi, jednakże teraz wszystkie jej zmartwienia odeszły w kąt, kiedy to na horyzoncie pojawiła się Victoria. Jej przyjaciółka, jej wspaniała przyjaciółka, którą kochała jak siostrę. Była dla niej ważna. I gdyby teraz ktoś kazał jej wybierać pomiędzy miłością, a przyjaźnią to bez zastanowienia wybrałaby przyjaźń. Ona jest w życiu człowieka najcenniejsza.

6 komentarzy:

  1. CZEŚĆ!
    Cieszę się, że mimo wakacji udało Ci się coś "naskrobać" :D
    Cieszę się również, że Narcyza póki co nie chce gadać z tym palantem, ma dziewczyna racje no kucze, ciśnienie mi się podnosi jak go widzę ;___; no wiesz, widzę w sensie oczami wyobraźni,kiedy czytam ;__; sama rozumiesz o co chodzi, no :D
    " Mogę resztę drogi siedzieć tutaj? Nigdzie mnie nie chcą" - JAK CIĘ NIE CHCĄ, SEV! A JA TO CO?! CHODŹ DO MNIE!!!!!! <3333333
    Więcej Severusa i będę w niebie! :*
    Świetna notka, do następnego!
    PS. bawię się w "recenzenta" wpadaj, jeśli chcesz, na początek poszła recenzja Greya, więc...no :D
    http://raczkujacy-recenzent.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle czasu czekałam!!! Ale rozdział świetny :) Ale świnia z Lucjusza!
    Czekam niecierpliwie na następny :D

    Zapraszam na moje ff o "Igrzyskach śmierci" - kto-jest-wrogiem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ! Ciekawe co Lucjusz wymyśli żeby odzyskać Narcyzę ♥ Wspaniale piszesz ! Niecierpliwie czekamy na następne ♥ A jeśli ... to kiedy by był mniej więcej ? :D

    Pozdrawiam i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinien pojawić się do tej niedzieli. :3 Dziękuję :*

      Usuń
  4. Wreszcie, nareszcie <3
    świetny rozdział jak zawsze, szkoda tylko że wydaje mi sie krótszy od poprzednich.... Ale ważne że coś jest i mam nadzieję, że kolejny będzie jak najszybcie a wena nie odejdzie!

    OdpowiedzUsuń
  5. No powiem tak, Michalinko, że rozdział krótki, ale mi się podoba. :) W końcu go komentuję, no ale nie miałam kiedy. :( Jak wróciłam od Ciebie, to głowa mi pękała przez dwa dni, później nie miałam na nic sił, ale w końcu wracam do siebie! :D Przejdźmy już lepiej do rozdziału, zanim zacznę pisać, jak to bardzo chcę wrócić do Twojego zadupia. ;(
    Nie ma to jak tapeta, która zakryje wszystko! :P Szkoda mi Narcyzy, ale... ale to takie zabawne. xd Znaczy... eee... smutne. Tak, smutne zdecydowanie. HAHAHHAHAHAHAHA!
    Lucek mnie troszkę wkurza, irytuje, denerwuje, gdyż ponieważ jest kretynem, no i... jest denerwujący i tyle, o! Szkoda że Evan nie uszkodził mu troszkę twarz. :D
    No smutne to, że Narcyza nie chciała porozmawiać z Luckiem-Buckiem. :( Chciałabym scenę, gdzie się kłócą, a na końcu trafiają do łóżka. Spać oczywiście idą, nie myśl sobie, że coś innego!
    No to ten... Ja kończę swój bardzo mądry i spójny komentarz, czekam na rozdział, który chyba miał być dodany wczoraj lub przedwczoraj. Toffik Cię pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*