piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział XIX "Niespodziewane wyznania"

Heej Wszystkim. :3 Lekarze, naprawdę, podziwiam ich, bo w jeden sekundzie mogą spieprzyć Ci całe życie i dodać jeszcze stresu, przez ciągłe nakłuwania igłą, jak i tony tabletek do połykania dziennie. -,- Jak ja tego nienawidzę. Teraz sprawy do rozdziału. Ależ zaniedbałam tego bloga, muszę teraz się Wam za tą zwłokę straszną odwdzięczyć i napisać, że rozdział następny pojawi się między 28-29 sierpnia. :3 Starałam się, napisać go w miarę zrozumiały dla was sposób, uwierzcie, że sama się w nim pogubiłam, ale szybko się z nim uporałam i wszystko mam pod kontrolą. Dedykuję ten rozdział  Luisu_Ann, za to poganianie mnie na gg i straszenie Avadą, bym dodała rozdział szybciej. :D Chcę podziękować Karolci za zbetowanie tego diabelskiego czegoś. Masz świętą cierpliwość i za to Cię kocham. :**
No cóż, proszę nie umrzyjcie z nudów. ♫
Ps: Wybaczcie, nie umiem pisać krótszych rozdziałów, to silniejsze ode mnie. ;c



Jednorożce mknęły tak lekko, że mogłoby się zdawać, że po prostu unoszą się ponad ziemią. Nie słychać było odgłosów ich kopyt. To było takie magiczne. Za oknami obraz przemieniał się niczym film. Latarnie oświetlały drogę prowadząca do miasteczka. Kilkoro uczniów wybrało się pieszo, co było złym pomysłem, bo co drugi krok wpadali w zaspy. Dziewczyny cały ten czas przesiedziały w milczeniu. Narcyza podpierała sobie głowę ręką położoną na parapecie, Victoria patrzyła się w swoje dłonie, zaciśnięte i złożone na podołku, natomiast Alice miała zamknięte oczy. Była spokojna, zdawałoby się, że w ogóle nie oddycha, jej klatka piersiowa nie unosiła się, ani nie opadała. Może ona na serio nie jest człowiekiem, westchnęła w myślach Victoria. Przez przypadek dotknęła jej ręki i wstrzymała oddech.

Krzyk, przeraźliwy, mrożący krew w żyłach krzyk, wypełnił korytarz Hogwartu. Dziewczyna, blondynka o długich włosach, nie było widać jej twarzy, ale wiadome było, że przynależy do Slytherinu, szarpała się i wyrywała swojemu oprawcy, który jedną ręka trzymał ją mocno za szatę, a drugą mierzył różdżką w jej serce. Przerażona dziewczyna błagała go o litość, on jednak nie zamierzał puścić jej wolno. Wtem wokół pojawił się czarny dym i rozbłysło białe światło. Dziewczyna padła na ziemie bez ruchu. Jej ciało wygięło się w łuk, a z jej uchylonych ust wyleciała ciemna strużka mgły i poleciała wprost do nieba, gdzie chmury rozstąpiły się i wyjrzało słońce. Chłopak pochylił się nad nią i wyszeptał pewną inkantację, przesuwając różdżką wzdłuż jej ciała. Z jej ust wydobył się niemy krzyk i otworzyła szeroko oczy, jednakże już go nie usłyszała, była zupełnie sama w białym pomieszczeniu na niewygodnym materacu.

Victoria otworzyła szeroko oczy. Pierwszy raz doświadczyła czegoś takiego. W zasadzie, gdy była małą dziewczyną, to miewała prorocze sny, no ale to już była lekka przesada. Kim do cholery była ta dziewczyna i kim do cholery był ten chłopak. To chore, wyczyniać takie rzeczy na korytarzach Hogwartu. A jeśli to była Narcyza, może to ona była w niebezpieczeństwie, a tym kimś, był Malfoy?! Wiedziała jedno, że będzie musiała ją ostrzec…

Gdy jednorożce zatrzymały się przy bramie miasta, dziewczyny wysiadły z powozu i, jak to zawsze bywało, musiały iść się zameldować do nauczycieli. Dzisiaj byli to McGonagall, Slughorn i Dumbledore. Wszystkie trzy równo, chórem się z nimi przywitały. Victoria i Narcyza nie mogły powstrzymać śmiechu. Zasłoniły sobie usta dłonią. Naprawdę to był zabawny widok. Profesorka transmutacji stała w środku, dzierżawiąc w ręce listę, a po jej bokach dzielnie stali profesor eliksirów i dyrektor. Jeden trzymał pióro, a drugi atrament, by ich ukochana Minerwa przypadkowo się nie zmęczyła. Ona najwidoczniej nie była tak bardzo z tego powodu zachwycona, no ale musiała spełnić swoje obowiązki, bo ten cały Flitwick postanowił sobie zachorować. Dziewczyny podały im swoje nazwiska i gdy zostały skreślone, udały się w stronę głównej alejki. Po chwili Narcyza poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, odwróciła się i… Nigdy by się tego nie spodziewała, ale stała twarzą w twarz z Horacym Slughornem.

-Panno Black- zagadnął Narcyzę, swoim ciepłym tonem, od którego po prostu każdemu zbierało się na odruchy wymiotne, szczególnie Ślizgonom.

-Taaak?- spytała lekko zdziwiona. Czegóż on mógł od niej chcieć? Wiedziała: zapewne do wczorajszego eliksiru dodała za dużo piołunu, no oczywiście. Trzeba było dodać pięć łyżek, a ona dodała chyba z siedem, a to wszystko przez czekoladowe oczy.

-Mógłbym zamienić z panią słówko?- lekko uniósł siwe brwi do góry. Widać, że bardzo mu zależało na tej rozmowie, a jak wiadomo, a może nie wiadomo, no to skoro nie wiadomo, to już będzie wiadomo, że zimna, cyniczna, chłodna pani obojętności- Narcyza Druella Black- ma bardzo wrażliwe wnętrze i łatwo można wymusić na niej wyrzuty sumienia. Coś po prostu ścisnęło ją za serce i nie mogła mu odmówić. Bardzo lubiła tego nauczyciela. Ciągle powtarzał jej, „że  w przyszłości, będzie sławną Mistrzynią Eliksirów, jak jej matka” w zasadzie to już jest najlepsza w Hogwarcie, choć dogania ją w tym drugoroczniak Severus Snape. On i Narcyza to zapewne oczka w głowie Slughorna.

-Oczywiście- uśmiechnęła się i w między czasie szepnęła dziewczynom, że zaraz do nich dołączy. One kiwnęły głowami i pomaszerowały powolnym krokiem główną alejką.

-Trzydziestego pierwszego grudnia, jak co roku, organizuje spotkanie Klubu Ślimaka…- zaczął. Narcyza wiedziała już co się święci-… I byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby pani zechciała się tam pojawić...- kontynuował, a Narcyza lekko się uśmiechnęła. Każdego roku Slughorn zaprasza ją na te całe przyjęcia, a ona niestety, jak głupia musiała na nie uczęszczać. To są żałosne spotkania, mimo iż maja w sobie to coś. Nie, i nie mowa tutaj wcale o Lucjuszu!! Choć on też jest bardzo pożądany na takich przyjęciach… Są żałosne, dlatego że Slughorn zaprasza tam szlamy. Czarodziejów półkrwi Narcyza i reszta stara się tolerować, ale szlamy? Niee nigdy! One nie maja prawa uczęszczać do Hogwartu. Na ich widok Ślizgonów skręca w żołądku.- Uświetniłaby pani całe to moje skromne spotkanie- uśmiechnął się, a Narcyza pokiwała głową, twierdząco- Oczywiście, obecność tylko z osoba towarzyszącą- dokończył. Zaraz, że co?! Twarz Cyzi, momentalnie uległa zmianie. Co on sobie myśli?! Zawsze przychodziła tam sama, a czasami udało jej się przyjść z Victorią, ale teraz? Obecność obowiązkowa z partnerem?! Kogo ona teraz znajdzie? To za niecałe dwa tygodnie.

-A… a dlaczego z partnerem?- spytała trochę drżącym tonem i przełknęła głośno ślinę.- Zawsze można było przychodzić samemu...- odchrząknęła, by jej głos był bardziej przekonywujący. Może uda mi się tego uniknąć?!

-Po prostu uznałem, że lepiej jest mieć kogoś przy swoim boku.

-Em... Dobrze to...- wzięła głębszy oddech- proszę wpisać tam Evana Rosiera- odparła z lekkim uśmiechem.

-Przykro mi, pan Rosier idzie z panną Victorią Greene- Slughorn wyciągnął swoja długą listę gości zza pazuchy i przejechał placem wskazującym po nazwiskach. Zaśmiał się cicho.- Przecież pani idzie z panem Malfoy’em- zwinął listę i schował ja do kieszeni szaty. Narcyza zmarszczyła brwi, a jej źrenice momentalnie się powiększyły.

-Przepraszam bardzo, że co?- spytała z nutka złości w głosie. Widocznie właśnie dziś Merlin postanowił wystawić jej cierpliwość na próbę.

-No tak. Panna Narcyza Black i pan Lucjusz Malfoy, para numer jeden- wyrecytował, jakby z pamięci i spojrzał na nią. Narcyza kilka razy otworzyła usta z zamiarem wypowiedzenia jakiegoś słowa, ale zaraz je zamykała. Po prostu, jak on mógł zrobić jej coś takiego?

-Zaraz! Jak to?! Dlaczego?- wydusiła z siebie. Nadal była jeszcze w lekkim szoku, najwidoczniej dopiero teraz docierało do niej to, co powiedział Slughorn.

-Ot co... Po prostu każdy musiał mieć parę i musiałem was połączyć- powiedział rzeczowym tonem. Oj nie, teraz to już przesadził. Narcyza musiała wyładować całą furię, która się w niej zebrała.

-Pana chyba ten melonik uwiera!- wypaliła i zaraz po tym przeklęła się w duchu. Idiotko, to twój nauczyciel! Ależ z ciebie kretynka. On jedynie się zaśmiał, nie wiedziała czy uznał to jako żart, czy po prostu uznał to za urazę. Zacisnęła zęby, bała się, że Slughorn pozbawi ją dobrych dziesięciu punktów. Po chwili nauczyciel odchrząknął.

-Rzeczywiście, trochę za ciasny- uśmiechnął się i ściągnął melonik z głowy.- Pani wybaczy, Hogsmeade czeka i sklep z nakryciami głowy- ukłonił się i podszedł do Minerwy i Dumbledora, który nieustannie próbował wcisnąć wicedyrektorce swoje cytrynowe dropsy do kieszeni. Zapewne uczniowie znowu mu je przysłali, chyba jeszcze go trochę pomęczą.
Narcyza niepewnie wykonała kilka kroków w stronę swoich przyjaciółek, by potem jak najszybciej do nich pobiec.

 -Co się stało, Cyziu?- spytała Alice i chwyciła ją za ramiona, by ją podtrzymać. Biedna Narcyza cała się trzęsła i chwiała niebezpiecznie na boki.

-Nic się nie stało- odparła trochę nieprzytomnym tonem. Ona i Malfoy? Czyżby to był jego dalszy plan zemsty? Pamiętała, jak kiedyś zaprzysiągł zemstę przy Wielkiej Sali, kiedy to wszyscy uwierzyli, że byli para. Potem oczywiście wszystkim powiedział, że zerwali ze sobą, za powód dał „niezgodność charakterów”. Czyli jednak jego zemsta nadal aktualna? Może i ona powinna się zemścić i powiedzieć Alice, jaki tak naprawdę jest jej wybranek, co on wyprawia za jej plecami?! Ostatnio wychodził z pokoju... Aż trudno w to uwierzyć, z pokoju Patrici, taaak niestety ta flądra jeszcze żyje. Widać było euforie na jego twarzy i szminkę na jego kołnierzu. To było po prostu godne pożałowania. Narcyza coraz bardziej żałowała, że w ogóle zadała się z tym idiotą, słodkim i uroczym idiotą. Oj, omotał ją. Omamił wizją lepszego świata, przy jego boku.

-Jesteś pewna?- spytała spokojnie Victoria.

-Taak, jestem pewna. Po prostu Slughorn mnie rozzłościł - przygryzła dolną wargę, by wymyślić coś sensownego. Coś, by Alice nie domyśliła się, że chodzi o Lucjusza.... Ale raczej i tak nigdy by na to nie wpadła, nie oszukujmy się, inteligencją to ona nie grzeszy.- Powiedział, że mój wczorajszy eliksir zamienił się w… cytrynową galaretkę- palnęła pierwsze co przyszło jej do głowy. Victoria spojrzała na nią jak na kosmitę, przecież wczoraj przygotowywali eliksir przeciwalergiczny, który zamienił się potem w zwykłą, małą, czerwoną tabletkę.

-Naprawdę nie wiesz, jak mi przykro – odparła Alice. Czyli jednak „połknęła” haczyk.

-Nie chcę byśmy się tym zamartwiały w taki cudowny dzień- Cyzia uśmiechnęła się słodko.- Idziemy na wymarzone piwo kremowe?- na odpowiedź nie trzeba było czekać, już po chwili maszerowały ulicami miasta.- Idę na spotkanie klubu ślimaka, z Lucjuszem- wysyczała Narcyza do ucha Victorii pod nieuwagę Alice. Jak widać, Victoria nie przeżyła zbytniego szoku.

-Wiem, wiedziałam o tym. Byłam przy tym jak ON was zapisywał. Zakazał mi tego mówić- szepnęła, udając, że strzepuje płatki śniegu z włosów Narcyzy.

-Nie będę się na ciebie złościć, bo to nie twoja wina, rozumiem.

Dziewczyny skorzystały z trajkotania Alice na temat najnowszych trendów mody i zamieniły parę zdań.

-Uwierz, że chciałam ci to powiedzieć.

-Spokojnie, nic się nie dzieje. To tylko głupi wieczór. Pójdę tam i przyjdę z powrotem, w zasadzie to przyjdziemy razem- uśmiechnęła się. Na te słowa na twarzy Victorii pojawiło się lekkie zakłopotanie.

-Cyziu, nie teraz, później porozmawiamy- wyszeptała lekko zmieszana i ubrała swoje czarne rękawiczki ze smoczej skóry. Narcyza kiwnęła głową i już miała coś odpowiedzieć, gdy nagle koło jej ucha przeleciała śnieżna kulka.. Wściekła odwróciła się na pięcie i zacisnęła pięści. Oczywiście wiedziała, kogo ujrzy.

-Malfoy- wysyczała. On tylko się zaśmiał i teatralnie ukłonił, natomiast Alice rzuciła mu się na szyje.

-Panie wybaczą, ale porwę na chwile moją ukochaną- zaśmiał się wrednie i pociągnął za sobą Alice, tylko po to, by namiętnie ją pocałować. Oczywiście ona zachłannie oddała jego pocałunek, Narcyza wychodziła z siebie, ale przecież miała Rookwooda, a tu nagle pojawia się Lucjusz i znowu ukłucie w sercu, kiełkująca zazdrość, gorycz i pustka w duszy. Gdy jego ręce zsunęły się na plecy Alice i podążały w dół, Narcyza odwróciła się plecami do nich, by nie oglądać tego żałosnego widowiska.

-Narcyzo!- rzekł po chwili Lucjusz, gdy podeszli do nich- muszę z tobą porozmawiać.

-Tak, ja też mam do ciebie sprawę- odpowiedziała beznamiętnie.- Tylko akurat teraz jestem zajęta, więc kiedy indziej- uśmiechnęła się złośliwie. On jednak nie zamierzał dawać za wygraną.

-Czy moja najdroższa nie będzie miała nic przeciwko temu, żebym na chwilę porozmawiał z Narcyzą i potem odprowadziłbym ją do Trzech Mioteł?- spojrzał na Jefferson i pogłaskał ją po policzku.

-Lucjusz, to bardzo miłe, ale ja nie mam czasu i…- Narcyza nie dokończyła swojej wypowiedzi, bo Alice jej przerwała.

-Naturalnie!- odparła, a Narcyza zmarszczyła brwi.- Przecież jesteście bliskimi znajomymi- odparła rozpromieniona. Blondyna słysząc te słowa o mało co nie wybuchła histerycznym śmiechem.

-Vicki, zaraz do was dołączę, z tym idiotą długo mi nie zejdzie- uśmiechnęła się lekko.- Wy idźcie do Trzech Mioteł i czekajcie na mnie- one tylko kiwnęły głową. Victoria podeszła do Narcyzy i przytuliła się do niej, blondynę zdziwił trochę ten gest.

-Uważaj na niego, coś czuje, że dzisiaj się coś wydarzy- wyszeptała jej do ucha i mocniej ją ścisnęła, jakby z obawy, że ją straci, bądź chciała dodać jej tym otuchy.

-Ale Vicki, o co chodzi? Czemu Malfoy miałby zrobić mi krzywdę?- wysyczała Narcyza. Nagle jej ciało ogarnął niepokój, im mocniej Victoria ją przytulała, tym bardziej jakieś dziwne uczucie kiełkowało jej w żołądku.

-Widziałam to, widziałam, rozumiesz? Miałam wizję w powozie- westchnęła i odsunęła się trochę od niej, udając, że rękawiczka zaplątała się we włosy blondyny.

-Jesteś jasnowidzem?- Narcyza o mało co nie zakrztusiła się powietrzem, a Vicki wyswobodziła się z jej uścisku.

-W pewnym sensie- uśmiechnęła się i podeszła do Alice. Razem poszły w stronę alejki ze sklepami jubilerskimi.

Lucjusz oparł się o drzewo i ze śmiechem wyciągnął z kieszeni małą, prostokątną, szarą paczuszkę i otworzył ją. Tak, jak zdążyła domyślić się Narcyza, wyciągnął z opakowania papierosa i włożył sobie go do ust. Z drugiej kieszeni płaszcza wyjął zapalniczkę i już po chwili blondyna dusiła się z powodu dymu i nieprzyjemnego, choć miętowego zapachu. On nie zwracał na to specjalnie uwagi, zaciągał się i swobodnie wypuszczał powietrze, nie zważając na to czy leci ono na Narcyzę, czy nie.

-Dlaczego powiedziałeś Slughornowi, że pójdę z Tobą na spotkanie?!- wrzasnęła z wyrzutem i chwyciła jego papierosa do ręki, po czym rzuciła na ziemie i zdeptała butem. On nic sobie z tego nie robiąc wyciągnął kolejnego.

-Nie chciałem, byś była samotna- wypuścił dym wprost na twarz Narcyzy, zdecydowanie było to nieodpowiednie i chamskie zachowanie. Zakaszlała i odsunęła się od niego.

-Zrobiłeś to specjalnie!- jej oczy załzawiły się, ale nie z powodu wyczynu Malfoya, ale z powodu dymu, który wdarł się do jej nozdrzy.

-Mówiłem, że to początek zemsty- uśmiechnął się wrednie i zajął się swoim zajęciem, zupełnie ją ignorując.

-Zabije cię! Już od dawna mam na to ochotę!- podeszła do niego i wyrwała mu kolejnego papierosa. Przyparła go jedną ręką do drzewa, a drugą wyciągnęła różdżkę i przyłożyła mu do gardła.

-Nie próbuj, to się źle skończy- wypowiedziawszy to spokojnie sięgną do kieszeni po paczkę papierosów, ale Narcyza była szybsza i wytrąciła mu ją z ręki.

-Tak, dla ciebie!- wycedziła przez zęby.- To ze mną teraz rozmawiasz, jasne? Nie z tym paskudztwem- wysyczała wciekła, a jej różdżka mocniej przycisnęła się do jego gardła.

-Coś czuję, że to paskudztwo byłoby lepszym rozmówcą, niż ty- westchnął teatralnie i na moment jej nieuwagi, chwycił ją za kołnierz płaszcza i odepchnął gwałtownie od siebie, jakby strzepywał z siebie niepotrzebny brud. Z trudem utrzymała się na nogach. On tylko prychnął i podniósł paczkę papierosów z ziemi. Otrzepał ją ze śniegu i schował do kieszeni.

-Nigdy nie pójdę z tobą na to spotkanie!!- wrzasnęła i poszła przed siebie w stronę uliczki prowadzącej do Trzech Mioteł. Nie odwróciła się i nie spojrzała na niego. Zacisnęła pięści i zaraz je rozluźniła. Westchnęła ciężko i brnęła śliską uliczką.

-Jeszcze zobaczymy- wysyczał i ruszył za nią powolnym krokiem. Narcyza była tak zajęta zabijaniem w myślach Malfoya na kilkadziesiąt sposobów, że nie zauważyła, jak na ulicy ktoś rozsypał fasolki wszystkich smaków. Poślizgnęła się i runęła do tyłu, zamknęła oczy, by przygotować się na upadek, ale jedynie czuła, że unosi się w górę. Otworzyła oczy i ujrzała Lucjusza trzymającego ją jedną ręką za plecy, a drugą za nadgarstek. Uśmiechnął się, by potem odgarnąć śnieg z jej policzka. Ona spojrzała do góry i napotkała się z nim spojrzeniem.- Teraz masz wobec mnie dług- wyszeptał cicho i założył jej kosmyk włosów, opadających na twarz, za ucho.- A wiemy, jak możesz go odpracować- postawił ją do pionu, nadal trzymając mocno w talii. Zanim zdążyła coś powiedzieć, bądź zaprotestować, szybko dodał- Będę czekał w Pokoju Wspólnym o dwudziestej - puścił jej oczko i odwrócił się. Poszedł w stronę głównej uliczki, prowadzącej do wyjścia. Narcyza stała tak jeszcze przez chwilę w lekkim szoku, a później- powoli- ruszyła przed siebie.

W końcu dotarła do Trzech Mioteł. Chwyciła zardzewiałą, starą klamkę i weszła do środka, drzwi zaskrzypiały, jednakże nikt nie zwrócił na to szczególnej uwagi, bo każdy był pochłonięty rozmową. Przy stoliku, zaraz przy wejściu, siedziała cała rada pedagogiczna. Narcyza skinęła im głową z uśmiechem i poszła dalej, w między czasie ściągając płaszcz i szal, jak i czapkę i rękawiczki. Po prawej stronie od lady, gdzie pani Rosmerta przyjmowała zamówienia, siedziało kilku Puchonów, którzy zawzięcie próbowali ocucić czym popadnie prefekta Gryffindoru, który zachlał się na śmierć. Swoją drogą, jak można upić się piwem kremowym?! Narcyza rzuciła im tylko przelotne spojrzenie i poszła dalej. Przeszła obok drewnianych schodów prowadzących na wyższe piętro, gdzie przeważnie przesiadywali zakochani. Kątem oka dostrzegła tam Averego pochłoniętego rozmową z jakąś Gryfonką. Niech no tylko dowiedzą się o tym jego koledzy, zaśmiała się w duchu. Poszła dalej. Czuła, że ten Pub po prostu nigdy się nie kończy. Gdy przemierzała tak stare, okrągłe stoliki, czuła na sobie wzrok praktycznie każdego siedzącego w tym pomieszczeniu człowieka… i nie tylko. Może tylko jej się zdawało? Może to przez blade światło sączące się z lamp, zwisających swobodnie z sufitu, albo przez tapety na ścianach: czarne i już wyniszczone, z plamami począwszy od kremowego piwa, do najczystszej krwi. Skrzywiła się lekko i w końcu znalazła swoje przyjaciółki. Siedziały przy oknie koło kominka, w którym ogień nieustannie pożerał na nowo dokładane kawałki drewna. Rzeczywiście to miejsce było chyba najcieplejszym w całej okolicy. Szybko przy nich usiadła i opowiedziała im w skrócie czego chciał Malfoy. Oczywiście przez wgląd na Alice zmieniła trochę fabułę swojej opowieści, że Lucjusz chciał ją poprosić, by pomogła mu uwarzyć jeden eliksir. Mimo iż jest on rok starszy od niej, to ma pewne trudności w warzeniem, a tak naprawdę ma same W, w swojej karcie ocen. Po krótkiej chwili dziewczyny zamówiły kremowe piwa z imbirem i zaczęły rozmawiać o szkole, chłopakach i różnych nastoletnich problemach.

~*~

Narcyza szła prawie opustoszałą alejką, nie oglądając się za siebie. Postanowiła przejść się do Hogwartu, nie zważając na trudności na drodze, typu zaspy, ślizgawki bądź kamienie, które mogły by zaszkodzić jej kozakom. Alice wyszła wcześniej z Trzech Mioteł pod pretekstem kupienia prezentów dla rodziny, a Victoria została jeszcze na chwilę, bo zjawił się tam Rosier. Swoją drogą mogłaby w końcu się pogodzić i nie musiałaby słuchać nocami jej lamentu, jaki to on jest głupi, egoistyczny, ale i czuły i wspaniały. Zdecydowanie powinna zwinąć od Pani Sprout herbatę z melisy i mięty. Droga z Hogsmeade do Hogwartu zajęła jej mniej więcej godzinę. Potrzebowała takiej chwili samotności, każdy człowiek jej potrzebuje. Zorientowała się, że jako jedna z nielicznych wróciła do szkoły. Gdy weszła do budynku, usłyszała krzyk dochodzący z korytarza prowadzącego do Wieży Gryfonów. Szybko tam pobiegła zostawiając za sobą ciche odgłosy obcasów. Kolejny krzyk. Wyskoczyła zza węgła z różdżką w pogotowiu, a widok jaki tam zobaczyła, przyprawił ją o gęsią skórkę i palpitacje serca. Nigdy by się tego nie spodziewała, nie spodziewała ujrzeć czegoś takiego. Różdżka wypadła jej z rąk i potoczyła się na przód. Poszła za nią i w między czasie postanowiła przyjrzeć się bliżej całej tej sytuacji. Jej ciało przeszył dreszcz, gdy zobaczyła tam…

11 komentarzy:

  1. Po pierwsze, to dostajesz avadą! Jak można kończyć w takim momencie, co? Nie no, ja nie rozumiem! Ale i tak to od ciebie wymuszę, co dalej, o tak, wymuszę! Kurde, no, Cyśka, no weź nie bądź taka, no dlaczego w takim momencie, no powiedz mi! No weź! Dobra, wypadła jej różdżka, ale ja chcę wiedzieć, co dalej i zrozum to, bo pewnego dnia dostaniesz tą avadą! Ale i tak cię kocham i naszą miesięcznicę. <3 ;*
    Nie wiem dlaczego, ale zawsze, jak czytam twoje rozdziały, to mam ochotę przesunąć kartkę dalej, gdy skończę czytać. Nie wiem dlaczego, ale ekran komputera nagle staje się dla mnie książką! A no tak, ty to piszesz, więc wszystko jasne! No bo wiesz, że twoje opowiadanie wzrusza mnie do łez, jak to, jak piszesz. Nie wiem, czemu pisałaś mi, że masz problemy ze składaniem zdać czy słów, bo ja tu widzę świetny - a nawet ponad to - rozdział! Kurde, ja cię tu wychwalam i w ogóle, czym mogę się zająć na gg, a tu trzeba opisać emocje, co do rozdziału! xd
    No więc wizja Vici - wiem, jestem pewna wręcz, że ma to coś wspólnego z Alice! Czyżby ona w końcu... ? Mam nadzieję, że wykorkuje! xd Jestem zła! Hahahha. :D Ale jej nie lubię, więc niech zrobi puf puf puf i gdzie Alice, gdzie Alice? Nie ma Alice! Jeej! I wszyscy szczęśliwi, co nie? xd
    I ciasny melonik! <3 Przesłałaś mi to kiedyś i od razu mi się uśmiech pojawił na twarzy. ;* I ten jeden fragment, co mi przesłałaś na gg. <3 Miło się go czytało jeszcze raz. xd ;* W ogóle ja tak ubóstwiam Slughorna i cieszę się, że wystąpił tu w bardzo ważnej roli, a jak! No bo szykuje się imprezka! Hahaha. xd Lucjuszek i Cyzia. <3 Ach, to musi być urocze. :3
    DLACZEGO LUCKU MÓJ TY PALISZ, TY SKARBIE, TY TY TY! NIEWOLNO!!! Przejdźmy dalej. ;d
    Rozmowa Cyzi i Lucjana. Ach, uch, ech. <3 Waleczna Narcyzka... no na nic jej to było. xd Lucuś zawsze wygrywa, oł jeea. xd Hahhaa. ;d I jak ją pięknie złapał! <3 Ale skąd się tam pojawiły te fasolki?! xd
    No więc podsumowanie:
    - Nienawidzę Alice.
    - Niech ginie w piekle.
    - Cyśka i Lucek i małe myku myku. <3
    - Czemu zakończyłaś w takim momencie? -,-

    Czekam na nn i całuski przesyłam, mła, mła, mła. <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pana chyba ten melonik uwiera!" - to było cudaczne wręcz *.*
    A te rękawiczki ze smoczej skóry mega seksowne xDD Awww, Klub Ślimaka! :D Tag ;3 Uwielbiam to. xd
    Ech, te dropsy ♥
    Lucjuszu, niecnoto ty xD Jak możesz jej to robić? Narcyza ma się nie dać ;D
    'Blondyna słysząc te słowa o mało co nie wybuchła historycznym śmiechem.' - to chyba błąd, tak? Ale historyczny śmiech zajebiście brzmi. ;3 "-Zabije cię! Już od dawna mam na to ochotę!" Hahahahh! :D Przepraszam, że tak dużo cytatów już tu jest, no ale wszystkie zajebiste, no. <3
    Zły Lucjusz, pewnie sam rozsypał te fasolki :D
    Po prostu mam ochotę cię udusić za moment, w którym przerwałaś... ale bym się wtedy nn nie doczekała :(
    Rozdział był po prostu wspaniały! *.*
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. JESZCZE RAZ NAPISZESZ ŻE NIE MASZ WENY, A ROZDZIAŁ ZŁY to cię zavaduje!
    Dziękuję za dedykację :D zarumieniłam się, jak Draco w "Kamieniu Filozoficznym"...
    Zabijesz kogoś tak jak o to poprosiłam? Mam nadzieje że tak. Ale w takim momencie przerwać? Okropieństwo.
    Lucjan arrr... jaki Lucjuszowaty... Narcyza jest wspaniała. Ale dlaczego LUCEK PALI! Niech od razu ćpa, ale nie ćpanie to lata 80'te ;D
    Ślimak i Drops pomagają Minervie xD
    Czekam na kolejny rozdział przy którym nie będę musiała Cię poganiać ;D

    xoxo
    Luisu_Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. Totalnie podzielam zdanie moich przedmówców. :D
    Opisy,opisy,opisy...Och święta Avado! Naucz mnie, na seksowne bokserki Severusa! ;-;
    Para numer jeden, para numer jeden nananananana :D Aż mi się śpiewać chce :D A ten melonik Slughorna, to mi się z Kapelusznikiem skojarzył :D Kurcze! To się rzadko zdarza, ale jakoś lubię u Ciebie Horacego :D
    Klub Ślimaka rządzi!
    Ale przed moją Avadą to ty nie uciekniesz...
    W TAKIM MOMENCIE! W.TAKIM.MOMENCIE.PRZERWAĆROZDZIAŁ.
    argchhhhhhh -.-.-.-.-.-.-.- ;----;
    Em, obrażam się.
    Żegnam :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Historyczny śmiech? A nie powinno być histerycznym?
    Jeszcze widziałam gdzieś błąd "po woli". Powinno być powoli.
    W niektórych dialogach brakowało kropek i spacji.
    Ciekawy rozdział, tak krótko mówiąc.
    Jednak wkurza mnie brak akapitów. Tekst mi się zlewa i kilka razy pod rząd czytam ten sam wers.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle jeszcze „doskonale„ swoje umiejętności i zdarzają mi sie niestety błędy, dziękuję bardzo za Twoja opinię i postaram się, by następny rozdział był ciekawszy i bezbłędny, no, ale nie mogę obiecać tego w stu procentach, bo jestem tylko człowiekiem. Postaram sie zastosować do tego co mi napisałaś. :) Jeszcze raz dziekuję, przydał mi sie chłodny prysznic.

      Usuń
  6. Jesteś okropna, wiesz? Jak można kończyć w takim momencie? No jak ja Ciebie złapię to siłą wyduszę z Ciebie nowy rozdział xd Nie skądże to nie była groźba :D
    Rozdział super ale dla mnie stanowczo za krótki. Och... wiem, wiem... Jazz'owi trudno dogodzić ^^ "Widać, że bardzo mu zależało na tej rozmowie, a jak wiadomo, a może nie wiadomo, no to skoro nie wiadomo, to już będzie wiadomo, że zimna, cyniczna, chłodna pani obojętności - Narcyza Druella Black- ma bardzo wrażliwe wnętrze i łatwo można wymusić na niej wyrzuty sumienia" <- Zniszczyłaś mnie tym! :D Hah... rozdział jednym słowem genialny, no Lucjusz coś tam kombinuje mrr... *.*
    Wybacz, krótko i nie zbyt ogarnięto ale to straszne. Nie piłam dziś kawy ;.; Więc wszytko z tego powodu xd

    Jazz ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu jestem na bieżąco! W wolnej chwili usiadłam i przeczytałam wszystkie 19 rozdziałów. Powiem jedno, masz głowę pełną pomysłów i naprawdę cieszę się, że Twoje rozdziały nie są takie króciutkie. Bardzo lubię tę Twoją Cyzię, nie daje sobie w kaszę dmuchać. Najbardziej podobały mi się rozdziały z Victorią i ten w lesie. W tym rozdziale najlepsza końcówka i ta część z wizją Victorii. Jak można kończyć w takim momencie? Mam nadzieję, że następny rozdział szybko się ukaże, bo strasznie ciekawi mnie, co też wydarzyło się na korytarzu.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba zaraz poślę Avadę w Twoją stronę,tak jak Esme!!!! xD Jak można kończyć w takim momencie.Hmmm,czekam na zakończenie tego xD Minny i Drops,a do tego Ślimak xD Hmm,trójkącik ;D Boję się o Cissy<3 Że może coś się stać...Coś groźnego xD Cyzia i Lucek razem na balu u Ślimaka?!!!! Cosz za Lucek xD Biedna Cissy<3 Musi się z nim użerać xD Ah,i rozdział nie był taki długi,wiesz? XD Ja wymagam dłuższych,tak jak Jazz ;D Czekam na,...już 20 rozdział i mam nadzieję,że szybko się pojawi.
    Całusssy dla Cyzi ♪

    OdpowiedzUsuń
  9. Misiu... Misiu... wybaczysz, że nie pisałam? ;c. no ale wiesz.. jestę lenię i nie wiedziałam, czo tu nabazgrać.
    dedyk dla mnie? *o* .. kocham Cię <3333. jeżu ale mi milutko ;33. no alee.. alee.. co z tą Vicky? weź rozwiń ten wątek, bo coś czuję, że o coś chodzi.. XD.. nie no.. nie umiem kłamać XD. tak mi mieszasz, tak mieszasz.. normalnie sama się w tym gubisz ;>. no ale to znaczy, że będzie się coś działo - a ja to lubię. oby było dużo masakrycznych akcji. i nagich tyłków <333. krew i tyłki <3.
    ta scenka Lucjan i "Cyzai" (przebiłaś wszystko tym XD) była słodka. nie marudź, że wyszło "za romantycznie" - było w sam raz ;3.
    zemsta i spotkanie Klubu Fanek Rożka Ślimaka - lajkam to. ciekawe, co tam się stanie :>. noom, ale ją zagiął Lucjan.. czemu sobie nie zaprosił Alis? ;-; ..
    Lucjanek dmuchający dymem papierosowym prosto w twarzy Cyzi.. hm, z kim mi się to kojarzy.. ;c .. zapamiętaj. ja tego nie lubię ;p
    ta wizja Vicky.. ciekawe czo to za blondynka. i kto umrze(?) no jeśli ktoś tam umrze. serio, już ja się nawet w tym gubię ;).
    a to zakończenie? co to ma być?! o wiem! Dumbledore obściskuje się z Horacym! no czo... XDDDDDDDD . to musiało być szokujące ;D.

    no więc, no więc.. rozdzialik bardzo fajny, ale strasznie tajemniczy. a ja nie lubię zawiłości, bo sobie sama coś ubzduram - a mam popieprzoną wyobraźnię - i zacznę mieć koszmary XD. wszędzie zakrwawione tyłki <333.

    Avery?! ty i Gryfonka?! no wiesz co... plz. ;-; . gdyby cię twoi ziomkowi zobaczyli.. eh eh..

    kończem. więcej rozdziałów! jusz, nie tak, że "mam już rozdział.. yy znaczy 1/3 (derp)" XDDD. czymaj się mordo. Miszczu paint'a (dzięki, ten Snape jest słodziutki) <3. i nie przejmuj się ziomson, jest zajebiście ;3. pozdrawiam i czymaj się za cycki (nie wiem czemu, ale teraz mi wpadło ;d). weny na kilogramy ! :3.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny blog !
    A i mam pytanko, jak nazywa się piosenka z bloga ?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*