czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział XIII "Za późno na przeprosiny"

No heej! :3  Mając na uwadze Wasze dobro postanowiłam pisać krótsze rozdziały, albo jeśli wystąpi taka konieczność je dzielić. Taka długość z pewnością Was zanudza, więc chce skrócić Wasze męczarnie. Obawiam się, ze około szesnastu, bądź siedemnastu stron tekstu to byłoby za dużo, jak na jeden raz... Pisałam ten rozdział przy słuchaniu piosenek Linkin Parku i szczerze polecam je do pisania takich scen. *Uprzedzam, że może pojawić się lekka scena... Drastyczna*. Niech moc Salazara Slytherina będzie z Wami, abyście mogli szybo przeczytać rozdział. :3 Ahhh właśnie ogłaszam oficjalnie wszem i wobec, że Rickmanicka napisała piękny hymn mojego bloga : "Tralalala tralalala ciocia Cyzia jest genialna! Wystukuje poezję klawiszami, wszyscy się cieszymy, że jest z nami!" Więc dzisiejszy rozdział dedykuję właśnie jej. ;**
 No właśnie Potterheads nie zapomnieć, że już w ten piątek na TVN o 20,00 leci nasz Harry Potter i jego kamień filozoficzny. xD
Enjoy, Cyzia. :*






Jej loki, swobodnie opadały na zapłakaną twarz. Klęczała na marmurowej posadzce i szeptała sama do siebie, ciągle szlochając. Miała rozmazany makijaż. Tusz spływał po jej policzkach, razem ze słonymi łzami. W pomieszczeniu panował półmrok. Przejrzysta, lazurowa woda, wylewała się ze starych, zniszczonych umywalek i moczyła jej szatę. Nie mogła wytrzymać fizycznie, takiego przeciążenia. Jednak niektóre osoby, nie są takie, za jakie się podają. Potrafią bardzo zranić. Nie chciała już żyć. Mimo, iż to była zwykła kłótnia, nie mogła żyć z tym poczuciem winy, ciążącym w środku. Źle się z tym czuła. To wszystko ją przytłaczało. Zacisnęła mocno dłoń na małym lustereczku i cisnęła nim o posadzkę. Szkło, z hukiem musnęło posadzkę i rozbiło się na miliony kawałeczków. Chwyciła do ręki największy i najostrzejszy z nich i przyłożyła go do nadgarstka. Zacisnęła dłoń w pięść, by jej żyły, były bardziej widoczne. Chciała tylko jednego, pragnęła wyrwać się z tego beznadziejnego świata i fatalnego położenia, w jakim się teraz znajdowała. Chciała o wszystkim zapomnieć. Już wiele razy o tym myślała. Wiele razy powtarzała sobie, że zrobi to dziś w nocy, kiedy wszyscy będą spać. Wzięła głębszy oddech i wbiła szkło głęboko w skórę. Spod jego ostrza, wypłynął gęsty, szkarłatny płyn. Z pozoru jedna mała kropelka, a było ich coraz więcej. Skóra zapiekła ją mocno, syknęła z bólu, lecz była twarda. Wraz z krwią, uciekała z niej cała frustracja, złość, zazdrość i gniew. Pogłębiła wcięcie i powiększyła ranę, dając tym upust wszystkim uczuciom. Krew coraz szybciej spływała po jej nadgarstku, kapiąc na posadzkę, pełną wody. Jej głowę przeszył niemiłosierny ból. Przed jej oczyma, przeleciało jej całe życie. Widziała swoją radość, kiedy usłyszała od Tiary Przydziału, że została przydzielona do Slytherinu. Pierwsze zajęcia z Transmutacji i pierwsza eksplozja na Eliksirach. Zacieśnianie nowych znajomości i poznawanie smaków życia. Ucieczki z lekcji, balowanie do rana. Widziała nocne rozmowy ze swoją przyjaciółką, swoją pierwszą miłość, pierwszy pocałunek. Później widziała tylko smutek i łzy. Poczuła wielką ulgę i zapragnęła więcej. To było coś niesamowitego. Nowe uczucie, nowe doświadczenie, nowe doznanie. Nie mogła się powstrzymać. Po chwili, zrobiła drugie i trzecie nacięcie na tej samej ręce, tym razem nie, aż tak głębokie. Miała ochotę się okaleczać. Na co było jej życie i uroda? Straciła chłopaka, którego kochała, najlepszą przyjaciółkę. Zaczęła płakać, a woda wokół niej, przybierała barwę mętnej czerwieni. Świat nagle zawirował. Zaczęła rozglądać się desperacko na boki, widziała wokół siebie, jakby jasne sylwetki postaci, szydzące z niej. Chciała na nich krzyczeć, lecz coś blokowało jej struny głosowe. Z jej gardła, wyrwał się jedynie jęk rozpaczy i żalu. Powoli zaczynała widzieć ciemność. Poczuła, jak ktoś chwyta jej głowę i desperacko odgarnia włosy. Słyszała czyjś szloch. Długie, zimne palce oplotły jej nadgarstek, próbując zatamować krwawienie…


~*~


Czuła się, jakby przejechał ją jakiś czołg. Wypompowana, bez życia. Bezsilna, bezradna i nikomu nie potrzebna. Otworzyła oczy i zamrugała parę razy powiekami. Obraz stawał się bardziej wyraźny. Rozpoznała twarze osób, znajdujących się przy niej. Koło niej, na łóżku siedział Evan Rosier, we własnej osobie i tulił ją w swoich ramionach. Koło łóżka, na krześle siedziała Narcyza z chusteczką w ręce, a nad nią stał Lucjusz, opierając się dłońmi o jej ramiona. Każdy pogrążony był w swoich myślach. Nawet nie zauważyli, kiedy się obudziła. Dopiero, gdy cicho westchnęła, zerwali się na równe nogi.

-Co tu robicie?- spytała, pretensjonalnym tonem. Sądziła, że pozwolą jej odejść, skoro tak łatwo z niej zrezygnowali. Była na nich zła. Uratowali ją, a ona tego nie chciała. Nie chciała dłużej żyć i cierpieć, jeszcze bardziej, niż zwykle.

-Jak dobrze, że się obudziłaś- wyszeptała Narcyza i chwyciła zabandażowaną rękę Victorii- Baliśmy się, że przybyliśmy tam za późno. Straciłaś dużo krwi… Poppy powiedziała, że możesz nie przeżyć tej nocy, ale się udało, bo wierzyliśmy w ciebie. Byliśmy tu cały czas- łza spłynęła po jej policzku.

-Dlaczego to zrobiłaś?- spytał z wyrzutem Evan i spojrzał na nią pytająco.

-Chciałam się wam usunąć z życia. Mielibyście o wiele lepiej beze mnie…- odpowiedziała, unikając wzroku swojego byłego chłopaka. Wzdrygnęła się, gdy ujął jej dłoń w swoje i złożył na niej czuły pocałunek, po czym uwięził ją w swoich rękach. Próbowała odsunąć rękę, ale on jej nie pozwolił- Czemu mnie uratowaliście?!- oburzyła się.

-Bo nie mogliśmy pozwolić, byś umarła przez swoją ludzką głupotę- odparł oschle Lucjusz i bez słowa, oddalił się od nich.

-Pójdę do niego- rzuciła Narcyza i szybko wstała- Musicie wyjaśnić sobie parę spraw- wytarła łzy i poszła w ślad za Malfoy’em. Zauważyła, że stoi przy oknie i nad czymś intensywnie rozmyśla.

-Salazarze, co ja narobiłam- przeczesała włosy, wzdychając przy tym ciężko.

-Zachowałaś się niemądrze i nieodpowiedzialnie- zastukał parę razy swoją srebrną laską o marmurową posadzkę. Narcyza zadrżała. Nienawidziła tego odgłosu i w szczególności nienawidziła, jak robi to Lucjusz. Dało się wtedy wyczuć na odległość, złość i chłód jaki wydobywał się z każdym dźwiękiem.

-Odezwał się- zakpiła- Myślałam, że dojdziemy do jakiegoś porozumienia, ale jednak, jak zwykle się myliłam. Co ja sobie myślałam?- powiedziała sama do siebie- To nie ma sensu- odwróciła się i już miała udać się do Victorii, kiedy nagle poczuła na swojej klatce piersiowej ucisk. Laska Lucjusza zablokowała ją, zaczepiła się za jej szal i pociągnęła do ciemnego kąta.

-Więc, słucham- spojrzał na nią i popchnął ją do ściany.

-Nie potrafię- wyszeptała i spuściła wzrok. Jej głos się załamał, już nie dbała o nic. Musiała mu to powiedzieć, po prostu musiała. Wiedziała, że się przed nim skompromituje, ale chciała, żeby to wiedział. Zapewne ją wyśmieje, ale mało ją to teraz obchodziło.

-Czego?- prychnął z poirytowaniem. Ona poczuła małe rozczarowanie i niemiły ucisk w żołądku.

-Nie potrafię o tobie zapomnieć. Ciągle mam cię przed oczyma- wypowiedziała to szybko, na jednym wdechu. On westchnął i chwycił jej podbródek, czym zmusił ją, by spojrzała mu w oczy.

-I co mi z tego, Narcyzo? Mam już inną, która mnie kocha i szanuje. Twoje słowa, nic miedzy nami nie zmieniają i nic dla mnie nie znaczą- wiedział, że ją tym zranił, ale musiała w końcu dorosnąć. Pokiwała tylko głową w geście zrozumienia.

-Oczywiście wiem o tym... Wiem, że nie mamy szans, ale…- zacięła się i spojrzała kątem oka na Rosiera i Vicki. Widziała, jak ten ją tuli i adoruje, a ona lekko się uśmiecha. Wzięła głębszy oddech i znów spojrzała w jego oczy. Emanowały jeszcze większym chłodem, niż dotychczas. Teraz liczyła się tylko ona i on, nikt więcej- Ja… ja cię kocham, Lucjuszu- wyszeptała i spuściła wzrok. Wlepiła go w swoje buty. Czekała teraz na jego szydzący z niej śmiech, jednak nic nie usłyszała. On stał wpatrzony w nią, ze źrenicami rozszerzonych do granic możliwości. Ręka którą opierał się na lasce, drgała mu nerwowo. Te słowa nim wstrząsnęły i to dogłębnie. Nigdy nie liczył na takie wyznanie, padające z jej ust. Nie wiedział co powiedzieć- Proszę, zapomnij o tym. Nie powinnam tego mówić. Nie powinnam. Idiotka ze mnie. Lucjuszu, proszę zapomnij- chciała czym prędzej odejść, lecz on jej nie pozwolił. Chwycił jej nadgarstek, przyciągnął ją do siebie i spojrzał w jej błękitne oczy.

-Przykro mi, ale ja nie odwzajemniam tego uczucia i nigdy, czegoś takiego do ciebie nie czułem. Ja cię nie kocham, nigdy nie kochałem i nie będę kochał. Nie chciałem w ogóle się z tobą zadawać, ale musiałem. Niechęć do ciebie, narastała we mnie, z każdym dniem, ale zaciskałem zęby i żyłem dalej- oznajmił spokojnie, lecz w środku szalał z rozpaczy. Przecież, ją kochał! KOCHAŁ JĄ, JAK NIKOGO INNEGO, NA TYM PIEPRZONYM ŚWIECIE!!

-Lucjuszu, ja wiem, że nie jestem ci obojętna. Wiem, że kłamiesz- chwyciła za kołnierz jego koszuli. Stanęła na palcach, by wyrównać się z nim wzrostem- Przepraszam. Wybacz mi proszę. Wybacz to, jak wcześniej się do ciebie zwracałam, bądź odzywałam. Chciałabym, aby było jak dawniej. Ja…- nie dokończyła, bo on położył jej palec na ustach. Uciszył ja i pokręcił nieznacznie głową.

-Za późno na przeprosiny, Narcyzo- odparł lodowatym i stanowczym tonem- Nie mamy szans. Nie kocham cię, kiedy to zrozumiesz?!- warknął przez zęby- Mam cię dość. Denerwujesz mnie! Ciągle mi się narzucasz! Jaki normalny człowiek by to zniósł? No powiedz jaki? Bo moja cierpliwość, jest już w strzępach!

-Po co mi to mówisz? By bardziej mnie ranić?- w jej oczach, pojawiły się łzy.

-Po to, byś zrozumiała, że życie to nie bajka…- jego palce, znów oplotły jej nadgarstek i zacisnęły się mocno, na jej aksamitnej skórze.

-A ty właśnie przedstawiasz mi je z najgorszej perspektywy- Próbowała się wyrwać z uścisku, który był coraz silniejszy. Widziała na jego twarzy mieszaninę uczuć, jakby nie był pewny swoich słów- Lucjuszu, puść mnie- odparła. Po chwili oprzytomniał i puścił jej rękę.

-Wybacz- lekko się zarumienił.

-Nic się nie stało- uśmiechnęła się smutno. Lucjusz widząc jej wyraz twarzy, czuł, jak kraje mu się serce. Musiał to powiedzieć, choć wcale nie chciał. Musiał to zrobić, by w końcu wymazać ją z pamięci, raz na zawsze. Chciał, by żyła własnym życiem, nie z nim. On już ma partnerkę, którą stara się obdarzyć silniejszym uczuciem. Tak bardzo było mu żal blondyny. Miał ochotę ją przytulić, ale jedynie musnął opuszkami palców jej policzek i później przejechał do jej ust i podbródka. Narcyza zamknęła oczy, jakby jego dotyk dawał jej ukojenie i wewnętrzny spokój. Odgarnął za ucho kosmyk jej blond włosów, który swobodnie opadał na jej twarz. Kciukiem otarł łzę z jej policzka i spojrzał w jej oczy. Unikała kontaktu wzrokowego, czuła się zakłopotana jego zachowaniem, jak i również swoim. Dlaczego stała w miejscu?! Nie wiedziała, czy on robi to celowo, by sprawić sobie większą satysfakcję z jej cierpienia. A głupia, przysięgała sobie, że nigdy nie będzie przez niego więcej płakać. Po chwili odsunął się od niej. Wiedział, że jego dotyk, sprawia jej jeszcze większy ból.

-Cyziu… Ja…- nie dokończył, bo do skrzydła szpitalnego, weszła blondyna o niebieskich oczach, łudząco podobna do Narcyzy. Od razu do nich podbiegła i pocałowała Lucjusza w policzek. Narcyza czuła się źle… Bardzo źle.

-Cześć kochanie- wymruczał z taką czułością, jakiej nigdy nie okazał Narcyzie.

-Tęskniłam- wtuliła się w niego. Dopiero po chwili zauważyła, że jest z nimi osoba trzecia. Od razu odsunęła się od Lucjusza- Och wybacz- lekko się spięła i spojrzała na Cyzię - Jestem Alice Jefferson, a ty, zapewne Narcyza Black, tak?- uśmiechnęła się ciepło.

-Tak. Miło mi cię poznać- oddała jej uśmiech. Jej policzek drgnął nerwowo, prawie niezauważalnie. Starała się zachować cierpliwość i trzymać swoje ręce z dala od Alice.

-Lucjusz, wiele mi o tobie opowiadał- odparła. Narcyza uniosła nieznacznie brew i spojrzała na Malfoya, który widać, lekko się zmieszał.

-To zapewne same złe rzeczy- zaśmiała się cicho wraz z Alice. Nie wiedziała czemu, ale zaczynała ją lubić i to, ją przerażało najbardziej. Czuła sympatię, do swojego wroga numer dwa. W sumie, byłaby z niej fajna koleżanka, gdyby nie fakt, że odebrała jej Lucjusza i jest przyjaciółką Patrici- odwiecznego wroga numer jeden.

-Nie. Mówił, że jesteś wspaniała dziewczyną. Taką inną, realistyczną. Oryginalną i nikogo nie udajesz na siłę. I powiem ci szczerze, że widać to po tobie z daleka- Narcyza, poczuła niemiły ucisk w żołądku. Widziała minę Lucjusza. Widziała, że miał ochotę się stąd ulotnić.

-Kochanie- wtrącił się nagle i objął lekko Alice w talii- Musimy już iść- dodał z pośpiechem, w obawie, że Narcyza może mu przerwać.

-Tak, wiem. Wybacz… Cyziu, o ile mogę tak do ciebie się zwracać, ale mamy jedną sprawę do załatwienia. Polecenie Dumbledora- Narcyza kiwnęła głową, w geście zrozumienia.

-Jasne, rozumiem- odpowiedziała niemalże natychmiast z lekkim uśmiechem.

-Och, i jeszcze jedno. Jeśli miałabyś ochotę, to mogłybyśmy się wybrać we trzy do Hogsmeade. Ty, ja i biedna Vicki?- Lucjusz, gdy usłyszał te słowa to zachłysnął się powietrzem. Cieszył się, że Alice nie widzi jego wyrazu twarzy. Zrobił minę zbitego pieska, jego oczy błagały Narcyzę, by się nie zgodziła. Na jej twarzy, zakwitł złośliwy (dla niego) uśmieszek.

-Z miłą chęcią. Najbliższe wyjście jest bodajże tydzień przed świętami Bożego Narodzenia, więc możemy spokojnie iść- pogłębiła swój uśmiech, widząc z satysfakcją wściekłą, a zarazem przestraszoną minę Lucjusza.

-To wspaniale. Jesteśmy umówione- powiedziała Alice- Pozdrów Vicki ode mnie i powiedz jej, żeby szybko wracała do zdrowia- podeszła do Narcyzy i mocno ją przytuliła. Cyzia przez chwilę się wahała, lecz potem, również objęła ją mocno- Dziękuję- wyszeptała i odsunęła się od niej- Lucjuszu, nie masz nic do powiedzenia?- spytała pretensjonalnie. On wyglądał, jakby przed chwilą otrząsnął się z jakiegoś szoku.

-Do zobaczenia, Narcyzo- silił się na lekki uśmiech.

-Do zobaczenia, Lucjuszu- odrzekła beznamiętnie. Alice chwyciła Malfoya za rękę i udali się do wyjścia. Narcyza poczuła, jakby chłód na swojej dłoni. Zauważyła, że laska Lucjusza musnęła jej skórę. Patrzyła się na nich. Na ich złączone dłonie, dopóki nie wyszli ze skrzydła szpitalnego. Gdy tak się stało, westchnęła ciężko. Starała się pozbierać myśli, ale nie wychodziło jej to najlepiej. Z rezygnacją poszła do Vicki i Rosiera. Przeklinała wszelakie znane jej bóstwa, za swój nieszczęsny los…

23 komentarze:

  1. Podcinanie się~! Jakby xd
    Zawsze chciałam wykorzystać ten motyw w opowiadaniu, ale nigdy nie miałam gdzie tego wcisnąć. c:
    Świetny rozdział :D

    SIEDEMNAŚCIE STRON W WORDZIE?! SIEDEMNAŚCIE?! O.O
    Ciociu Cyziu, na Merlina, ty chyba siedzisz i piszesz cały czas xD

    Och tak, ten rozdział czytało się łatwiej, bo był krótszy. Nie to, że piszesz źle, bo oczywiście że nie, ale takie łatwiej czytać. :33

    Piękny masz hymn bloga, ciociu :D

    Tak, w piątek, dwudziesta zero zero wszyscy Potterheads obecność obowiązkowa przed telewizorami. Wakacje 2013 będą zajebiste, bo to będą WAKACJE Z HP! <33

    Całusy i niech moc Salazara będzie z Tobą :'3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak mnie jakoś naszło na taką scenkę. W sumie mam pomysł w głowie, chęć mordęgi xD Więc czemu nie? Coś około siedemnastu, nie chce mi się liczyć. :D
      Rozumiem, rozumiem. Już obiecuje, przysięgam, że nie będę dodawała takich długich rozdziałów. :)
      Zgadzam się, hymn jest boski. *.*
      Dokładnie wakacje z Harrym i do tego 30 sierpnia ma się ukazać WRESZCIE pierwsza część Insygnii. No najwyższy czas.
      Jest ze mną cały czas i myślę, że będzie do końca. xD Dziękuje. :3

      Usuń
    2. Będzie do końca xD
      O, wreszcie pierwsza część Insygnii! *.*
      Jeszcze żeby drugą puścili, byłoby bosko :33

      Usuń
  2. oj, polubiłam Alice ;3. rawr. ząbki ..
    Cyźka .. śpiewanie twojego hymnu na niemieckim <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja wiedziałam, że tak będzie?! Że polubisz Alice?! Ahahahahahaaha tego nie da się zapomnieć. Tralalala... Omg.. Jaką miałam brechtałkę... Nawet jedynka w dzienniku by nas nie uspokoiła... No i mogłam zdzielić Cię po łebku mocniej!! :D Jak ja kocham siedzieć z Tobą na niemcu. <33

      Usuń
  3. PIĘKNY ROZDZIAŁ. LEXY CHCE WIĘCEJ I WIĘCEJ! NAJLEPIEJ WSZYSTKIE OD RAZU. :D Na prawdę ,to smutne.Ale aż 17 stron w wordzie? Zazdroszczę.Ja tyle w życiu nie napiszę. ;C xD Notka pojawi się u mnie za dwa-trzy dni.xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię pisać smutasy z dużą ilością romansu... xD No coś około 17 stron. Ej no się nie poddawaj taak łatwo, sądzę, że gdybyś przezwyciężyła swoje lenistwo, to byś napisała nawet więcej xD
      Więc czekam na notkę. :)

      Usuń
  4. Witam, witam tu Twoja siostrzenica ;3

    Ja bym z chęcią poczytała takie długie rozdziały ;D Ja nie zmęczyłam bym się je czytając po piszesz cudownie i to dla mnie sama przyjemność czytać takie piękne rozdziały <3

    Miałam to już napisać kiedyś ale zawsze jakoś mi to z głowy wypadało :c Otóż muszę napisać, że opisujesz świetnie uczucia bohaterów. Robisz to piękne! Czytając te opisy sama czuję co bohaterowie radość, ból, smutek czy szczęście. Nie zaprzestawaj tego. Wychodzi Ci to cudownie i pisz tak dalej ;3

    Próbę samobójczą opisałaś świetnie! Wyszło Ci to genialnie. Wiem, że zranię bohaterów ale chcę więcej. Wiesz, że na początku się nie zgadzałam ale chyba zmieniam zdanie :D

    Polubiłam Alice. Jest miła ^.^ Och a Lucjusz cierpi... ;c

    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja wiem, że ty lubisz długie rozdziały. Nie przesadzaj... I znowu sprawiasz, że na mojej twarzy pojawia się rumieniec, kochana siostrzenica. :** Co do uczuć, to staram się jak mogę, staram się też swoje odczucia i niektóre wydarzenia, które miały miejsce w moim życiu, ale to taki mały szczególik. xD
      Chcesz więcej? Mówisz i masz. :3 Już pisałam Ci wcześniej na GG, że za niedługo któryś z moich bohaterów pożegna się z życiem. :D Oj za długi jęzor...
      No ja nwm co ta Alice w sobie ma, że ją wszyscy lubią... Och jej... A ja mam względem niej bardzo ciekawy wątek. ^^
      Dzięki i całusy. :*

      Usuń
  5. Hahahahaahahahaahahahahahaha XDDDDD Zawsze mówiłam, że kiedyś pisanie hymnów mi się opłaci, czułam to XD Moja niepoczytalność umysłowa ze mną wygrała :D
    O.O Dedykacja dla mnie? Wooo, cóż za zaszczyt :D Dziękuję serdecznie i kłaniam się nisko :D
    Nie, Nein, No i wgl NIE zadowala mnie taka długość, gdyż jest za krótko :p
    Tak, dobrze się czuje, nic mi nie jest ;) Po prostu - Gdy czytasz coś wciągającego, coś przy czym zapominasz o całym świecie, chcesz więcej i więcej aż tu nagle ciach...I się skończyło, a magia prysnęła jak bańka mydlana.
    Cóż ja mogę rzec? Spodziewałam się, że i ten rozdział będzie wyśmienity.
    Pozdrawiam serdecznie ciociu ;*
    P.S. NN gotowa ;3 Zapraszam!
    http://sevmionelove.blogspot.com/2013/06/rozdzia-54.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może jeszcze kiedyś na stadionie narodowym, będzie śpiewany hymn Twojego autorstwa?:D
      Za krótko... :c to ja już nwm co mam robić... Och biedna ja. :C
      Dzięki. :3
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  6. Wspaniały blog,odkryłam go dopiero w czawrtek,rano przed szkołą przeczytałąam 7 rozdziałów,a dzisiaj skończyłam i czekam niecierpliwie na następny rozdział.Zapraszam do mnie na bloga: i-like-sick-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. Och... "I like sick people"- oczywiście, że wpadnę i zostanę na dłużej. :D

      Usuń
  7. O Merlinie! Już myślałam, że to Cyśka się tnie! O.o Znaczy Vicki też mi szkoda, no ale tak szczerze, to zawsze wybiorę Narcyzę. ;d
    Początek był piękny! Prawie doprowadził mnie do łez! Reszta również wspaniała. Podoba mi się bardzo to, jak piszesz i wyrażasz uczucia bohaterów.
    Głupi Lucjusz! Dlaczego ten kretyn tak kłamał?! ;( Ale i tak go kocham. ^^
    Życzę weny i pozdrawiam. ;*

    Ps.: Oglądałam ten film ,,Kwartet". Miałaś rację - rewelacyjny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahaha chciałam zrobić własnie taką małą zmyłkę. xD
      Znowu mój rozdział doprowadził cię do łez. W odwecie muszę napisać teraz coś z innej beczki, abyś się uśmiechała, a nie wzruszała.
      Malfoyowie kłamstwo mają we krwi, a tak na serio, to kłamał, bo myślał, że dzięki temu szybciej zapomni o Narcyzie.
      "KWARTET" jest Boski. *.* Jeden z najlepszych filmów na świecie. :D

      Usuń
  8. Co chcesz powiedzieć przez to, że nie będzie dłuższych rozdziałów?! :C Czemu mi to robisz..? Ja tak KOOOCHAM Twoje opowiadanie, że mogłabym czytać nawet 100 stron :D No cóż :c Twój bloga, Twoja dezyzja ;*
    Haha :D hymn super :D <3
    I jeszcze jedno: JAK TY TO ROBISZ??? Piszesz tak cudownie i zarazem tak SZYBKO. Jesteś normalnie maszyną pisarską :D A ja wciąż się męczę z tym 10 rozdziałem ale myślę, ż niedługo się pojawi. Może nawet dzisiaj..?
    Przed chwilą po raz setny męczyłam się z listem do Heleny... I WIESZ CO ZROBIŁAM??!! xd Pisałam do niej list jako kartke (wiesz taką składaną :p nwm jak to wytłumaczyć xd) i tak sie cieszyłam, że skończyłam wreszcie ten list i, że go moge wysłać i okazało się, że napisałam wszystko za małymi literami i co gorsze: DO GÓRY NOGAMI! Teraz normalnie nie wytrzymuję sama ze sobą xd, a więc dzięki czytaniu Twojego rozdziału przy pochłanianiu ciastek z Londynu, trochę ochłonęłam i po raz 101 ponowię próbę pisania... ugh.. mam nadzieję, ze tym razem się uda.
    A teraz przechodzę do rozdziału napisanego przez rękę mistrza- Cioci Cyzi :D (a tak w nawiasie XD biorę sobie Ciebie za mistrza^^ bo serio, jesteś genialna i w przyszłości powinnaś zostać pisarką i zarobić fortunę jak Jo Rowling :D)
    Ych znowu zbaczam z tematu...
    Na początku naprawdę myślałam, że to Cyzia się tnie i już wymyślałam jak pokrzyczeć sobie na Ciebie w komentarzu ;* XD Ale to była Vicki... Ale mi jej straaasznie szkoda ;C Naprawdę się cieszę, że ją w porę uratowali.. Nie darowałabym Ci tego gdybyś ją zabiła xD :C Ja naprawdę nie rozumiem jak niektórzy ludzie mogą takie coś zrobić.. wiem, ze życie jest czasem ciężkie ale zawsze można wybrnąć z kłopotów i wszystko może się ułożyć..
    Mam nadzieje, ze po tym zdarzeniu Cyzia i Vicki się pogodzą.. ale by było fajnie *-*
    A teraz przechodze do rozmowy Lucka z Cyzią: CO ZA IDIOTA!! JAK ON MÓGŁ??! ;C (ale i tak go lubię i będę lubiła, mimo jego różnych głupstw :D)
    Cyzia mu wyznała, ze go kocha a on co? ;__; ma problemy xd Dobrze, ze przynajmniej tak naprawdę w głębi serca ją kocha.
    Nie wiem czemu, ale też polubiłam dziewczynę Lucjusza. Miła się wydaje ;3
    I spodobało mi się to, ze Lucjusz, mimo wszystko, tak miło opowiadał jej o Cyzi^^.( tak wiem, dziwna jestem xD ale ta jego laska mnie dobija :D XD) Jestem ciekawa tego wypadu do Hogsmeade :)
    No, super by było gdybyśmy kiedyś w Londynie razem się spotkały (kto wie, może na studiach? :D) Dobra teraz moje krótkie sprawozdanie na życzenie z Londynu :P : Londyn jest BOSKI! Musisz tam pojechać <3 Zakochałam się w tym mieście i chcę się tam wyprowadzić :d, Zwiedziłam dużo rzeczy (i dużo pokupowałam xD) np. Buckingham Palace, zmiane warty z gwardzistami (ci gwardziści mnie rozwalają xD stoją nieruchomo, są poważni i nic nie moze ich rozśmieszyć xD), Big Ben i to całe West Minster (przepiękne <3), byłam również na London Eye i miałam straaaszny lęk wysokości xd (ale jak pojedziesz do Londynu, to polecam ;)), jechałam piętrowym autobusem^^ (super ;D) i raz nie wsiadłam do metra i zgubiłam mame i siostre ale odnalazły sie xD. Oprócz tego byłam w różnych muzeach <3
    Dobra nie przynudzam już więcej. Przepraszam za taki długi komentzarz :/
    Tez życzę Ci powodzenia w pisaniu listów do Helen. Niech moc będzie z Tobą, Ciociu Cyziu :D
    Pozdrawiam i życzę weny^^
    Twoja Bellcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak więc zacznę w ten sposób. Wchodzę sobie na blogusia i sprawdzam czy mam jakieś nowe komentarze... A tu nagle BUUM, widzę Twój komentarz. Salazarze, jakiego miałam banana na twarzy. Jak ja Cię kocham za te komentarze, taaakie długie, kocham takie czytać. <33
      Jestę Mistrzę... xD Przepraszam bardzo, to ja powinnam wziąć, sobie ciebie za mistrza. :) A rozważam taką opcję, ciekawie by było jakbym napisała książkę, hahahah założę się, żeby nie puścili jej do druku, ledwo mamusi (czyt. Rowling) się udało, a co dopiero mi. :D NIEE NIGDY W ŻYCIU NIE ZABIJE VICKI, O TO SIĘ NIE MARTW. Na razie jest bezpieczna, póki co... ;>
      Właśnie jak on mógł?! Szczerze to ja również nie ogarniam Lucka i swojej wyobraźni. OMG -.- Też go lubię i to bardzo... <3 Kocha, nie kocha, powiem tyle, że Lucjusz jeszcze nie dorósł, dopiero później jak już ukończy Hogwart to zmądrzeje, ale niestety może być już za późno... Cśś... Ja nic nie powiedziałam. Za długi jęzor mam...
      Wszyscy polubili Alice, och to trochę koliduje z moimi planami względem jej, ale coś wykombinuje. Postaram się by był ciekawy ten cały wypad do Hogsmeade, ale nic nie obiecuje. :D
      No there's no place like London. <3 Och... I znowu wracają wspomnienia ze Sweeney'a, dobra chyba idę go za chwilę oglądac na DVD. xD Ja też kocham Londyn i muszę Ci powiedzieć, że też wczoraj go odwiedziłam. Mapa Google, zawsze spoko. xD I byłam nawet w Chinach, och bajeczne miasto. ;D
      No właśnie, kto wie może się kiedyś spotkamy w tym Londynie, na herbatce u Królowej. xD Jak czytałam Twój opis to po prostu wyobraziłam sobie, że tam jestem. xD Biedna zgubiłaś się? :C było iść od Helenki, albo na Fleet Street do paszteciarni, a nóż może zaserwowali by Ci księdza. xD
      Nie zanudzasz, NIGDY. :*
      Coś mi się wydaje, że w najbliższej przyszłości, to ja tego listu na napiszę. :D
      Oj wena się przyda. Dzięki. :**

      Usuń
    2. JA się zawsze szczerzę na koemntarze od Ciebie :D I wydałabyś książkę na 100 % i nie kłóć się tu ze mną! xD
      Tak nie ma to jak Sweeney <333 Oo wycieczka po Google Maps :D Też muszę spróbować^^ i dzięki za podsunięcie pomysłu. Teraz moge wreszcie się przyjrzeć domu Helenki i Tima bez wyglądania jak jakaś psychofanka :D Och tak wystukam w mapach: Belsize Park i bd mogła się gapić na ich dom godzinami :D XD Chiny też zobaczę.
      Ale fajnie *-* herbatka u królowej :D No zgubiłam sie tak jakby xD ale za to gadałam z facetem z metra ( miał srebrny ząb... xD) no i sie odnalazłam że tak powiem xD no fajnie by było pójść na Fleet Street czy do Heleny ale ja byłam w Londynie dopiero 1 godzine i kompletnie nie wiedziałam NIC gdzie co jest ;D Omnom ksiądz :D Ale chyba wole poete albo Lucy (chociaż nie zdążyli zrobić ;c a i tak w mojej wyobraźni Sweeney i Mrs. Lovett wciąż żyją, są parą i robię kolejne pasztety więc dla mnie jest też i pasztet z Lucy xD)
      Dobra, znowu sie rozpisuje xd
      Ide sie męczyć z portretem dla mamy i kończeniem 10 rozdziału .__.

      Usuń
  9. Oo post dodany w moje urodziny, to chyba jeden z najlepszych prezentów jakie mogłam dostać !
    Muszę przyznać, że zaglądam tu od jakiegoś czasu, ale nie odważyłam się do tej pory skomentować. Po pierwsze muszę przyznać - bardzo pomysłowa szata graficzna. Merytorycznie jest jeszcze lepiej! Jest naprawdę Wow. Nie wiedziałam, że jest tyle ludzi, którzy piszą, a Twój styl pisania jest super, zupełnie wyjątkowy ;)

    Zapraszam też do mnie - magiczne autografy, a ostatnio o fenomen Emmy Waston jako modelki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sto lat, sto lat. :D
      Dziękuję. :) Okeej jak znajdę chwilę czasu to wpadnę. xD

      Usuń
  10. Miłośników siatkówki zapraszam na mojego bloga
    http://siatkowka-to-niesport-to-zycie.blogspot.com/
    a ty Cyziek zarąbiście piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaaarola!! Wreszcie się odważyłaś napisać, a w szkole Ci tak życie trułam, byś coś skrobnęła i cuda się zdarzają. xD Ja tam na Twojego bloga zaglądam cały czas. :)

      Usuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*