sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział XII "Należało Ci się Black"

Ciocia Cyzia powróciła pełna sił i pozytywnej energii z Budapesztu, więc już wstawia rozdział. Starałam się, aby był naprawdę dobry, ale nie wiem czy mi się to udało, och... Jak zwykle z resztą. :c
Pozwolę sobie go zadedykować mojej siostrzenicy, Jazz. ;** Dziękuję za umilenie czasu na GG i za poprawę humoru. :3
Nie będę się już rozpisywać... No może jeszcze jedno. Jeśli szukacie naprawdę ciekawego filmu na nudne popołudnia, bądź też wieczory, to polecam zdecydowanie KWARTET z ukochaną Maggie Smith i Michaelem Gambonem. Piękny i wzruszający, co prawda jest on raczej dla fanatyków muzyki operowej, ale myślę, że i tak Wam się spodoba. Ja osobiście zakochałam się w tym filmie, od razu po przeczytaniu opisu. Naprawdę polecam. :)
Taak więc miłego czytania, Cyzia. :3



Zima wielkimi krokami zbliżała się do Hogwartu. Z drzew spadły już ostatnie liście, a błonie powoli pokrywały się białym śniegiem. Kurtki, czapki, rękawiczki i szaliki poszły w ruch. W powietrzu dało się wyczuć świąteczną atmosferę. Nastrój ten, udzielił się nawet całemu gronu pedagogicznemu. Dumbledore, zaczarował sklepienie w Wielkiej Sali. Przy stole Gryfonów wszyscy śmiali się, rozmawiali, zastanawiali się nad kupnem prezentów dla rodziny i znajomych. Puchoni przekrzykiwali siebie nawzajem i wymyślali coraz to nowsze, ciekawsze i niebezpieczniejsze pomysły, aby hucznie powitać nowy rok. Krukoni śpiewali kolędy i tęsknili za domem. Przy stole Ślizgonów było zupełnie inaczej. Każdy siedział w spokoju, zajęty swoimi myślami.
Przez otwarte okna do Wielkiej Sali, wpadło ponad trzysta sów z listami oraz prezentami. W domu Salazara Slytherina, każdy uczeń dostał sowę. Narcyza otrzymała list od rodziców. Bała się go otworzyć i przeczytać jego treść. Rozglądnęła się dookoła, widziała, jak na twarzach pozostałych uczniów maluje się radość, euforia, szczęście. Spojrzała na Vicki, która w ciszy dokańczała swoje śniadanie, a w ręku mięła list.

-Co się stało?- spytała po chwili Narcyza. Bardzo martwiła się o przyjaciółkę. Ostatnio, dziwnie się zachowywała. Była taka tajemnicza, skryta, cicha. Zaczęła inaczej patrzeć na świat, do wszystkiego była sceptycznie nastawiona.

-To co zawsze- prychnęła cicho i napiła się herbaty- zostaje w szkole na święta- odparła ze sztucznym uśmiechem.

-Skąd wiesz? Przecież nawet nie otworzyłaś listu- Narcyza spojrzała na nią z troską.

-Przecież, wiem jaka będzie jego zawartość. „Skarbie, przepraszamy, ale nie będziesz mogła przyjechać do domu na święta. Zero listów z pytaniami”- wyrecytowała, jakby z pamięci- Chcesz…- podsunęła Narcyzie list pod talerz-… To przeczytaj- wzruszyła obojętnie ramionami. Blondyna tak też uczyniła, po chwili, spojrzała znad kartki na przyjaciółkę, z lekkim zaszokowaniem.

-Vicki…- zaczęła, ale zaraz zamknęła usta. Nie wiedziała co ma powiedzieć.

-Miałam racje? Zapewne są zajęci Eveline- pokręciła karcąco głową- Bo ta mała zołza, pójdzie za rok do Hogwartu. Oczko w głowie rodziców. Jeszcze przyjdzie mi niańczyć młodszą siostrę. Za jakie grzechy, no powiedz?! Za jakie?- wlepiła wzrok w przyjaciółkę. Potrzebowała teraz wsparcia, czułości. Widocznie jej stan emocjonalny, był w totalnej rozsypce. Narcyza od razu ją przytuliła.

-Wszystko będzie dobrze… Zobaczysz, wszystko będzie dobrze- wyszeptała i pogłaskała jej włosy. Wzniosła oczy w górę i popatrzyła w ciemne sklepienie nad jej głową. Spadające płatki śniegu, podsunęły jej pewien pomysł-Vicki…- zaczęła.

-Co?- mruknęła.

-Miałabyś ochotę na spacer? Zaraz po lekcjach… Taki na powitanie… Zimy. Tylko ty i…- zerknęła szybko w stronę Rosiera, który puścił do niej oczko-…Ja- dokończyła z uśmiechem.

-Wiesz… Mam inne plany. Musze iść do biblioteki- powiedziała pierwsze, co przyszło jej na myśl.

-Ty i biblioteka?- zaśmiała się cicho- Kogo chcesz oszukać?- dodała lekko rozbawiona. Victoria zacmokała w usta z niezadowolenia.

-Niech będzie- burknęła pod nosem- A teraz ty, otwórz list- nakazała.

-To od rodziców. Pewnie nic ciekawego…- przerwała i spojrzała na Vicki, która patrzyła na nią wilkiem- Ale skoro jesteś tak ciekawa.- starannie otworzyła kopertę z pomocą noża i wyciągnęła z niej list. Rozwinęła go i zaczęła czytać tak, by treść słyszała tylko ona i Victoria.

Narcyzo!
Nie odpisujesz nam, a wiemy, że już się wybudziłaś. Bardzo przeżywamy to, że się od nas odwracasz. Zawsze mieliśmy na uwadze twoje dobro, a nie swoje potrzeby. Zapewne nie zechcesz przyjechać do nas na święta, oczywiście wraz z ojcem uszanujemy każdą twoją decyzję, ale daj nam jakiś znak, że wszystko jest w porządku, abyśmy mogli żyć spokojnie. Kochamy cię, nie zapominaj o tym.
Twoi Rodzice: Druella i Cygnus Black


-Tak poważnie, Twoi Rodzice Druella i Cygnus Black- zacytowała Vicki z lekkim chichotem.

-To nie jest śmieszne- skarciła ją Narcyza- Może mam ich jeszcze trochę potrzymać w niepewności?- spytała z szatańskim uśmieszkiem. Nie wiedziała czemu, ale doprowadzanie rodziców do białej gorączki, dawało jej jakąś satysfakcje. Przynajmniej teraz, mogła zobaczyć ich troskę o nią, której tak na co dzień nie doświadczała. Matczyna i ojcowska miłość… Choć raczej matczyna, bo to matka, kładła duży nacisk na etykietę dworską Blacków, a ojciec to takie szare tło, palące cygaro i sączące ognistą, na kanapie w salonie z nierozłącznym Prorokiem Codziennym. Czasami zastanawiała się, jak matka z nim wytrzymuje dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Ta kobieta musi mieć świętą cierpliwość.

-Salazarze, Narcyzo- westchnęła ciężko Vicki.

-To Salazarze, czy Narcyzo? Zdecyduj się- wysyczała blondyna z jadowitym uśmieszkiem. Brunetka puściła to mimo uszu.

-Daj im znać natychmiast- wyciągnęła ze swojej malutkiej torebki pióro, kałamarz i kartę. Narcyza spojrzała na nią, jak na jakiegoś kosmitę- Zaklęcie zmniejszające, zwiększające… Często się przydaje- wyjaśniła, a blondyna kiwnęła lekko głową.
Miała w głowie pustkę, wielką czarną dziurę wsysającą resztki jej mądrości i intelektu. Nie umiała dobrać odpowiednich słów, a zawsze przychodziło jej to z łatwością. Nie mogła się skupić, a huk i harmider w Wielkiej Sali, jej nie pomagał. Zamknęła oczy i… dostała nagłego olśnienia. Szybko naskrobała coś na kartce.

Drodzy Rodzice!
Czuję się coraz lepiej, ale jeszcze do końca rekonwalescencji minie sporo czasu. Nie pisałam wcześniej, bo nie wiedziałam co mam napisać i jak. Od teraz postaram się pisać do was regularnie, choć nie obiecuję. Na święta chce zostać w Hogwarcie i cieszę się, że uszanujecie moją decyzję.
Wasza Narcyza.

-Wiesz… Nie zabrzmiało to zbyt oschle? Wasza Narcyza? A nie lepiej „Kocham was, Cyzia”?- Victoria przygryzła dolną wargę. Jej wyraz twarzy, nie wydawał się zbyt entuzjastyczny, nie była przekonana co do zakończenia tego listu.

-Oschle?- prychnęła- Chyba nie znasz moich rodziców. Być oschłym to podstawa. Nie okazywać żadnych uczuć, nie ośmieszać i poniżać rodziny, oraz nigdy nie zostać ordynarną dziwką- wyliczała wszystko na palcach.

-Narcyzo!

-Co? Powtarzam słowa mojego ojca- odpowiedziała szybko, widząc ogrom furii w oczach Victorii.

-Już wyślij ten list- Narcyza przywiązała list do nóżki sówki i wyszeptała jej do ucha:

-Grimuald Place 12. Dom państwa Black. Rozumiesz?- na to, zwierzę kiwnęło głową i wyleciało przez otwarte okno. Victoria, pokręciła karcąco głową, a Narcyza, głupio się uśmiechnęła.


~*~


Narcyza nie mogła zrozumieć zachowania Victorii. Przez całą drogę na błonia, brunetka biła się z myślami, jakby nie była przekonana, czy chce iść na ten spacer. Odchodziła i wracała i tak w kółko, aż w końcu dotarły w wyznaczone miejsce.

-Czyż tu nie jest pięknie?- Narcyza zaciągała się zimowym powietrzem i chwyciła przyjaciółkę pod ramię.

-Istotnie, to miejsce bije blaskiem- Vicki, mruknęła bez entuzjastycznie. Blondyna rozglądała się dookoła, najwyraźniej czegoś wypatrywała, albo szukała.

-Wiesz… Z góry przepraszam, że teraz zburzę twoje wyobrażenia na temat całego świata i zrujnuje twoje marzenia, więc powiedz mi już teraz, czy będziesz skłonna mi wybaczyć ten, jakże haniebny czyn?- wlepiła w nią maślane oczka, a ta tylko zgromiła ją spojrzeniem- Bo widzisz, świat jest piękny. Postaraj się popatrzeć na to z innej perspektywy. Pamiętasz jak to Sybilla powiadała „Uruchom swoje wewnętrzne, trzecie oko, a życie stanie się łatwiejsze”…- ciągnęła. Najwyraźniej sama nie wiedziała, do czego będzie prowadzić ta rozmowa. Chciała zatrzymać przyjaciółkę na świeżym powietrzu jak najdłużej, bo przyszykowała dla niej niespodziankę, która, jak zwykle się spóźniała.

-Przecież nawet ty, nie wierzysz w to, co gada ta stara wiedźma- prychnęła.

-Och, chociaż spróbuj… Dla mnie- po krótkiej chwili, zza wielkiego dębu wyszedł Evan Rosier, pogwizdując kolędę i podrzucając śnieżną kulkę w ręce.

-Witam moje drogie panie- uśmiechnął się szeroko. Victoria się zarumieniła, a Narcyza przygryzła dolną wargę. Myślała, że wyjaśniła swojemu kuzynowi najprościej, jak tylko potrafiła, by zjawił się tu też Lucjusz Malfoy.

-Cyziu, o co chodzi?- spytała lekko zdezorientowana Vicki. Była bardzo zakłopotana. Jakoś gdy była sam na sam z Rosierem, mniej się stresowała, niż teraz, gdy była przy nich osoba trzecia.

-Zaraz ci wyjaśnię, tylko brakuje jeszcze tego idioty- rozglądnęła się dokładnie i tuż po chwili, poczuła czyjś ciepły oddech przy swoim uchu.

-Już jestem- wyszeptał Lucjusz i podszedł do przyjaciela. Przeżyła lekki szok, ale zaraz się z niego otrząsnęła.

-Dobra…- zaczęła- Zebraliśmy się tutaj, by urządzić sobie małą bitwę na śnieżki…- ciągnęła. Wszyscy słuchali jej z uwagą- Zakaz używania różdżek, ani ciosów, poniżej pasa- zmierzyła dokładnie Malfoya wzrokiem. Odchrząknęła i kontynuowała:- Dziewczyny na chłopaków. Dwa na dwa. Przegrany, spełnia jeden rozkaz wygranego- dokończyła.

-Cyziu, przegramy!- warknęła Victoria.

-Nie koniecznie- uśmiechnęła się szatańsko. Vicki, zawsze przerażał ten uśmiech.

-Szykujcie się na porażkę, moje drogie panie- zaśmiał się Evan.

-Ja w każdym bądź razie już wiem, co będziesz musiała dla mnie zrobić- blondyn zwrócił się do Narcyzy.

-Uważaj tylko, żebyś nie dostał w swoje lśniące włosy- uśmiechnęła się słodko.

-Dobra, pogadacie sobie później. A teraz, zaczynamy- odparł Rosier.

-Victorio, za chwilę poczujesz smak zwycięstwa- szepnęła Narcyza z coraz szerszym uśmiechem.

-Gotowi?- zabrzmiał głos Evana- Trzy… Dwa… Jedeeen!!- przeciągnął i w tym samym momencie, zaczęła się walka. Narcyza i Victoria zbiegły z górki i udały się w stronę jeziora. Chłopcy pobiegli za nimi. Co prawda, mieli je na wyciągnięcie ręki, albowiem mieli od nich lepszą kondycje. Lucjusz już prawie dotykał palcami ramienia Narcyzy, kiedy nagle kulka przeleciała milimetry od jego głowy. Upadł na ziemie, ale zaraz potem wrócił do zabawy. Mimo, iż to miała być bitwa na zwykłe śnieżki, to przeistoczyła się w bitwę na magiczne śnieżki. Lucjusz po kryjomu czarował swoje kule, by goniły Narcyzę dotąd, dopóki jej nie trafią. Jego pomysł spalił na panewce, bo Narcyza wyczarowała sobie obronną tarczę. Po półgodzinnym bieganiu w kółko, zakręciło im się w głowie, a oczy zachodziły mgłą. Zimowe powietrze dostawało się do płuc, czym spowalniało prace organizmu. Jednakże oni nie przestawali walczyć. Przyjaciółki rozdzieliły się. Narcyza, schowała się za pobliskim dużym dębem i zaczęła miarowo oddychać. Była pewna, że nie ma nikogo w pobliżu, ale zmieniła zdanie, gdy kulka trafiła ją w ramię. Wściekła odwróciła się na pięcie i ujrzała Malfoya, duszącego się ze śmiechu.

-Czyli co, jednak wygrałem?- zaśmiał się i podszedł do niej.

-Nie doczekanie- uformowała szybko kulkę ze śniegu i już miała nią w niego rzucić, lecz potknęła się o zaspę i wpadła na niego. Zaśmiała się mu wprost do ucha i czuła satysfakcję, gdy lekko zadrżał. Teraz, to ona postanowiła się nim trochę pobawić- Lubię, gdy sprawy odwracają się na moja korzyść- uśmiechnęła się słodko i spojrzała w jego szare, jak stalówki, oczy.

-A ja, nie za bardzo- opuszkami palców pozbył się płatków śniegu z jej policzka. Tak naprawdę, teraz zdał sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy się jej dokładnie nie przyglądał. Dopiero teraz zauważył, że na jej policzkach widnieją małe, różowe wypieki, które są praktycznie niewidoczne za dnia, albo przykryte pudrem.

-Ależ mi ciebie żal- zakpiła i pochyliła się do niego bardziej. Ich nosy prawie się dotykały. Była tak blisko niego, że poczuł jak robi mu się gorąco. Jego najgorszy, słodki, pięćdziesięcio kilowy koszmar siedział teraz na nim, właściwie leżał i doprowadzał go do szaleństwa. Chciał, by ta chwila trwała wiecznie. Zadrżał, gdy poczuł jej ciepły, truskawkowy oddech na swoich ustach. Przejechała lekko koniuszkiem języka, po jego dolej wardze, lecz gdy chciał wpić się w jej usta, odsunęła się od niego. Nie wiedział, co Narcyza chce przez to osiągnąć, nie mógł teraz myśleć o niczym innym, bo pożądanie rosło w nim z każdą sekundą. Po chwili, gdy był już pewny, że tym razem się od niego nie odsunie, że dojdzie między nimi do pocałunku, oberwał śniegiem w twarz. Wszystko zniknęło, całe podniecenie, rządza, euforia. Narcyza wstała, otrzepała się i spojrzała na niego, jak na ostatniego idiotę.

-Co to było?!- warknął i również wstał. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami.

-Myślałeś, że znowu ci ulegnę?- zaśmiała się- Zapamiętaj, że masz „narzeczoną”, a między nami wszystko skończone. Nagle wyleciało ci to z głowy?- spytała. Przed jego oczyma, dokładnie zmaterializowały się wydarzenia, mające miejsce zaraz po jej wyjściu ze skrzydła. No tak, miała racje. Postanowili przecież zostać tylko znajomymi i nikim więcej.

-To dlaczego poprosiłaś Evana, by mnie namówił, bym tu przyszedł?- zbił ją z pantałyku. Z satysfakcją patrzył, jak jej twarz, mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Otworzyła usta usilnie starając się coś wymyślić, ale nie dała rady. Próbowała dopomóc sobie gestykulacją, ale nic z tego nie wyszło. Poddała się i westchnęła ciężko. Malfoy ją przejrzał… Marna z niej Ślizgonka, było pójść do Hufflepuffu, tam przynajmniej udałoby jej się wykiwać każdego.

-Wiesz…- zaczęła, starając się coś wymyślić- nie chciałam być samotna. Bo skoro zaprosiłam Evana, to chyba oczywiste, że zaprosiłam również ciebie- ugryzła się w język. Znowu się pogrążyła. Jej wypowiedzi byłby bardzo chaotyczne, lecz najwidoczniej Lucjusz, w pełni ją rozumiał- Nie to miałam na myśli… Chodzi o to, że…- jej wypowiedź przerwało nadejście Evana z Victorią, uwieszoną na jego ramieniu. Ciemnowłosy szeptał coś brunetce do ucha, a ona chichotała, cała zarumieniona.

-Czy ja o czymś nie wiem?- spytała nagle Narcyza i oparła ręce na biodrach.

-Nie, skądże…- odpowiedziała uśmiechnięta Victoria. Blondyna zilustrowała ją dokładnie wzrokiem, przygryzła dolną wargę i już miała coś dodać, lecz Vicki ją uprzedziła- No skoro chcesz wiedzieć, to ja i Evan jesteśmy parą od miesiąca, no dokładnie od 28 dni- odpowiedziała szczęśliwa. Narcyza jednak nie podzielała tego szczęścia, na jej twarzy malowała się rosnąca złość.

-DLACZEGO NIE POWIEDZIELIŚCIE MI TEGO WCZEŚNIEJ?!- wrzasnęła jakby z wyrzutem. Oni zastygli z przerażenia. Liczyli na inną reakcję z jej strony.

-Ale Cyziu, nie chcieliśmy Cię martwić- powiedział spokojnie Evan. Wiedział, że Narcyza jest chimeryczną osobą i łatwo popada w skrajność. Wiedział, że teraz należy mówić do niej ze spokojem i opanowaniem. Wiedział, że to ją uspokoi i, że nie zrobi sobie żadnej krzywdy.

-Miałaś już i tak dużo spraw na głowie- dodała szybko Vicki, z przerażeniem wymalowanym na twarzy.

-Wspaniale- zaśmiała się ironicznie- Ktoś jeszcze ma przede mną tajemnice?- spojrzała na każdego z osobna, nikt nic nie odpowiedział- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami Victorio, a przyjaciółki mówią sobie wszystko, i nie mają przed sobą tajemnic!

-Ależ Narcyzo, to tylko jedna głupia tajemnica, miałam zamiar powiedzieć ci o tym zaraz, gdy się wybudziłaś, ale wtedy byłaś załamana i pomyślałam, że jeśli wyjawię ci to teraz, to się jeszcze bardziej załamiesz! Zrozum, zrobiłam to dla twojego dobra- wypowiedziała to szybko, na jedynym tchu.

-Zaraz…- wtrącił się Evan i spojrzał na swoją dziewczynę- Głupia tajemnica?!- żachnął się. Poczuł się urażony, nie sądził, że jego ukochana, tak myśli o ich związku.

-Nie, Evan… Źle mnie zrozumiałeś!- zwróciła się do niego- Po prostu tak mi się powiedziało. Skarbie, nie denerwuj się- spojrzała na niego błagalnie, jednakże on tylko prychnął i odwrócił wzrok.

-Znowu Evan!! To chyba ze mną teraz prowadzisz rozmowę!!- wrzasnęła obruszona Narcyza.

-Cyziu, nie rób afery o coś takiego!- jęknęła żałośnie Victoria- Nie chciałam cię po prostu zadręczać i nie chciałam się tobie narzucać. Wtedy to ty potrzebowałaś uwagi i wsparcia!- myślała, że ten argument uspokoi Narcyzę, jednak była w błędzie. Te słowa, jeszcze bardziej ją rozzłościły.

-I ty się uważasz za moją przyjaciółkę?!- wyglądała teraz, jakby miała rzucić się z pięściami na Victorie. Lucjusz postanowił wkroczyć do akcji. Objął Narcyzę w talii. Trzymał ją mocno mimo, iż ona kopała go po nogach, biła pięściami na oślep i wierzgała się w jego objęciach jak, dzikuska.

-Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałaś w stosunku do mnie!- krzyknęła drżącym głosem. Słone łzy napłynęły jej do oczu. Już nie wiedziała co powiedzieć, co zrobić. Spojrzała na Evana, który był najwidoczniej urażony jej wcześniejszymi słowami i nie raczył nawet zaszczycić jej spojrzeniem. Później, jej wzrok przeniósł się na Lucjusza, który jak to zwykle w jego zwyczaju bywało, nie okazywał żadnych uczuć. Jedynie szeptał coś uspokajającego do ucha Narcyzy i głaskał ją po głowie. Ta natomiast, nadal mocno zaciskała pięści, a jej wyraz twarzy się nie zmieniał, nadal miała mordęgę w oczach. Victoria westchnęła ciężko. Zrozumiała, że popełniła błąd, zatajając przed Narcyzą prawdę, na temat jej związku z Rosierem. Nie, już nie związku. Wiedziała, że Evan ma do niej ogromny żal, ale powinien ją zrozumieć, powinien się domyślić, że powiedziała tak specjalnie, bo miała nadzieję, że uspokoi tym Narcyzę. Otarła łzy i przemówiła:

-Czyli to wszystko wyjaśnia…- zaczęła- Evanie wiem, że jesteś na mnie zły, dlatego, że uznałam, iż nasz związek to głupota, dlatego też…- tu zaczerpnęła powietrza- Najlepiej będzie, jeśli się rozstaniemy- on, słysząc tę nowinę, zamarł na moment. Nie chciał tego… Nie chciał jej stracić. Przełknął głośno ślinę i poluzował sobie szal.

-Victorio, ja…- brunetka wstrzymała na chwilę oddech, albowiem bała się tego co za chwilę nastąpi- Myślę, że masz rację- dokończył z trudem. Zadał jej tym ogromny cios prosto w serce, jednakże była twarda.

-No, przynajmniej w jednym jesteśmy zgodni- kąciki jej ust drgnęły lekko- Narcyzo…- zwróciła się do blondyny- Nie pozwolę się tak traktować. Nie jestem żadnym workiem treningowym, na którym można się wyżywać, po nieudanych związkach. Najwidoczniej Lucjusz, znalazł sobie inną, bo miał do tego powód. Myślę, że już miał dość znoszenia twojej huśtawki nastrojów. Wybacz, musiałam to powiedzieć, bo zbyt długo dusiłam to w sobie- mówiła to z przejęciem, a jej głos drżał coraz bardziej- Więc postanowiłam, że lepiej będzie jeśli i my coś zakończymy, a mianowicie, naszą długoletnią przyjaźń- po tych słowach, łza spłynęła jej po policzku. Wszyscy były zaszokowani jej wyznaniem. Nagle odebrało im mowę. Z twarzy Narcyzy, momentalnie odpłynęła cała złość. Poczuła się podle, chciała podejść od Vicki, ale ta odsunęła się od niej i uciekła. Po prostu uciekła, bez słowa, ale za to z płaczem. To był bardzo rzadki widok, ujrzeć Victorię płaczącą. Uważnie ją obserwowali, widzieli jak zmierza w kierunku szkoły, ale żadne z nich nie pobiegło za nią. Nie dało rady, bo jeszcze nie wyszło z szoku. Po kilku sekundach Evan, odszedł również bez słowa. Udał się nad jezioro. Została tylko Narcyza i Lucjusz. Ten puścił ja i udał się w ślad za swoim kolegą.

-Nie masz mi nic do powiedzenia?- spytała nagle Narcyza i założyła ręce pod biustem. Uniosła głowę do góry, chciała uratować strzępki swojej dumy oraz godności.

-Należało ci się Black- rzucił przez ramię, nawet na nią nie patrząc.

-Co proszę?!- żachnęła się.

-Wreszcie ktoś miał odwagę ci wygarnąć, jaka jesteś- odrzekł i zniknął za pobliskim drzewem. Narcyza westchnęła ciężko i odchyliła się lekko do tyłu. Upadła plecami na śnieg i zamknęła oczy. Czuła się jak skończona idiotka, w jeden dzień, w jedną chwilę, straciła wszystko, na czym jej tak bardzo zależało…

28 komentarzy:

  1. Jak zwykle super. :3
    Strasznie mi się podoba. :D
    Ciociu, oddaj trochę talentu! :*
    Wiem, wiem ... nadużywam emotikon. Inaczej nie potrafię, wybacz xd


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :3
      Nie przesadzasz trochę z tym talentem? Ty piszesz bosko, że zawsze mi słów brakuje. :)
      Spoko, też ubóstwiam emotikony. :**

      Usuń
  2. rozdział . mniaaaaaaaaaaaaaaaaaam *-*.
    CC+KR = <3333333.
    hyhyhyhyhy.
    te emocje ;_; .. te pościgi , te wybuchy ..
    no to się Cyzi dostało po dupie . chamskaś ..
    brechtałkę . jak zwykle , rozdział epicki , nawet nawet przecinki .. <3.
    czeekam na next ;3 .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jami jami. xD
      Musiałaś to napisać?! MUSIAŁAŚ?! ZA JAKIE GRZECHY?! Właśnie zarobiłaś sobie miesięczny szlaban! Pff Cyzi się dostało? Teraz wszyscy się na niej odegrają, ale ja Ci już mogę powiedzieć w tajemnicy, że w dalszych rozdziałach będzie tajemniczo... No i możliwe, iż trochę krwawo. Och, Ty wiesz dlaczego mam ochotę uśmiercić połowę moich bohaterów. :D

      Usuń
  3. oj biedna .. albo nie ;3 . to tajemnica (like a Trelawney) .. no tak .. jak się o tym napieprza przez cały angielski, to jak o tym zapomnieć . KR .. KR .. hyhyhy <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kto to mówi?! A co z Otrębami? Kto o tym napieprza cały czas? O jego Słit oczkach i ząbkach? xD

      Usuń
    2. kopiesz se grób, Cyźka ...




      ładne są *-*.

      Usuń
    3. Nie lubię prac ręcznych, przykro mi. :c

      Usuń
    4. wystawiasz mój mózg na próbę .. prace ręczne .. hah, przestań. ;3. zobaczymy w szkole, pani profesor ;>.

      Usuń
    5. Och nie... Zmusiłam Cię do myślenia? Jakże się z tym podle czuje. :c
      Noo ciekawe czy przyjdziesz do szkoły młoda damo. I see you all time! :3

      Usuń
    6. nie zmieniaj tematu, zwolenniku prac ręcznych <3.
      oh, czuję się obserwowana.

      Usuń
  4. O MÓJ SALAZARZE! Biedna Cyzia. T^T Płakusiać mi się chce. ;c W każdym razie to złe.Jak mogłaś odciąć Cyzię od Vicki ? :C Ale notka świetna, nie powiem nie.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płakusiaj!! Nie wolno, Ciocia Cyzia zabrania płakusiać! Oj tam, oj tam czasami trzeba coś dla czegoś poświęcić. xD Dzięki. :3 A ty już kolejny rozdział wstawiaj!! :D

      Usuń
    2. Trudno ! T^T Płakusiać będę ! No rozdział wstawię, jak się odleniwię.xD

      Usuń
  5. Szkoda mi Vicki. Biedna, ale nie jest też bez winy. Narcyza również ucierpiała, bo są - lub były - przyjaciółkami i to do czegoś zobowiązuje.
    Pierwszy raz nie wiem, co mam napisać. Rozdział doprowadził mnie do łez pod koniec. Cyzia zgrywa silną emocjonalnie, ale tak nie jest.
    Wielkie brawa dla ciebie, bo to jest niesamowite, co piszesz. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do filmu, to widziałam zwiastun i na pewno obejrzę. ;)

      Usuń
    2. Mi też jest jej szkoda, no ale każdy popełnia błędy. Były, są i będą przyjaciółkami. xD Zauważyłam, że ostatnio moje rozdziały Cię wzruszają... Nie wiedziałam, że moje wypociny mogą mieć, aż taki wpływ na ludzi. Dziękuje :** A co do filmu to, oj tak musisz go zobaczyć. Jest niesamowity. :3

      Usuń
  6. UWAGA UWAGA XD
    Ułożyłam piosenkę na cześć geniuszu cioci Cyzi XD
    Uważaj teraz, bo to będzie nie zapomniane przeżycie :
    "Tralalala tralalala ciocia Cyzia jest genialna! Wystukuje poezję klawiszami, wszyscy się cieszymy, ze jest z nami!" XD <-- piękna nie? No dobra, nie jestem za dobra w... niczym, ale mam nadzieję, że "ta pieśń, będzie chlubą tego bloga" XDD
    Nie, ja nic nie piłam, po prostu tak jakoś już mam...
    Rozdział był piękny <3
    Brawo, brawo!
    Kłaniam się nisko! :D
    P.S Zapraszam na nowy rozdział.
    http://sevmionelove.blogspot.com/2013/06/rozdzia-53.html
    Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem taaaka fejmys. Jeej, ktoś napisał o mnie piosenkę. Oj oczywiście, że będzie chlubą mojego blogusia. Hahahahahaha kocham Cię za to. <3 Nadal nie mogę się pozbyć banana z twarzy. xD Dziękuję. Jejciu rumienie się, weź nie zasługuje, aż na tyle miłych słów. Całusy!! ;*

      Usuń
  7. Chciałaś dostawać powiadomienia o notce pierwsza, więc proszę.Nowa notka u mnie , kochana.Z dedyktem dla Ciebie.Notkę Ci już skomentowałam na szczęście.xDDD Ale dla pewności coś powiem: NIE RÓB NIGDY WIĘCEJ CZEGOŚ TAKIEGO BIEDNEJ NARCYZI!

    http://crying-game-created-by-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie rozdział!!! No wiesz postaram się, ale niczego nie obiecuje, nasza Cyzia jeszcze trochę pocierpi... :P

      Usuń
    2. Ale to nie fair.Ja nie chcę, aby Cyzia cierpiała. ;c

      Usuń
    3. To ja się boje co z Tobą będzie, jak dodam następną notkę. :c

      Usuń
  8. Witaj tu twoja siostrzenica ;3

    Na początek muszę wsiąść kilka wdechów... Już! Och... rozdział dedykowany mej skromnej osobie? Cieszę się jak dziecko :D Bardzo Ci dziękuję ♥
    Poprawę humoru? To ja powinnam Tobie dziękować. Ostatnio było tak wiele tych
    rzeczy. Dziękuję Miśka! ;**

    Tyle tu się działo. Bitwa na śnieżki była świetna. Sam pomysł z tą zabawą był genialny :) Po prostu rewelacja <3

    Ale mimo, że był radosny to też był smutny. Vicky zerwała, opuściła Cyzię a Lucjusz powiedział jej bolesną prawdę ;c Domyślam się co będzie w kolejnym. Och... będzie się działo :D

    P.S Musimy pogadać. Wiesz o co chodzi.


    Całuski Twoja siostrzenica ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witaj, witaj. xD Zapamiętaj jak masz oddychać: Wdech i wydech, spokojnie, bez pośpiechu. xD Taak, poprawiłaś mi humor i to bardzo, bo miałam chęć mordęgi, a ty jakoś ją ode mnie odsunęłaś. xD Och nie, jestem taka ZUA, bo moi bohaterowie będą teraz cierpieć. Cyzia zachowuje się czasami jak rozkapryszona dziesięciolatka, ale to się z czasem zmieni. Taak Ty wiesz co będzie w następnym rozdziale. Hiehiehie... :P
      Co do twojego Postscriptum to jak najbardziej wiem o co chodzi, i czekam na Cb na GG. Też cię całuję, Twoja Ciocia Cyzia. :*

      Usuń
  9. Jeej! Wróciłam! (taaa.. ale się cieszę.. ;__;) xd
    No i co ty najlepszego zrobiłaś, droga Ciociu Cyziu??!!! XD :C
    Ja tu wracam z Londynu w "świetnym" nastroju (no może nie tak świetnym bo ja chce tam tak STRAAASZNIE mieszkać! :'( jeden tydzień to za krótko! To najcudowniejsze miasto świata <33 ) a Ty mi tu z takim czymś wyskakujesz!
    Biedna Cyźka! :'C Coś Ty Cyziu zrobiła Cyzi?? XD (ja naprawdę nie rozumiem czemu za każdym razem kiedy piszę komentarz do Twojego rozdziału odbija mi..)
    Ale rozdział jest po prostu GENIALNY! Jak ja Ci zazdroszczę talentu! :C Podziel się, to rozkaz, bo inaczej skrócę o głowe :D ( ycchh teraz mi z tym odbija po zwiedzeniu Tower w Londynie i nadmiaru oglądania Alicji w Krainie Czarów xd)
    To pisanie listu do rodziców.. Nie wiem czemu ale mnie trochę rozśmieszyło ;D Szczególnie te komentarze Vicki na temat odpowiedzi na list napisaną przez Cyzie. (Taak.. ona miała wenę do pisania a ja to co? Pustkę w głowie! Piszę list do Heleny od dziesięciu dni i ciągle wszystko zmieniam, skreślam i przepisuję na nowo :c ale mam nadzieję, że W KOŃCU wkrótce wyślę.)
    A potem ta bitwa na śnieżki <3 Czytając ten fragment miałam coraz szerszy uśmiech na twarzy a potem nagle wielką podkowe xd Jak mogłaś to nam zrobić?? xD Przez Ciebie wszyscy Twoi czytelnicy mają teraz doła :P :C ALe robisz nieziemskie opisy nastrojów, bitwy, i normalnie wszystkiego! No wytłumacz mi proszę, czemu ja tak nie potrafię...? xD
    Achh tak mi szkoda Cyzi :c Została teraz taka samotna.. A to wszystko przez jej wybuchowy temperament XD No ale cóż.. Siostry Black (no może oprócz Andormedy) są wybuchowe :D
    Mam nadzieję, że Cyzia się pogodzi z Vicki i Lucjuszem (z tym drugim to musi! Nie ma innego wyjścia, w końcu potem będą małżstwem hahah ;D)
    I co??! Będę jeszcze bardziej wszyscy cierpieć??! Czemu Ty mi to robisz? ;____; focham się xd
    Pozdrawiam :*
    Twoja Bella


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bella wróciła, Bella wróciła!! NARESZCIE! :D Może kiedyś wybierzemy się tam razem, bo ja też marzę tam jechać i może tam zrobię jakąś karierę aktorską... ah te moje marzenia... :D
      "No wiesz Bello, własną siostrę, skrócić o głowę?! Lucjusz mnie obroni... ^^ Ja osobiście lubię, gdy od czasu do czasu w opowiadaniach pojawi się list od kogoś do kogoś, xD Też miałam uśmiech na twarzy jak to pisałam. Ej nie poddawaj się! Uwierz mi, że ja też od trzech miesięcy zbieram myśli i słowa, by napisać list do mojej Helen oraz Jasona i jakoś nwm jak w ogóle go zacząć. Codziennie sobie powtarzam... Dziś siądę przy biurku i coś napisze... No i tak już sobie powtarzam od dawna, a gdy siadam przy biurku, kompletna pustka w łebku, ale się nie poddaje, bo wiem, że kiedyś mi się uda. :D
      Ale ja nie chce was dołować... :c Idę się pociąć łyżeczką, jestem taka Zua i niedobra... :x Oj taak Blackówny są wybuchowe, a Andzia to taka ciepła klucha będzie... Taka miła, troskliwa, łatwo wybaczająca... No się pogodzi z Vicki... krok po kroku, a z Lucjuszem?... Hm... coś mi się wydaje, że będzie między nimi coraz więcej nienawiści, do pewnego wydarzenia. xD
      Zabraniam!! NIE POZWALAM SIĘ FOCHAĆ NA MOJĄ OSOBĘ!! To jest Cyzia jej nie ogarniesz, w tym wypadku mnie. :3
      Ps: musisz mi kiedyś napisać sprawozdanie z wycieczki, bo jestem strasznie ciekawa jak tam jest. :D
      Całuski, Ciocia Cyzia. :**

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*