No
i proszę tak jak było powiedziane, część druga.
Życzę
miłej lektury. :) Cyzia ♫.
Malfoy
przełknął głośno ślinę i poluzował krawat.
- Czy
możesz opuścić łaskawie różdżkę?- starał się aby jego głos nie zadrżał.
Zaczął się bać. Pierwszy raz w życiu zaczął bać się jakiejkolwiek kobiety... no nie wliczając jego matki. Narcyza wyglądała naprawdę groźnie, nie znał jej od tej strony. Zacisnął mocno pięści tak, że zbielały mu kłykcie i zrobił niepewnie krok w jej stronę.
Zaczął się bać. Pierwszy raz w życiu zaczął bać się jakiejkolwiek kobiety... no nie wliczając jego matki. Narcyza wyglądała naprawdę groźnie, nie znał jej od tej strony. Zacisnął mocno pięści tak, że zbielały mu kłykcie i zrobił niepewnie krok w jej stronę.
- Nie
mam zamiaru- stwierdziła- Cieszy mnie widok przerażonego Lucjusza Malfoya-
zaśmiała się głośno.
Na
Salazara! Dlaczego był taki tępy i nie wziął różdżki z dormitorium… Stał na
przegranej pozycji. Teraz jedynie mógł nadrabiać docinkami, które może w pewnym
stopniu wyzwolą z Narcyzy ducha walki albo i nie…
- Posłuchaj… Po prostu martwię się o to, że możesz hm… zrobić sobie krzywdę - oznajmił z nutką ironii w głosie. Przez chwilę w jego głowie istniał promyk nadziei, że już wygrał, osiągnął swój cel… jednak pomylił się i to bardzo.
Te słowa wywołały w Narcyzie gniew. Zacisnęła jeszcze mocniej palce na swojej różdżce i opuściła ja swobodnie w dół. Wściekła się, po prostu gotowała się w środku. Wpadła w furię... Przesadził! Malfoy przesadził…
Zaczęła
się walka. Ona kontra On!
- Istotnie…
W końcu pan musi mnie tego nauczyć profesorze - ukłoniła się z chytrym
uśmieszkiem akcentując „Pan” i „Profesorze”.
Teraz
do Lucjusza tak naprawdę dotarło, że Narcyza umie się bronić i nie da sobie tak
łatwo wejść na głowę. Był pod ogromnym wrażeniem jej siły woli. Była twarda,
tak wspaniale potrafiła maskować słone łzy cisnące się do oczu, zaciskając
mocno zęby i powieki. Była wyjątkiem… tak, była prawdziwym skarbem. Lucjusz
poczuł ucisk w sercu, ale niestety musiał brnąć dalej w tą głupią, bezsensowną
rozmowę. Naważył sobie piwa, musi go więc wypić…
- Panno
Black… Przecież Pani nie umie podstaw… Gdzie tam do czego - prychnął.
- Ależ
proszę dać mi szansę! Rodzice wydziedziczą mnie z domu jak nie zdam - udawała
załamaną.
- Panno
Black proszę się nie poniżać, nie ma pani szans. Nie jest Pani taką błyskotliwą
osobą za jaką Panią uważałem, ach… Pani się do niczego nie nadaje… - przegiął na maksa, już wiedział jaka kara go za to czeka.
- Zamknij
się… Drętwota! - strumień czerwonego światła ugodził Malfoya i odrzucił go na kilkanaście
metrów, tak, że uderzył o pień jakiegoś drzewa. Padł na trawę bez ruchu.
Narcyza
stała tak jeszcze przez chwilę z różdżką w dłoni…
- Na
Merlina, Zabiłam go! Zabiłam Lucjusza Malfoya! Och nie! Trafię do Azkabanu…
Nigdy nie wyjdę za mąż, nie zostanę matką - mówiła zdenerwowana, całe jej ciało
drżało. Nie wiedziała co teraz ma zrobić, nie mogła wykonać żadnego ruchu, bo
nogi odmawiały posłuszeństwa.
- Weź
się w garść… pomyśl o tym z innej strony - odrzekł jakiś głos w jej głowie.
- To
co zrobiłaś przechodzi ludzkie pojęcie. Zabiłaś go! - krzyczał drugi.
- Jeszcze
nie jest za późno, ucieknij stąd, pamiętaj, że byłaś tam gdzie ię nie było.
Nie słuchaj serca tylko rozumu! - warknął pierwszy.
- Wiem,
że w duszy nie jest ci obojętny- odparł łagodnie drugi.
- Tyle
razy cię upokarzał…. Skróć jego cierpienia! Co ci szkodzi?! Przecież gorzej być nie może!
- Idź
tam i sprawdź czy żyje!
- Nie trać swojego cennego czasu na niego!
- Idź
tam!
- Uciekaj!
Chcesz trafić do tego przeklętego więzienia?
- Och
uciszcie się! Nie mąćcie mi w głowię! - wrzasnęła tak głośno, że wszystkie ptaki
odleciały z pobliskich drzew. - Zaryzykuję. - zaczęła iść w jego stronę. Na
początku jej kroki były niepewne, ale z każdym kolejnym czuła się lepiej.
Utwierdzała się w przekonaniu, że on żyje. Gdy stanęła nad nim od razu padła
na kolana i położyła na nich jego głowę. - Malfoy. - delikatnie
przejechała zewnętrzną stroną dłoni po jego policzku.
Zaczynała po woli tracić nadzieję... Ale na to, aby sprawdzić puls to nie wpadła…
hah inteligenta Ślizgonka… - Zabiłam Malfoya. - pokręciła karcąca głową-
Lucjuszu!- lekko nim potrząsnęła, lecz nadal nic. Zwiesiła ręce. Zastanawiała
się co jeszcze mogłaby zrobić. Może upozorować samobójstwo? No tak, ale gdyby
go w końcu znaleźli i zauważyli przy nim nie jego różdżkę od razu nabrali by
podejrzeń. Wypytywaliby Victorię, bo ona wiedziała o wszystkim, torturowali i
to wszystko przez jedną wielką głupotę. W sumie skoro już nie żyje może w końcu
będzie mogła to zrobić… Nie to zły pomysł… A może jednak? Nieświadomie
pochyliła swoją głowę do jego tak, że jej długie blond włosy opadły swobodnie i
zakryły mu twarz. Musnęła lekko wargami jego policzek i w tym samym momencie…
Cud! Lucjusz otworzył oczy i uśmiechnął się, natomiast ona od razu odsunęła swoją
głowę. Mierzyli się wzrokiem, po czym Malfoy wstał i usiadł przy niej.
- Naprawdę
fajnie było słyszeć twoje krzyki… Jakbym Cię nie znał to pomyślałbym, że
uciekłaś ze świętego Munga. - zaśmiał się.
- Udawałeś? -
zapytała.
- Nie
tylko ty jesteś świetną aktorką - puścił do niej oczko.
- Ty
dur-niu prze-stra-szy-łeś- mnie! - biła go pięścią w ramie, z każdą sylabą coraz
mocniej. - Ja myślałam, że padnę na zawał, a Ty sobie leżałeś i drwiłeś ze mnie! -
zagrzmiała i zrobiła się czerwona jak burak.
- Zabiłam
go! Zabiłam Lucjusza Malfoya! - naśladował jej piskliwy głos.
- Nigdy
więcej masz tak nie robić! - warknęła stanowczo.
- Jeśli
za każdym razem będę dostawał taki prezent - wskazał na ślad krwistych ust na
policzku. - to dlaczego nie. - zażartował, lecz blondynie nie było do śmiechu.
- Jesteś
idiotą! - pokręciła głową z niedowierzaniem.
- A
ty urocza - placem wskazującym dotknął jej noska.
- Skoro
już tu się spotkaliśmy nauczyłbyś mnie czegoś? - zapytała lakonicznie.
- Masz
książki? - rozejrzał się dookoła, jednak ekwipunku Narcyzy nie było widać. Ta
tylko machnęła różdżką i już po chwili, książki leżały przed nim na trawie.
- Nie
wiedziałem, że tak potrafisz - stwierdził zdziwionym tonem.
- Jeszcze
wielu rzeczy o mnie nie wiesz - zaśmiała się.
I
pomyśleć, że jedno zaklęcie potrafi tak wiele… Połączyło wodę z ogniem,
stworzyło iście mieszankę wybuchową, która może eksplodować w każdej chwili.
Ale kiedy to nastąpi nie wie nikt, nawet sam autor… Być może dzisiaj, jutro, za
tydzień, za rok może i dłużej… Jednak jedno jest pewne ta dwójka już nigdy nie
będzie taka jak dotychczas...
Super ! Pożycz mi trochę weny ! Bo ja jej nie mam ! ;( Cudnie piszesz... Masz fajne pomysły ! Zazdroszczę ! Kurde no . . . ! :3 Kocham tego bloga i nie moge się doczekać 3 rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńDramione
Końcówka przepiękna! Zakochałam się w niej! Czytałam kilka razy podrząd. ;d Och, biedna Cyzia! Tak się wystraszyła, ale Lu udawał. Czekam na więcej i życzę weny. ;*
OdpowiedzUsuńBosko. I pomyśleć że autorka to moja kumpela od zawsze...:*
OdpowiedzUsuńOjej <3 Ale ten świat mały. Też Cię kocham :***
UsuńBardzo mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńŚwietna szczególnie końcówka,uwielbiam takie przemyślenia <3
Zabiłam go! Zabiłam Lucjusza Malfoya!
Masz świetne pióro,byle tak dalej ;P
Na the-cullen-history.blogspot.com dodałam NN :3
Z góry przepraszam za niepotrzebny spam.
OdpowiedzUsuńNa make-love-not-horcruxes.blogspot.com pojawiło się NN :*
Uwielbiam ten parring. Kocham Cię za to, że o nim piszesz! :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i końcówka piękna. <3
Czekam na NN :)
Jestem tu pierwszy raz, i bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńFajne piszesz :)
Zostaję tu na dłużej ;D
Hej. Na http://esme-carlisle-cullen-love.blogspot.com/ dodałam NN. A tak z innej bajki:
OdpowiedzUsuńJak nazywa się piosenka na Twoim blogu?
Proszę,powiedź,bo jest przepiękna! <3
Yiruma - River Flows In You ^^
UsuńTeż uważam, że jest piękna... Jest w niej ukryte tak jakby przesłanie... :)
u mnie na blogu o Esme też jest Yiruma :D
UsuńKiss The Rain.
Dzięki!
Cześć na tym blogu jestem pierwszy raz i właśnie skończyłam czytać notki poprzednie...świetne opowiadanie. Z całą pewnością będę tu zaglądać, a tym czasem zapraszam na:
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-po-zyciu.blogspot.com/
Pozdro i weny
POISON
Witaj.
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywała, że jestem tutaj, aby zachęcić Cię do przeczytania moich opowiadań Severus&Hermiona.
Nie mam teraz za wiele czasu gdyż muszę zwolnić komputer, ale OBIECUJĘ, że w weekend zadrobię czytanie notek. Poza tym lubię Narcyzę i Lucjusza więc z całą pewnością będę tu zaglądać ;D
Tym czasem dodaję się do obserwatorów.
Pozdrawiam z :
http://sevmionelove.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na kolejne NN :D
OdpowiedzUsuńBoże,jak ja szybko piszę ostatnio...
Na tym o Ginny ;3
Dobra. Nie mogłam się powstrzymać i weszłam teraz żeby przeczytać :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że piszesz o tym kiedy jeszcze nie mają Dracona i są w szkole. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam.
Jeśli chodzi o Twoje rozdziały, to bardzo mi się podobają więc nie licz na krytykę z mojej strony :) Twój pomysł z tym korepetytorem Lucjuszem był genialny :) I do tego ta piękna muzyka. Super! Oby tak dalej. Życzę weny i czekam na nexty :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Mogę liczyć na Twoją pomoc?
OdpowiedzUsuńZapraszam na ankietę.
http://sevmionelove.blogspot.com/
"- Jesteś idiotą! - pokręciła głową z niedowierzaniem.
OdpowiedzUsuń- A ty urocza - placem wskazującym dotknął jej noska." Oooch, rozpływam się w tej słodyczy normalnie ♥
"Na Merlina, Zabiłam go! Zabiłam Lucjusza Malfoya!" Hahahaha, padłam ♡ Cyzia się wystraszyła, ale to było takie komiczne :D
A końcówka była naprawdę urocza ;3