EDIT: W rozdziale zaszły małe poprawki, tak dla jasności. ;)
Poranny, zimowy wietrzyk muskał delikatnie jej śnieżnobiałą skórę. Pukle blond włosów swobodnie opadały na jej twarz, oblaną szkarłatnym rumieńcem. Poczuła miłe mrowienie w klatce piersiowej, a czarna, długa peleryna ogrzewała całe jej ciało. Niechętnie otworzyła oczy i przetarła powieki. Spojrzała w górę z lekkim uśmiechem. Zobaczyła przy swoim boku Rookwooda, który głaskał ją po głowie i mocno trzymał w talii. Leżeli na jednym z parapetów na siódmym piętrze, wtuleni w siebie.
-Dzień dobry, moja księżniczko - wyszeptał Augustus i pocałował ją w policzek.
-Dzień dobry... - odparła jeszcze sennym tonem i bezwiednie opadła na jego tors w zamiarze szybkiego zaśnięcia. Była naprawdę bardzo zmęczona nie wiedziała dlaczego. Mruknęła cicho i wtuliła głowę w jego ramię. Było jej tak cudownie.
-Jak się spało? - chwycił jej podbródek i spojrzał w jej zamglone oczy. Złożył na jej ustach krótki pocałunek.
-Bardzo dobrze, a w ogóle spaliśmy? - spytała zadziornie i pogłaskała jego policzek.
-Cyziu...- westchnął ostentacyjnie - Do niczego między nami nie doszło.- wytarł z jej twarzy mały płatek śniegu.
-Tak? - chwyciła się za głowę i odsunęła od niego. Wyglądała na lekko zakłopotaną. - A ja myślałam, że ja... że my... że ty... Och. - przeciągnęła się i po chwili wybuchnęła gromkim śmiechem, który rozniósł się po całym korytarzu.
-Mój słodki kwiatuszek - pokręcił z rozbawieniem głową. Zastanawiał się dlaczego ona mogła coś takiego pomyśleć? On to nie to samo co boski Lucjusz Malfoy. - Chodź do mnie, chcę cię mieć w swoich ramionach. - chwycił jej ręce i przycisnął ją mocno do siebie. Odwzajemniła uścisk i spojrzała na niego.
-Jesteś taki uroczy - dotknęła jego nosa, by później pocałować go czule w usta. On odpowiedział na to bardzo entuzjastycznie i posadził ją sobie na swoich kolanach. Jego ręce powędrowały na jej biodra. Oddawał każdy pocałunek z ogromną pasją i pożądaniem. Narcyza wplotła swoje palce w jego włosy, a z jej ust wydobył się cichy jęk. Po chwili oderwała się od niego by zaczerpnąć powietrza. Oparła się czołem o jego i dotknęła dłońmi jego twarz.
-Przez twoje cudowne pocałunki, tracę nad sobą kontrolę - wydyszał i po krótkiej chwili znów bez pozwolenia wpił się w jej usta. Tym razem chwycił rękami jej głowę i mocniej przyciągnął do siebie, jakby bał się, że zechce przerwać pocałunek, jednakże ona nie miała zamiaru tego robić. Pragnął jej całym sobą. Nie mógł dłużej się już powstrzymywać, doprowadzała go do szaleństwa.
-To się nie kontroluj - szepnęła między namiętnymi pocałunkami. Przygryzła lekko jego dolną wargę. Jego język pieścił jej podniebienie, później przejechał po jej białych zębach, aż w końcu napotkał jej i złączył się z nim w namiętnym, pasjonującym tańcu. Augustus delikatnie muskał opuszkami palców jej kark, a drugą ręką jeździł po jej udzie. Ich oddechy stawały się coraz szybsze i cięższe z każdą sekundą. Serca przyspieszyły, a krew buzowała w żyłach. Emocje sięgały zenitu... Teraz mogło zdarzyć się dosłownie wszystko!
-Nie... Narcyzo - wyszeptał po chwili Rookwood odsuwając ją od siebie. Na jej twarzy pojawiło się jawne oburzenie, ale również zdziwienie. Czy zrobiła coś nie tak? Coś mu się nie podobało?
-Co się stało? Dlaczego tak nagle przestałeś? - fuknęła z wyrzutem i założyła ręce pod biustem. Prychnęła cicho i pokręciła głową.
-Nie chce byś cierpiała... Byś później żałowała tej decyzji - przybliżył się do niej i dotknął lekko jej dłoni. - Zrozum Cyziu, chce by było ci jak najlepiej. - wyszeptał jej do ucha, jednakże ona nadal pozostała nie wzruszona. - Za trzy dni wyjeżdżam. Wtedy będziesz miała czas, by spokojnie o tym pomyśleć.- uśmiechnął się i pocałował ją w szyję. Ona odwróciła się twarzą do niego.
-Masz rację... Ja... Przepraszam - odparła lekko zmieszana i uśmiechnęła się, rumieniąc się przy tym. - Głupio się z tym czuję. - spuściła głowę w akcje zażenowania. - Jeszcze raz, przepraszam. - westchnęła cicho i położyła głowę na jego ramieniu.
-Nie przepraszaj mnie za to - ucałował czubek jej głowy i chwycił jej podbródek, by spojrzeć w jej błękitne oczy. - Cyziu, moja najdroższa, ja cię rozumiem, wiem co czujesz... - pogłaskał jej policzek, a ona przymknęła oczy, chcąc nasycić się jego dotykiem.
Och, nie! I znowu to uczucie. Mieszanina miłości i nienawiści. Nie, tylko nie to! Nie teraz! Dlaczego w jej myślach nagle pojawił się Lucjusz? Przecież z nim już wszystko zakończone, już ICH nie ma, w zasadzie to ICH nigdy nie było... No nie licząc kilku pocałunków i jednej chwili słabości w pokoju wspólnym. Teraz chciała oddać się w pełni Augustusowi, przecież pociągał ją, może nie czuła do niego miłości, ale czuła coś na miarę tego, coś silnego, większego niż przyjaźń. Kiedy trzymał ją w swoich ramionach czuła nieopisane ciepło, jego czuły dotyk przyprawiał ją o gęsią skórkę, ale również uspokajał ją. Przy nim czuła się wspaniale, wszystkie zmartwienia i troski opuszczały ją... Augustus to był jej ideał.
Malfoy natomiast zawsze był władczy. On miał wyznaczony cel w życiu i po prostu wiedział czego chciał i zawsze to dostawał. Zdobywał to siłą i swoim charakterem. Przed nim nie było rzeczy niemożliwych. Przy nim blondynka zawsze czułą się sławna? Gdy ją obejmował czuła emanujący od niego chłód, a także pożądanie. Przy Lucjuszu sama czuła się wyzwolona i pewna siebie. Jego również kiedyś uznawała za swój ideał... Powiadają, że zawsze zostanie jakiś sentyment i właśnie on gdzieś zagnieździł się głęboko w jej sercu, a dał o sobie znać dopiero teraz, kiedy wszystko było już na dobrej drodze do jej szczęścia.
-Kochanie...- zaczęła cicho i zeszła z parapetu. Poprawiła swoją szatę i podała mu jego pelerynę. - Chodźmy już. Musimy odpocząć. - wyciągnęła w jego stronę rękę, którą on od razu pochwycił i czule pocałował. Razem udali się w głąb korytarza, śmiejąc się i przytulając.
~*~
W dzień wyjazdu do rodzin, w Hogwarcie panował straszny zamęt i gwar. Uczniowie biegali od sali do sali, ciesząc się, że wracają do swoich ciepłych, przytulnych domków. Ten nastrój udzielił się nawet Ślizgonom. Dziewczyny szykowały kreacje w których pokażą się rodzicom, chłopcy natomiast siedzieli rozłożeni i wyluzowani na kanapach i grali w szachy, bądź rozmawiali o nadchodzącym meczu Quidditcha, który odbędzie się na wiosnę, na zakończenie kolejnego semestru nauki. Niektórzy dzielili się między sobą prezentami, nucąc przy tym świąteczne piosenki. A inni pogrążeni byli po prostu w swoich myślach, nie zważając na otoczenie.
Narcyza i Rookwood w sumie byli na dwóch bardzo romantycznych randkach, które oczywiście zawsze kończyły się długim pożegnaniem i namiętnym pocałunkiem. Okrzyknięto ich nową najgorętszą parą Hogwartu. Przez takie zachowanie panna Black zdobywała coraz więcej wrogów i rywalek.
~*~
Lucjusz Malfoy topił swe smutki w ognistej whisky. Bardzo żałował tego, że nie jest Augustusem... Tak! Pierwszy raz żałował, że nie jest kimś, kto należy do niższej warstwy społecznej niż on. Nie miał odwagi, by podejść do Narcyzy i porozmawiać z nią na spokojnie, chciał wyjaśnić jej to wszystko. Wtedy na korytarzu, gdy celował różdżką do Alice, dział pod wpływem impulsu, naprawdę nie pomyślał, że sprawy tak się potoczą. Miał jednak nadzieję, że ona gdzieś podświadomie jeszcze go kocha, przecież to uczucie nie mogło wygasnąć z minuty na minutę. Sama wyznała mu w skrzydle szpitalnym miłość, a on idiota nie powiedział jej, że czuł to samo. Nadal czuje! Teraz on o nią zawalczy! Nie może pozwolić jej odejść. Zrobi dla niej wszystko, wskoczy w ogień, zrobi za nią referat, a nawet zerwie z Alice. Wszystko, byleby tylko mieć ją przy sobie. Będzie miał teraz tydzień czasu, by ją zdobyć. Jeśli Rookwooda nie będzie w pobliżu, to Narcyza straci równowagę emocjonalną i padnie w jego ramiona. Wtedy on - Lucjusz Malfoy, znów stanie się kimś! Znów wygra, zatriumfuje i pokaże temu całemu pajacowi, że Narcyza zawsze należała do niego.
Pewnego dnia skorzystał z okazji i gdy tylko Victoria wyszła z dormitorium, wślizgnął się do pokoju i odnalazł wzrokiem Narcyzę. Widać szukała swojej czerwonej szminki w kosmetyczce. Teraz się zabawimy, pomyślał i stanął za nią.
-To dla niego się tak stroisz? - spytał swoim słodkim, niskim, przerażająco uwodzicielskim głosem i zaciągnął się zapachem jej boskich liliowych perfum.
Narcyza podskoczyła i w tym samym momencie szminka wypadła jej z ręki, na szczęście Lucjusz przechwycił ją laską, po czym oddalił się na drugi koniec pokoju i oparł o jedną z szarych ścian.
-Nie twój interes, Malfoy - wycedziła, po czym odwróciła się na pięcie i niechętnie podeszła do niego z wyciągniętą ręką. - poproszę moją szminkę! - zdziwiło ją to, że bez zbędnych tekstów oddał jej ją. Gdzieś musiał być haczyk. - Dziękuję. - odparła lekceważąco i wróciła na swoje poprzednie miejsce. Zaczęła dokładnie malować swoje usta, nie zwracając uwagi, na zdenerwowanego Lucjusza.
-Więc... - przełknął głośno ślinę, a jego głos zabrzmiał nadzwyczaj żałośnie.- Wybierasz się z nim, gdzieś? - zapytał. ale ton jego głosu niestety nie uległ zmianie. I co on miał teraz zrobić?! Była taka piękna i wyjątkowa, do tego zaostrzył jej się trochę język. Tyle stracił... No, ale przecież nie porwie jej teraz!! Chociaż... w drodze wyjątku... Nie, to się nie uda!
-A co? Zazdrosny jesteś? - zakpiła i założyła srebrne kolczyki. Nie! Tego było już za wiele! Ona była dziś taka elegancka i oszałamiająca, a on jej pożądał i to było silniejsze od niego. Jego laska odgarnęła jej włosy za ucho, a jej szyję owionął jego zimny oddech.
Zadrżała. Nie wiedziała w którym momencie Malfoy przybliżył się do niej, aż do tego stopnia. Coś w głowie mówiło jej, żeby się odsunęła, ale gdy chciała to zrobić, jakaś siła przytrzymywała ją w miejscu. Po chwili Lucjusz odrzucił laskę na łóżko i oparł dłonie na stoliku, po obu stronach jej ciała. Mimowolnie przysunęła się do przodu, by być jak najdalej od niego, jednakże on nie dawał za wygraną i znów się do niej przybliżył. Teraz Narcyza zrozumiała, że właśnie zamiast sobie pomóc, jeszcze bardziej się pogrążyła.
-On na pewno, nie umie całować cię tak - wyszeptał jej do ucha i pocałował jego płatek, po czym spoczął ustami na jej szyi. Przejechał językiem po jej aksamitnej skórze, mocno chwytając ją za ramiona, jakby nie chciał jej wypuścić, nigdy. Dał jej tym jasno do zrozumienia, że i tak będzie jego, że dla niej nie ma już ratunku.
-Lucjuszu, jestem umówiona! - próbowała wyrwać się z jego uścisku, który z każdą sekundą był mocniejszy. W końcu się poddała, co miała zrobić? Kochała ich obu!
Malfoy gwałtownie odwrócił ją twarzą do siebie i bez zbędnych gestów wpił się w jej usta. Po chwili protestów, oddała pocałunek. Nie był on delikatny i czuły, jak to zawsze bywało, a namiętny i brutalny. Lucjusz chwycił ją w talii i posadził na biurko i jedną dłonią chwycił jej gardło, a drugą zaczął rozpinać jej sukienkę. To było silniejsze od niego, a skoro Panna-Jestem-Taka-Fajna-Bo-Mam-Chłopaka, oddawała każdy jego pocałunek, to znak, że chciała tego samego co on. W końcu jej sukienka swobodnie opadła na podłogę. Jak zwykle największą zmorą Lucjusza w tych sprawach był biustonosz, ale nie zamierzał się z niczym spieszyć. Zaczął muskać ustami jej dekolt, zostawiając mokre ślady. Po chwili zerwał z siebie koszulę. W tym momencie myślał o zaspokojeniu własnych potrzeb. Położył Narcyzę na biurku, a raczej brutalnie ją popchnął i naparł na nim swoim ciałem, chwytając ją rękami i nogami. Była uwięziona. Przyszpilił jej dłonie w żelaznym uścisku nad jej głową. Przywarł wargami do jej ucha i zaczął szeptać słowa zachęty, chciał by nie bała okazywać się mu tego co czuje, żądał jej odważnych gestów i czułych pocałunków.
Narcyza szczerze próbowała się od niego uwolnić. Zapowiadało się raczej nie fajnie, w każdym bądź razie dla niej. Lucjusz jedną wolną ręką szybko umieścił sobie jej łydki na swoich plecach i docisną swoje biodro do jej. Jęknęła cicho, gdy poczuła na swoim udzie jego znaczną erekcję. Oj tak, Malfoy był pobudzony i to bardzo. Narcyza w myślach zaczęła spisywać swój testament, wiedziała, że nie ma już dla niej jakiejkolwiek pomocy. Szybko zerwał z niej biustonosz i gwałtownie zaatakował jej piersi. Z jej gardła wydobył się cichy krzyk bólu. Schodził pocałunkami coraz niżej, bez pośpiechu, dokładnie badał każdy centymetr jej ciała. Zatrzymał się na jej brzuchu, a jego ręce bezkarnie błądziły po jej biodrach. Jej ciało wygięło się w łuk, a oddech momentalnie przyspieszył. W jej oczach tlił się niezbadany strach. Chciała się go pozbyć! Po chwili spojrzała na blondyna, który sięgnął dłońmi do paska od spodni.
-Lucjuszu, proszę cię. Nie rób tego - jej głos był nadzwyczaj słaby i zachrypnięty, na jej policzkach pojawiły się łzy. Zakryła się suknią, a on jedynie zaśmiał się upiornie. Szczęk. Pasek został odpięty. Powoli zaczął odpinać dwa guziki i zamek, gdy ściągnął spodnie Narcyza krzyknęła i... w tej samej chwili się obudziła.
Okazało się, że to tylko sen. Zasnęła przy malowaniu ust szminką. Trzeba przyznać, że sen bardzo realistyczny. Nagle usłyszała za sobą ciche chrząknięcie. Odwróciła się i znowu krzyknęła, tym razem głośniej. Jej serce momentalnie zaczęło bić szybciej, ze strachu, a oddech przyspieszył.
-Długo tam, tak stoisz? - żachnęła się i podniosła głowę ostentacyjnie do góry. Dmuchnęła lekko powietrzem, by usunąć z twarzy jednego małego blond loczka, który wykradł się z ciasno spiętego koka.
-Wystarczająco długo, by pobłąkać się po twoim umyśle - zaśmiał się cicho i oblizał wargi. Rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu i zastukał dwa razy laską. Po chwili przy jej łóżku pojawił się wielki bukiet narcyzów.
-Co do... - zaklęła cicho i spojrzała na kwiatki. - Przecież wiesz, że ich nienawidzę! - warknęła po chwili zdenerwowana, a świadczył o tym jej szkarłatny rumieniec na policzkach.
-Wiem o tym - odparł znudzonym tonem. Naprawdę ta wypowiedź musiała być dla pana Malfoya bardzo wyczerpująca...
-Zaraz, co ty powiedziałeś?! - wstała i z impetem odrzuciła od siebie krzesło. Podeszła do niego i założyła ręce na biodra. - No, słucham. - kiwnęła wyzywająco głową.
-To co widziałaś przez sen, to były moje wyobrażenia. - powiedział patrząc w jej oczy. - Widzisz, jak łatwo tobą manipulować?- prychnął z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Niszczysz mi życie! - warknęła i wbiła mu dwa palce w klatkę piersiową. - Świadomie! - wycisnęła przez zęby.
-Nie raczej umiejętnie pokazuje ci co możesz mieć jeśli tylko dasz mi się dalej poprowadzić przez życie! - dodał rozbawiony, widząc jej zadarty nosek i jej słodkie błękitne oczy, emanujące niezwykłym blaskiem.
-To ja ci powiem, że przez życie idę sama! - odparła cicho. Nie chciała dłużej ciągnąć tej bezsensownej rozmowy. Chciała w końcu iść pożegnać się z Augustusem i zaszyć się w pokoju, aż do świąt Bożego Narodzenia, albo najlepiej do Sylwestra, byleby tylko nie widywać Lucjusza. Nadal coś do niego czuła, myślała, że jej przeszło jednakże nie potrafi zapomnieć tego co wydarzyło się między nimi.
Te gorące i namiętne pocałunki, ukradkowe spojrzenia, przypadkowy dotyk, lekkie uśmiechy i rumieńce na policzkach. Te wspomnienia przelatywały przed jej oczyma niczym film, widziała dokładnie wszystko. Dokładnie pamiętała, jak z trudem ukrywała zazdrość, którą potęgowało pojawienie się na horyzoncie Patricii, czy Alice, albo innej dziewczyny. Siedziała cicho z zaciśniętymi pięściami i ustami, by nie wydać z siebie cichego jęku rozpaczy, bo go traci. Z każdą minutą go traciła. Ten jego wzrok biegnący po każdej dziewczynie w szkole przyprawiał ją o zamęt w głowie i słone łzy. Oczywiście obiecywała sobie, że nigdy nie będzie przez niego płakać, nigdy! Ale to było silniejsze, to nieopisane uczucie. Po prostu nie potrafiła od tak "wyrwać" go z serca, a bardzo by tego chciała. Każdego dnia przysięgała sobie, że jutro będzie lepiej, że nie będzie zwracać na to uwagi. Na jego cudowne oczy i włosy, oraz resztę jego ciała. Nie dawała rady... Poddawała się za pierwszym razem, gdy widziała go jak patrzy się na inną! Jak uwodzi ją wzrokiem i uśmiecha się do niej zalotnie, wtedy miała ochotę go po prostu uderzyć. Z całej siły wymierzyć mu policzek, w nadziei, że przejrzy na oczy, bo ona wciąż czeka i czekać będzie, mimo, iż to uczucie już niemalże wygasło. Wszystko się zmieniło, dosłownie wszystko. Dałaby wiele by było jak dawniej, jak przedtem, jakby nic nigdy się nie wydarzyło.
-Cyziu... - usłyszała słaby głos Lucjusza tuż przy jej uchu. Podniosła wzrok i pierwsze co ujrzała to jego przestraszony wyraz twarzy. Trzymał ją mocno w ramionach i głaskał ją po włosach.
-Co się stało? - spytała lekko zdezorientowana.
-Straciłaś na moment przytomność - ogarnął jej włosy z twarzy nadal mocno ją podtrzymując, nie chciał jej wypuszczać ze swoich objęć. Nie chciał się z nią rozstawać. - Masz szczęście, że w porę cię chwyciłem. - uśmiechnął się lekko.
-Dziękuję - wyszeptała i odsunęła się od niego. Jeszcze przez chwilę ślepo patrzyła się w jego oczy po czym otrząsnęła się i spoważniała. - Dlaczego znowu ci ulegam? Znowu daje ci przejąć nade mną kontrolę? - spytała nagle i uniosła brwi do góry w geście zdziwienia.
-Bo czujesz się przy mnie bezpieczna! - odpowiedział niemalże krzycząc. Dlaczego do niej nic nie docierało?
-Lucjuszu, proszę wyjdź! - wskazała ręką na drzwi. - Za kilka minut muszę iść pożegnać się z Augustusem!
-Narcyzo, dlaczego się oszukujesz?! - warknął lekko zirytowany jej zachowaniem. - Przecież, go nie kochasz, po co to ciągniesz. Musisz być z kimś kto będzie cię wspierał, pocieszał, dawał ci wszystko czego zapragniesz!
-I oczywiście tą osobą jesteś ty? - zakpiła i pokręciła głową, po czym podeszła do szafy w poszukiwaniu czegoś ciepłego do ubrania. Nie chciała dłużej przebywać z nim sam na sam, bo mogłoby to skończyć się źle. - I zabierz te cholerne kwiatki! - krzyknęła i założyła na siebie płaszcz i kapelusz z wielkim rondem.
Lucjusz nie mógł pozwolić jej odejść, po prostu nie mógł, był tak blisko i nie chciał tego stracić. Podbiegł do niej i chwycił ją za rękę.
-Zbyt długo na to czekałem, wybacz mi, Cyziu - odparł drżącym tonem i przyciągnął ją do siebie. Objął ją mocno w tali tak by mu się nie wyrwała. Uciszył ją pocałunkiem. Biła go pięściami po plecach, jednakże on nie przestawał jej obdarowywać czułymi pocałunkami oraz gestami. Po krótkiej chwili rozluźniła się i nieco śmielej oddała całusa, przekazując mu tym swoje prawdziwe uczucia. Podniósł ją, zacieśniając objęcia i przycisnął mocno do siebie. Oparł ją o ścianę, nadal nie wypuszczając jej ze swoich ramion. Dopiero po dłuższej chwili postawił ja na ziemie i spojrzał w jej oczy. Jedną dłonią chwycił jej podbródek, a drugą chwycił jej rękę i przycisnął do swojego serca.
-Ono bije dla ciebie, Cyziu. Tylko dla ciebie - wyszeptał cicho i spojrzał w jej błękitne oczy. - Proszę zostań tu, Rookwood sobie poradzi, nie idź tam, nie zostawiaj mnie. - wybłagał głosem przepełnionym skrajnymi emocjami.
-A dlaczego, Malfoy? - prychnęła z irytacją. Pokręciła głową i odsunęła się od niego. Oparła się o krzesło i głośno westchnęła.
- Chcesz wiedzieć dlaczego? - spytał, jednakże nie usłyszał żadnej reakcji. Zacisnął pięści i podszedł do niej i chwycił z całej siły za ramię i obrócił ją. - Powiedz... tak, czy nie. - mocniej ścisnął jej ramię, aż jęknęła z bólu.
-Zostaw mnie. - warknęła i odsunęła się od niego. Chciała wyjść, jednakże on znów ją chwycił i mocnym szarpnięciem przyciągnął do siebie.
-Kurwa, Black, JA CIĘ KOCHAM!! - niemalże wykrzyknął jej to prosto w twarz. Otworzyła usta ze zdziwienia, a w jej oczach zabłysły łzy. Nie wiedziała co ma zrobić. Jedynie odsunęła się od niego na kilkanaście cali i pokręciła głową. Zaśmiała się, jakby z desperacji i oparła o kolumnę łóżka. Nagle zrobiło jej się słabo, a serce zaczęło mocniej bić. Przytłoczona wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami, zsunęła się na łóżko i ukryła twarz w dłoniach. Przed jej oczyma ukazał się Rookwood, jak i Lucjusz. Którego wybrać? Zacisnęła zęby i spojrzała na niego wściekła.
-A gdzie ty byłeś, gdy ja cię kochałam?! - spytała drżącym tonem. Po jej policzkach spłynęły pierwsze słone łzy - Gdzie ty wtedy do jasnej cholery byłeś? - krzyknęła z rozpaczą w głosie.
-Cyziu, ja... - nie potrafił teraz nic sensownego powiedzieć. Poczuł w gardle wielką gulę. Spojrzał tylko na nią ze smutkiem i zażenowaniem wypisanym na twarzy. Tak bardzo żałował, że nie powiedział jej tego wcześniej, tylko teraz, kiedy wreszcie była szczęśliwa.
-Tak długo czekałam na twoją miłość! i wiesz co? Mam dość czekania! Nie obchodzi mnie co teraz zrobisz! - wplotła palce we włosy i pociągnęła za nie, chcąc zadać sobie silną dawkę bólu, by na chwilę zapomnieć o tym, co usłyszała z ust Malfoya.
Lucjusz nie chciał nic zrobić, bo to jeszcze bardziej mogłoby pogorszyć jego obecną sytuację. Stał wpatrzony w nią, jak posąg. Zadawała sobie ból, przez niego... Chciała cierpieć, przez niego... Czuł się z tym podle. Po chwili otrząsnął się i podszedł do niej. Uklęknął na jedno kolano i dotknął jej dłoni, by uchwycić je w żelaznym uścisku i odsunąć od jej włosów. Kciukiem podniósł jej podbródek i wyciągnął z kieszeni chusteczkę. Starannie i bardzo dokładnie z ogromną delikatnością, wycierał każdą małą łezkę, która spływała po jej bladym policzku.
-Przepraszam... - wyszeptał prawie niesłyszalnie. Wiedział, że na razie żadne słowa nie zmienią jej nastawienia przeciwko niemu. Teraz będzie postrzegać go jako wroga numer jeden. Nie chciał tego. - Ja nie byłem pewny swoich uczuć do ciebie. - odparła żałośnie i ułożył twarz na jej kolanach. Aż trudno się dziwić, ale pan Malfoy, poczuł nagle coś mokrego na policzku, to była łza. Najprawdziwsza łza. Tak bardzo się tym przejął?
-Wiem, nie mogłeś kochać dwóch na raz - wysyczała przez zęby i chwyciła jego głowę, by odciągnąć ją od siebie.
- Alice nigdy nie kochałem!! - powiedział niemalże natychmiast.
-A jak wytłumaczysz wczorajsze wyznanie? - zaśmiała się ironicznie.
-To było pod wpływem chwili. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Cyziu... - jęknął błagalnie i spojrzał na nią, jednakże jej niebieskie oczy, nie wykazywały żadnych emocji. Patrzyła na niego bez krzty zrozumienia.
-Wyjdź stąd! - wskazała ręką na drzwi. - Wyjdź i daj mi spokój! - warknęła i rzuciła w niego, jego chusteczką. On zrezygnowany wstał i dotknął lekko jej policzka, po czym skierował się do wyjścia. Narcyza położyła się na łóżku, a twarz ukryła w poduszce. Gdy usłyszała głośny trzask zrozumiała, że została już sama. Krzyknęła głośno i zapłakała z bezradności. Wtem przez okno wleciała mała płomykówka, która rzuciła na jej kolana kopertę. Narcyza przetarła oczy i otworzyła ją. Drżącymi dłońmi wyjęła z niej list.
Andromeda urodziła! Ojciec popadł w szał, a matka wyprowadza się z domu.
Nie odpisuj na list, bo mogą przejąć sowę. Jesteś w niebezpieczeństwie!
Idź do Dumbledora, jak najszybciej! On będzie wiedział co robić!
Bądź dzielna, Cyziu! Kocham cię.
Bella.
Zamarła czytając treść tego listu. O co mogło chodzić? Dlaczego jest w niebezpieczeństwie i co do jasnej cholery wie Dumbledore? Jej rozmyślania przerwał głośny huk. W drzwiach stała zdenerwowana Victoria.
-Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi? - spytała po chwili zdezorientowana blondynka.
-Miałam wizję! On po ciebie idzie, ktoś mu powiedział, powiedział, że ty jesteś jego następczynią, łączy was pewna rzecz. Twój pierścień! Rodowy pierścień, jest zaklęty. - wypowiedziała to na jednym wdechu. - Dumbledore wyjaśni ci wszystko, chodź Cyziu, wszyscy czekają na ciebie w jego komnacie! - Vicki chwyciła za rękę Narcyza i wyprowadziła ją z dormitorium.
-Victorio, co się dzieje? - wyszeptała przestraszona Narcyza. Spojrzała przez okno i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to ciemno - zielona mgła otaczająca Hogwart. Przez to wszystko zapomniała pożegnać się z Rookwoodem...
-Nie zadawaj tyle pytań! Nie mamy czasu! - wypowiedziawszy to przeszły przez portret i pobiegły w stronę schodów, a za nimi na ścianach pojawiły się mroczne cienie. Narcyza jeszcze nigdy się tak nie bała. Uścisnęła mocniej dłoń Vicki i zacisnęła zęby. Za wszelką cenę musiała dowiedzieć się o co chodzi... Jaką odgrywa rolę w tym przedstawieniu...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Na koniec pozwolę sobie wstawić dwa gify z moją przeuroczą Helen. Tak na poprawę humoru. ;>
|
...bądź udanego dnia. <3 |
Dam, dam, dammmm... kolejny zajebisty rozdział jak dla mnie trochę zbytnio łzawy... Ale wiadomo że ze mną coś nie gra, więc przejdźmy dalej :D Rooki i jego zajebistość powracają! I zły Lucek, ARRRR!!! Victoria i jej wizję zaczynają mnie irytować D: Będą jakieś plotki u Dropsa?! Andromeda, w coś w się wpakowała? Ale Bella i jej porady powracają :D
OdpowiedzUsuńJak wspominałam na GG, kolejny inteligenty komentarz by Chloris...
Całusy :*Chloris :D
Zapomniałam GIF! Jest zajebisty! Ale ja już go widziałam :( Wysłałaś mi go jakiś czas temu :D
UsuńJa... Misia, ja nie wiem, co napisać... Wiesz, że Rokud miał dostać mnóstwo hejtów ode mnie, ale nie potrafię, myśląc o tym, co wydarzyło się pomiędzy Lucjuszem i Narcyzą... Płakać mi się chcę, a łzy same krzątają się w moich oczach... O, Merlinie! Przecież oni nie mogą, a on... ;(
OdpowiedzUsuńTak, komentarz krótki i bezsensu, ale kompletnie nie wiem, co mogę napisać... To było piękne, a Lucjusz... no i on... :(
Em. Nie wiem co powiedzieć. Wiem, wiem.. nie komentuję tego za często ( czyste lenistwo, brak czasu albo po prostu chęci), ale wiedz, że czytam i podziwiam :D
OdpowiedzUsuńTak ci powiem, no muszę, że ja się Cyzi wcale nie dziwię. Lucjuszowi się zebrało na uczucia dopiero, gdy stanął na granicy, gdy stracił ukochaną. Chamstwo w państwie po prostu. Nie mogę takich gości po prostu... No ale w końcu przyznał się co d swoich uczuć, więc nadal go wielbię :D
Cały rozdział epicki, że tak powiem.
Pozdrawiam :*
Powiem tyle, że... no, ten rozdział był tak kurwa zajebisty.. XDD Ach, ja i moja skłonność do zazdrości u mężczyzn. Normalnie tutaj kocham Lucjusza, choć podoba mi się, i to bardzo, Rookwood. ♥ Czy to wszystko jest normalne? ;3
OdpowiedzUsuńPchh... ale jednak wybrałabym Rookwooda, a nie tą świnię białą. xD
Jego wyznanie było zajebiście cudowne! *-*
Biedna Cyzia. :( W niebezpieczeństwie? Hmm...
Ahahahhah XD Ten drugi gif jest spoko, ale ten pierwszy.. no normalnie Witaj-w-Psychiatryku XD I tak jest ładna, tyle że zabójczo. :D
Czekam na nn ♥
Z jednej strony " Kurwa, Black, JA CIĘ KOCHAM!! " wystarczyło, żeby mnie rozbroić, a z drugiej całkowicie popieram zachowanie Narcyzy. Z innej zaś, szkoda mi było Malfoy'a, zwłaszcza jak się "rozpłakał" :D
OdpowiedzUsuńGify, wyrażają mój nastrój, nazwalam go "Nie podchodź, chyba, że chcesz umierać patrząc na mój szeroki uśmiech i radość z zadawanego Ci bólu."
Trochę pokręcona nazwa, fakt. Ale kto mówił, że jestem normalna.
Wybacz przerwę w komentowaniu ;)
Pozdrawiam.
Blog naprawdę niesamowity, bardzo przyjemnie się czyta. Nie popełniasz wielu błędów językowych, piszesz ciekawym, poprawnie literackim językiem. Fakty mniej więcej zgadzają się z informacjami z książek. Ogólnie jest bardzo fajnie, ale moim zdaniem powinnaś już przejść o "rozdział dalej". Mam na myśli to, że te podchody miłosne Cyzi i Lucka trwają trochę zbyt długo, brakuje jakiegoś takiego przełomu, zmiany. ale to tylko taka sugestia, poza tym jest cudownie.
OdpowiedzUsuńP.S. Gif jest genialny
P.P.S. Jaka muzyka leci w tle? Możesz podać tytuł, bo bardzo mi się spodobała?
Jejciu, dziękuję za tak miłe słowa i cieszę się, że blog Ci się podoba. ;D Aż z tego wszystkiego wyszedł mi rym. o.O. Własnie już zastanawiałam się od dłuższego czasu nad tą ich całą "zażyłością" i doszłam do wniosku, że trzeba przyspieszyć trochę akcji. Jeszcze raz dziękuję. :*
UsuńMuzyka która leci w tle to "Linkin Park - Numb piano"
Bardzo dziękuje, że przyjęłaś moją opinie pozytywnie i za ta muzykę też. I jeszcze dodam, bo ostatnio zapomniałam, że Twój Lucek dokładnym odzwierciedleniem mojego wyobrażenia o nim, w dodatku jest świetnie opisany. Tylko proponuję dodać jakieś miłe słówka dla Cyzi z jego strony, w końcu seryjny uwodziciel nie może być całkiem zimny, musi sprawiać wrażenie faceta, który wie co zrobić, żeby laski mdlały ze szczęścia na jego widok.
UsuńOczywiście, pojawi się takie, jakby drugie oblicze Lucjusza, to cieplejsze i milsze. ;3 Już za niedługo. :)
UsuńJezu *.*
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się, wiesz? :C
Od razu mówię ci - przepraszam, że dopiero teraz komentuje :c Jakoś zaspałam, sorki :c
Nie no, Cyzia nie mogłaby być z Rookwoodem. :c
"Kurwa, Black, JA CIĘ KOCHAM!!" - ten moment mną zawładną. Z jednej strony się uśmiechnęłam, a z drugiej... Już mi sie zrobiło smutno.
Muszę się zgodzić ze stwierdzeniem, że a Anglii faktycznie nie dzielą się opłatkiem, ale nie jestem pewna co do kolęd. Ale mi to nie przeszkadza. To Twoje opowiadanie i masz prawo pisać co chcesz ;)
Jeszcze raz przepraszam, że komentuje dopiero teraz :c
Pozdrawiam i całuję!
Stacy ♥
P.S
Zapraszam do mnie ;p
http://hogwart-moimi-oczami.blogspot.com/2013/09/rozdzia-19.html
Super rozdział. Uwielbiam Twoją historię. Jest w niej mnóstwo zagadek i niewyjaśnionych spraw a ja to kocham ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Pożoga
Jazz wrócił! ^^ Jejka... słodko, co? Heh... i miałam rację. Nie pospałam nawet bo trząsłooo :_: Czo te mugole za drogi mają?! O.o
OdpowiedzUsuńWybacz skarbie, że dopiero dziś komentuje. Możesz mnie za to crucio poczęstować, zasłużyłam :_:
Dla mnie para Cyzia i Augustus jest taka emm... słodka, albo wręcz zbyt oblana dużą ilością lukru O.o Nie mam pojęcia czemu tak myślę :_: Skarbie ty moje kochane! Ty z każdym kolejnym rozdziałem piszesz coraz lepiej! ;** W tym rozdziale zabiłaś mnie opisami. Były wykonane perfekcyjnie! Każdy szczegół dociągnięty, po prostu bosko ^.^ A gdy czytałam opisy L&N Merlinie... jakieś dziwne uczucie nawiedziło mnie xd Aż ciarek dostałam jak to czytałam. I już myślałam, że do czegoś dojdzie a tu nie. Chlip chlip :c Jeszcze co wie Drops a czego ja nie wiem? O.o Jak mogłaś to zrobić? Aby Jazz nie widział co jest grane? Oj... nie dobrze robisz :D
Skarbie powtórzę jeszcze raz, rozdział niesamowity! Masz W.I.E.L.K.I talent! <3
Twoja siostrzenica, która czuje tylko piasek pod oczami :c Jazz ;**
LUCJUSZ & NARCYZA :3 Bardzo ich lubię, zresztą jak wszystkich Blacków i Malfoy'ów ;) Super pomysł na bloga, większość osób (jak ja xd ) piszę o lily i jamesie, a to miła odmiana xd zapraszam do siebie : http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ tam jest nie tylko fanfiction o jily, ale też nowi bohaterowie, po harrym potterze i zapewniam, że nie zabraknie akcji, śa tam też inne opo :)
OdpowiedzUsuńPS Mam też inną stronkę z opowiadaniami, którą zaczęłam prowadzić dopiero kilka dni temu i pliss mogłabyś wpaść i skomentować rozdział ? chciałabym wiedzieć, czy jest chociaż znośny xd http://poweroffourelements.blogspot.com/
Pozdrawiam ^^^
Omomo u Cyzi też nowy rozdzialik :3 Nie masz pojęcia,jak się cieszę :)
OdpowiedzUsuńTrochę jestem zmęczona,bo już po dwunastej,więc mogę majaczyć...xd Rozdział jak zwykle booski :3 uwielbiam czytać u Ciebie,wiesz?^^ Cyzia ma problem,którego wybrać...zupełnie jak moje przyjaciółki,które są w podobnej sytuacji :d no cóż,ale nie będę tu o mnie nawijać,tylko o zajebistym rozdziale u cioci Cyźki! więc nie wiem co mam jeszcze napisać xd czekam tylko na więcej i mam nadzieję,że rozdział 22 też szybko się pojawi :3
Buziaki ode mnie :)