poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział XLI " Mamo, mam dziewiętnaście lat!"

Z lekkim opóźnieniem wrzucam rozdział. Przepraszam za błędy i pozdrawiam. ;)





- Lucjuszu! - krzyknęła Narcyza z łazienki. - Kochanie, widziałeś mój szlafrok? - westchnęła i pokręciła głową. Była zmęczona po całym dniu bawienia się ze Scorpiusem, to niemożliwe, by dzieciak miał tyle energii. Była już za stara.

- Nie widziałem, ale zdecydowanie wolę cię bez niego - odpowiedział Lucjusz, leżąc na łóżku. Rozwiązywał zawzięcie krzyżówkę w Proroku codziennym. Odkąd przyjęto paru nowych czarodziejów do redakcji, gazeta stała się ciekawsza. - Jeden ze składników eliksiru wielosokowego na siedem liter!

- Pijawki - powiedziała zdenerwowana Narcyza, wchodząc do sypialni owinięta w ręcznik. - Nie mógł tak po prostu wyparować - mruknęła i zaczęła przekopywać wszystkie szuflady w komodzie. - Myślisz, że skrzaty miały z tym coś wspólnego? - westchnęła ciężko i rozmasowała swoje skronie. - Jestem na to za stara...

- Pi-jaw-ki - wydukał Lucjusz z pełnym skupieniem i spojrzał znad gazety na żonę. - Dla mnie jesteś idealna - wyszeptał i posłał jej mentalnego klapsa w pośladek. Kobieta podskoczyła zarumieniona i cisnęła w niego jednym ze swoich olejków. Złapał go, śmiejąc się głośno. - Kochanie, grałem w Quidditch'a, mam dobry refleks.

- Jesteś głupi! - żachnęła się i podeszła do szafy, by wyciągnąć z niej koszulę nocną.

- A ty urocza - wyszeptał i zagryzł wargę. - Powiedziałaś mi to samo, kiedy miałem cię uczyć transmutacji, pamiętasz? Potem wylądowałem na drzewie, bo rzuciłaś na mnie drętwotę.

- Tak, pamiętam - zaśmiała się delikatnie i przebrała się szybko w koszulę. Usiadła na skraju łóżka i chwyciła do ręki balsam do ciała.

- Dlaczego używasz takich produktów? - spytał cicho i klęknął za nią, by rozsmarować jej balsam na ramionach i karku. - Zdecydowanie mój język i usta nawilżyłby twoje ciało o wiele bardziej - wymruczał wprost do jej ucha. Poczuła dreszcze na swoim ciele i uśmiechnęła się do niego.

- To może... - odstawiła balsam na nocną szafkę. - Dziś pozwolę działać tylko i wyłącznie tobie - odwróciła się w jego stronę. Uśmiechnął się do niej z czułością.

- Wspaniała propozycja - mruknął cicho i pocałował ją w usta, ciągnąc na poduszki. Kochał ją do szaleństwa, wiedział, że nigdy się to nie zmieni.

~*~

Około godziny szóstej rano Lucjusz pożegnał się z Narcyzą i wymknął przez balkon. Musiał się spieszyć, by nie zostać zauważonym przez Bellatrix, która była gotowa rzucić na niego zaklęcie Avady. Kiedy był poza ogrodzeniem, teleportował się do swojego domu. Wiedział, że za niecałe sześć godziny znów spotka się z Narcyzą, ponieważ dziś wraz z rodzicami będą robić oficjalną listę osób zaproszonych na ich wesele. Nudziły go takie przygotowania, osobiście był za tym, by zrobiły to kobiety, ale po namowach Narcyzy zgodził się. W jego głowie pojawił się plan dzięki któremu spotkanie będzie bardzo ciekawe.

Ledwo co położył się w łóżku do pokoju zapukała jego mama i zawołała go na śniadanie. Zdziwił się, bo nigdy tak wcześnie nie jadali śniadań. Z westchnieniem wstał, wziął szybki prysznic, ubrał się w czarne spodnie i niebieską koszulę i wyszedł z pokoju. Zeszedł schodami w dół do jadalni i usiadł przy stole, wcześniej witając się z rodzicami.

- Dobrze się spało? - spytał Abrax, przeglądając proroka codziennego. Lucjusz zmarszczył brwi i dokładnie przeanalizował postawę ojca.

- Tak, czemu pytasz? - spytał młody Malfoy, wzruszając ramionami. Zerknął ukradkiem na swoją matkę, która tłumiła chichot. - Jeśli wiecie coś, czego ja nie wiem, to może mnie uświadomicie? - parsknął i wziął do ręki kanapkę z szynką ze srebrnej tacy.

- Nic, nic - odparła Daphne i napiła się herbaty. - Co tam u Narcyzy?

- Skąd mam wiedzieć co u niej... - urwał i zacisnął zęby. - Znowu wchodziłaś do mojego pokoju bez pytania? Mamo, mam dziewiętnaście lat! - syknął i wygiął łyżkę, którą trzymał w dłoni.

- Nie wchodzę - powiedziała spokojnie z lekkim uśmiechem. - Po prostu widziałam cię, jak wymykałeś się tylnym wyjściem z domu. Akurat byłam w kuchni, by napić się herbaty - dodała.

- Jesteś pełnoletni, synku. Rozumiemy cię. Tylko chcemy byś uważał, bo takie schadzki, źle się czasami kończą - odpowiedział Abrax, chcąc uspokoić Lucjusza. Rozzłościł go jeszcze bardziej.

- Ojcze, jestem rozważny. Nie martwcie się, Narcyza nie jest w ciąży. Byłem z nią wczoraj na badaniach, wszystko jest w porządku. My poczekamy z dzieckiem do ślubu - syknął dumny i wstał od stołu. - Pójdę poćwiczyć zaklęcia, jak coś będę w ogrodzie - z tym wyszedł z jadalni i pokierował się w stronę tarasu. Abrax i Daphne wybuchnęli głośnym śmiechem, który obijał się echem o ściany domu.

~*~

Narcyza od rana była w ogródku. Miała przy sobie duży, wiklinowy koszyk do którego wkładała różne rodzaje kwiatów. Uwielbiała dekorować salon kwiatami, dodatkowo dziś jej rodzice wracali od przyjaciół z Egiptu, więc chciała ich pięknie powitać.

- Cyziu, Cyziu. Gdzie jesteś? - usłyszała wołanie Bellatrix i wywróciła oczyma. Wstała i oparła dłonie na biodrach. Odwróciła się i spojrzała na siostrę.

- Tutaj jestem - Narcyza wzruszyła ramionami i otarła chusteczką pot z czoła. - Zrywam kwiaty, bo chcę zrobić rodzicom niespodziankę - dodała.

- Wyglądasz jak kocmołuch - sapnęła Bellatrix, najwyraźniej poirytowana. - Wypadałoby dać im coś praktycznego, nie zwykłe... chaszcze - warknęła.

Narcyza była przyzwyczajona do kąśliwych uwag Bellatrix, więc jedynie prychnęła lekko i wróciła do swojej pracy. - Nie ma w tobie za grosz klasy, Bello. Ty zapewne udekorowałabyś salon trupami mugolów i zdechłych szczurów...

- Jak śmiesz tak do mnie mówić, Cyziu?! - Narcyza poczuła dziką satysfakcję, kiedy jej siostra wpadła w szał. - Jak możesz?!

- Śmiem i mogę, Bellatrix...

Narcyza zerwała ostatnią herbacianą różę i wstała. Chwyciła do ręki koszyk i pomaszerowała do domu. Spojrzała kątem oka na Bellatrix. Ściskała się za lewe przedramię. Czarny Pan znowu wzywa. Śmieszne.

~*~

Malfoyowie przybyli punkt dwunasta. Narcyza przywitała ich w drzwiach i zaprosiła do salonu. Wymieniła z Lucjuszem parę szybkich, ukradkowych pocałunków. - Wiedzą o tym, że byłem u ciebie - mruknął jej do ucha i zaciągnął do kuchni pod pretekstem zrobienia kawy. Wiedział, że takie czynności wykonują skrzaty, jednak u Blacków większość prac domowych wykonywała Druella lub Narcyza.

- Co?! - krzyknęła, ale on zasłonił jej usta dłonią i oparł ją o lodówkę. - Jak to? - spytała po chwili, gdy wyswobodziła swoje usta.

- Nie martw się, nie są źli - wyszeptał uspokajająco, głaszcząc ją po włosach.

- To znaczy, że możesz częściej przychodzić do mnie w nocy? - zagryzła wargę i z zaciekawieniem wpatrywała się w jego oczy. Pokręcił głową z szerokim uśmiechem.

- A chciałabyś bym to robił? - spytał i objął ją w pasie. Zaczął całować ją po szyi, kątem oka rozglądając się po kuchni. Na blacie nie było wielu rzeczy, a on miał ochotę pozostać tutaj trochę dłużej z panną Black.

- Tak - wyszeptała, drżąc, gdy poczuła jego dłonie podwijające jej sukienkę. Posadził ją na blacie.

- Rozchyl nogi - mruknął, a ona bez protestów wykonała to polecenie. Chwycił jej twarz w swoje dłonie i pocałował. Oddała pocałunek, kładąc ręce na jego ramionach. Zatraceni w sobie nie usłyszeli kroków Druelli...

19 komentarzy:

  1. A to się parka zdziwi :D
    Będą problemy... :)
    Ale tak w ogóle, to super rozdział ;). Zawsze bardzo czekam na opowiadania tu, na Twoim blogu. Cieszę się, że on kochają sie, a nie jak w niektórych opowiadaniach, ze wszystko na siłe...
    Cóż, mam nadzieje, że nie oberwie sie im aż tak :))))
    Pozdrawiam bardzo ciepło kochaną Autorkę, jej poduszkę i kubek <3
    Marcysiek <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już raz rodzice przyłapali ich, gdy byli w łóżku, więc raczej nie będzie problemów. To będzie zabawna sytuacja. xD
      Oni nigdy nie ukrywali się z uczuciem, tylko nie potrafili sobie z nim poradzić.
      Oberwie im się za coś innego. Chociaż najbardziej oberwie się Lucjuszowi po wieczorze kawalerskim ;)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  2. Scena z pijawkami mnie rozwaliła. Świetny pomysł. Jestem ciekawa dalszych losów tej pary. Ta scena na końcu przypomniała mi jeden z rozdziałów. Było coś podobnego na biurku w Hogwarcie, co nie? Ten niepowtarzalny styl pisania, tak się za nim stęskniłam. Liczbę na coś niespodziewanego, bo wiesz w tych pierwszych rozdziałach to zawsze było to coś, głównie dlatego, że Lucjusz coś odwalił. Ogólnie warto było poczekać na rozdział, przypomniał mi najlepsze czasy tego bloga. I na koniec pytanie: Kiedy pojawią się bohaterowie z Hogwartu ,np.: przyjaciele Lucka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Postanowiłam, że będę wplatać w rozdziały więcej powrotów do teraźniejszości. Czuję, że ubarwią one to opowiadanie. :D
      Będzie się działo bardzo dużo. Lucjusz za niedługo będzie miał problemy, duże problemy.
      Pojawią się za dwa/ trzy rozdziały na wieczorze kawalerskim Lucjusza i potem na ślubie. :D Będą wszyscy ;)

      Usuń
    2. Wieczór kawalerski! O tak! Od razu gdy przeczytałem te dwa słowa to na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wiadomo, że to Lucjusz będzie miał problemy, no przecież on zawsze je ma. :) Mam nadzieję, że PAN Malfoy nie rzuci ba ślubie żadnego zboczonego komentarza, który mógłby przestraszyć Cyzię. Inaczej historia, by się powtórzyła (chyba, że pomyliłam blog).

      Usuń
    3. Kiedyś ją uderzył, po jakimś przyjęciu, ale zboczone komentarze raczej Narcyzy nie przerażają. xD Lucjusz zostanie podpuszczony na wieczorze kawalerskim. ;D

      Usuń
    4. No to zapowiada się ciekawy rozdział (nie żeby ten nie był ciekawy). Może to będzie najlepsza komedia jaką czytałam. :)

      Usuń
    5. Postaram się nie zawieść ;)

      Usuń
  3. Kiedy nowy rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś zabrałam się w końcu za pisanie, więc myślę, że dodam go przez weekend. ;)

      Usuń
    2. I co z tym rozdziałem? Czekamy! :)

      Usuń
    3. Na pewno zaraz się pojawi ;)
      Cyzia jest konsekwentna w przeciwieństwie do Julki.

      Usuń
    4. Przepraszam, że nie ma rozdziału. Byłam wcześniej na 18 przyjaciółki, potem na weselu, a w tygodniu nie jestem w stanie nic napisać. Teraz jestem chora, więc mam nadzieję, że coś naskrobię, ponieważ mam już pomysł na rozdział. ;)

      Usuń
    5. Ps: Marcyla, o jaką Julkę chodzi? :)

      Usuń
    6. Nic sie nie stało ;)
      A, chodzi o Julkę od Księcia Mrocznej Puszczy :)

      Usuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*