Witam Was Moi Kochani! Dziś w nocy, a dokładnie nad ranem z tego świata odeszła bardzo bliska mi osoba. :( Bardzo to przeżywam i o niczym innym teraz nie myślę. Chciałam powiedzieć, że następna notka nie pojawi się szybko, bo nie mam sił na jej napisanie, ale po dłuższym zastanowieniu, postanowiłam dodać jednak rozdział, który napisałam wczoraj wieczorem. Proszę o wyrozumiałość jest fatalny, i błędy na pewno tam są, ale nie mam siły go sprawdzać i poprawiać. Miał być dłuższy ale z zaistniałych przyczyn niestety pozostanie taki jaki jest. Chcę Wam jeszcze oznajmić, że wszystko nadrobię, gdy już trochę się ogarnę i dojdę do siebie. Cyzia14.
-Złaź
ze mnie!- wrzasną Lucjusz. Zbyt duża siła nacisku powodowała, że kilka razy się
mocno zachwiał.
-Oddasz
pierścionek to zejdę!- trzymała mocno jego włosy i nie zamierzała ich puścić.
Już widziała pierścionek, już go dotykała, no prawie… już trzymała go w dłoni,
jednakże Malfoy za każdym razem robił unik.
-Najpierw
mnie pocałuj!- po chwili jego twarz przyjęła purpurowy kolor. Ręce Narcyzy
zacisnęły się mocno na jego szyi. Z jednej strony cieszył się, że zostawiła
jego ukochane włosy w spokoju, a z drugiej nie mógł złapać tchu, dusił się!
Blackównie widać się to podobało… poskromiła bestie.
-W
marzeniach- szepnęła mu do ucha- Oddasz pierścionek, albo będziesz wąchał
kwiatki od spodu Malfoy!- mocniej zacisnęła ręce na jego szyi. Nie mógł wydać z
siebie żadnego dźwięku. Czekał na cud, aż tu nagle…
-CO
TU SIĘ DZIEJE?!- zagrzmiał głos jakiejś kobiety. Oni przerażeni popatrzyli się
na nią. Była to Minerwa McGonagall ze swoją różdżką i drgającym nerwowo
policzkiem. Narcyza od razu ześlizgnęła się z Lucjusza na ziemie. On włożył pierścionek
do kieszeni jej szaty- MOGĘ WIEDZIEĆ CO TO MA ZNACZYĆ?!- jej głos dudnił im w
uszach. Czuli, że ich błony bębenkowe są bliskie pęknięcia. Jeszcze nigdy nie
widzieli jej tak rozwścieczonej.
Stali
cicho wpatrzeni w podłogę. Narcyza zataczała noga małe kółka a Lucjusz założył
ręce do tyłu.
-No
słucham! Dlaczego nie jesteście na lekcji, tylko wyprawiacie jakieś cyrki na
korytarzu?- spuściła trochę z tonu, ale nadal miała gniew wypisany na twarzy.
Jej ciemne, paciorkowate oczy były jak rentgen prześwietlały każdego dogłębnie.
Narcyza
poprawiła swoje włosy, które i tak wyglądały koszmarnie, jakby napadło ją stado
dzikich ptaków. Lucjusz tylko poprawił krawat i odchrząknął.
-Bo
my…- zaczęła Black, jednak Lucjusz kopnął ją lekko w kostkę, dając jej znak by
zamilkła, bo on chce dalej mówić.
-To
moja wina Pani Profesor. To ja wyciągnąłem Narcyzę z lekcji. Sprowokowałem ją- skłamał
gładko, udając skruszonego.
-Nie
to moja wina, bo ja…- zaprzeczyła gestykulując ręką, jednakże on tą rękę zdołał
pochwycić za przegub.
-Proszę
jej nie słuchać- szybko jej przerwał i mocniej ścisnął jej nadgarstek.- Dwa
tygodnie temu, powiedziałem coś co najwidoczniej, nigdy nie powinno ujrzeć
światła dziennego… I przez to pogorszyły się nasze relacje- tym razem nie
udawał. Naprawdę, pierwszy raz w życiu mówił to z takim przejęciem. McGonagall
pokręciła głową.
-Ale
to nie powód, aby uciekać z lekcji- powiedziała karcącym tonem.
Narcyza
spojrzała na Lucjusza. Uśmiechnęła się lekko do niego, a jej oczy mówiły
„Dziękuję”.
-Przepraszamy-
odpowiedzieli razem i chłopak puścił dłoń dziewczyny.
-Już
dobrze, ah… w waszym wieku nie takie rzeczy się robiło…- profesorka rozmarzyła się na chwile a młodzi
wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia-… Ale i tak muszę was ukarać- oni westchnęli
ciężko- minus 10 punktów dla Slytherinu- dodała. Teraz odetchnęli z ulgą.
Liczyli na większą ilość minusowych punktów- A teraz zapraszam ze mną. Odprowadzę
was na lekcje- bez protestów skinęli głowami i wraz z McGonagall udali się w
głąb korytarza.
Po
tym incydencie bojowe nastawienie Narcyzy do Lucjusza zmieniło się. Za każdym
razem, gdy mijała go na korytarzu lekko się uśmiechała on zawsze odwzajemniał
ten miły gest. Wszystko zaczynało się po woli układać.
Przez
następne dni, blondyna nadal uczęszczała do Malfoya na korepetycje z
Transmutacji. Była coraz lepsza i było widać, że się poprawiła, testy szły jej
Wybitnie. Z każdą kolejną wspólną lekcją przybliżali się do siebie. Nie było
tego widać gołym okiem, ale… Pewnego dnia Lucjusz natrafił na Narcyzę na
księżycowej skarpie. Jak zwykle wkuwała materiał, bo była bardzo pilną
uczennicą. Usiadł przy niej i zaczęli rozmawiać. Po chwili Lucjusz położył dłoń
na jej udzie i przysunął się do niej, tak, że dzieliły ich nieznaczne
centymetry... Ujął jej twarz w swoje dłonie i… rozpętała się burza. Musieli
uciekać szybko do zamku skryci pod jego szatą… ale plus był taki, że byli
blisko siebie...
Na
śniadaniu w Wielkiej Sali zawsze było głośno. Wszyscy uczniowie… no prawie
wszyscy śmiali się, witali z przyjaciółmi oraz dzielili się miedzy sobą
rewelacjami. Jak zwykle o poranku przez okna do pomieszczenia wlatywały sowy.
Dziś najwięcej sów zjawiło się przy stole gryfonów a zaledwie dwie przy stole
Ślizgonów. Jedną ze szczęściar, która coś dostała, była bowiem Narcyza. Sowa
upuściła centralnie do jej talerza (na szczęście był pusty) małą, różową kartkę.
Blondyna chwyciła ją do ręki i dyskretnie przeczytała jej zawartość:
Przyjdź po śniadaniu na błonia. Musimy porozmawiać.
L.M.
Na
jej twarzy zagościł uśmiech, jednakże to zdanie „Musimy porozmawiać” nie dawało jej spokoju. Porozmawiać o czym? O
dalszych korepetycjach? Może już nie chce jej uczyć? Przecież nie mieli wielu
wspólnych tematów. Tysiące myśli zakrzątało jej głowę. Odetchnęła z ulgą, gdy
nikt nie zadawał jej pytań: „kto do
ciebie napisał?” „od kogo to dostałaś” „Proszę Cyziu nie powiemy nikomu”.
Po
śniadaniu Narcyza udała się na błonia. Lekcje zaczynała dziś później, więc
miała trochę czasu. Bardzo ją dziwiło to, że Lucjusz chce się z nią spotkać i to
w takim miejscu… Równie dobrze mógłby porozmawiać z nią w pokoju wspólnym.
Nadal nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Usiadła na ławce, na której
zawsze siedziała z Lucjuszem na korepetycjach. Przeczesała włosy palcami i
westchnęła ciężko. Sądząc z atmosfery jaka panowała teraz na dworze, można by
wywnioskować, iż przepowiednie Sybilli Trelawney się sprawdziły. Według niej
dziś ma rozpętać się wielka burza, która będzie zwiastować coś złego, naprawdę
niebezpiecznego. Na bąknęła coś jeszcze o jakiejś armii, która powstaje, ale
właśnie wtedy Narcyzie urwał się film i zasnęła na stole. Tylko tyle
zapamiętała z tej „fascynującej” lekcji.
Czas
leciał a Lucjusz jeszcze się nie pojawił. Zerkała co chwile na swój złoty
zegarek na lewym nadgarstku. Dochodziła dziesiąta. Za chwile miał mieć Eliksiry
a potem dwie godziny Wróżbiarstwa. Zaczynała się po woli niecierpliwić. Po
chwili zrobiło się ciemno, wręcz upiornie. Zaczął wiać wiatr a chmury
przysłoniły słońce.
Narcyza
postanowiła już dłużej na niego nie czekać. Lucjusz ją wystawił… pewnie chciał
wiedzieć czy w ogóle przyjdzie na to spotkanie, może stoi teraz za drzewem i się
z niej śmieje? Po chwili podbiegł do niej jakiś pierwszoklasista.
-Black…?-
wydyszał- Narcyza Black?- spytał swym piskliwym głosikiem.
-Tak
ja a co się stało?- na te słowa malec wręczył jej do ręki tym razem większą
różową kopertę i pobiegł w kierunku zamku. Zanim Narcyza zdołała cokolwiek z
siebie wydusić on zniknął za pagórkiem. To
zapewne od Lucjusza- pomyślała i otworzyła kopertę a raczej, rozerwała ją.
Wyciągnęła z niej kartkę i zaczęła czytać:
Droga Narcyzo!
Zanim wyrzucisz ten list, lub pomniesz i dasz na podpałkę
do kominka chce, abyś przeczytała go do końca. Musiałem pilnie wyjechać na
polecenie Dumbledora. Nie pytaj nikogo po co i gdzie jestem, bo i tak nie
otrzymasz odpowiedzi. Wybacz, że nie zjawiłem się na błoniach, ale już byłem w
drodze. Naprawdę chciałem się z Tobą spotkać i powiedzieć Ci o woli naszych
rodziców, już miałem zrobić to wcześniej, ale się bałem.
Przerwała.
Wola naszych rodziców? Jaka wola? O co mu w ogóle chodzi? Nie przychodzi na
spotkanie, a potem wciska jej jakieś bzdury… Wyjechać na polecenie Dumbledora?
Zaczęła czytać dalej:
Obiecuję, że gdy wrócę o wszystkim się dowiesz. Na razie
to tajemnica, a gdy ją poznasz nic nie będzie takie jak dawniej.
Lucjusz
Malfoy.
Łzy
zagościły w jej oczach. Obiecała sobie, że nigdy więcej nie będzie płakać przez
tego kretyna, ale to było od niej silniejsze. Już miała potargać kartkę, lecz
zauważyła jeszcze postscriptum.
PS: Wiem, że zdasz ten sprawdzian. Długo się na niego
uczyłaś, niczym się nie denerwuj, po prostu
myśl nad treścią zadań i nie rozpraszaj się.
Rany
Boskie! Na śmierć sobie zapomniała o Transmutacji, którą ma jutro i pisze ten
test, który zadecyduje o jej dalszym losie zawodowym. Całą lekcję Eliksirów
przesiedziała na ławce, czytając listy od Malfoya. Zerwała się na równe nogi i
pobiegła do szkoły. W tej samej chwili zaczął lać ulewny deszcz a niebo
przeszyła jasna błyskawica. List od Lucjusza, znalazł swoje miejsce na dnie
kieszeni szaty, już nigdy potem nie ujrzał światła dziennego.
Witaj Cyziu.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten rozdział i powiem tyle, że podobał mi się. Wszelka brutalność, bądź krytyka była by... nie na miejscu. Trzymaj się, wiem jak to jest i jestem z Tobą.
Pozdrawiam, Rickmanicka.
Ciesze się, że podobały Ci się moje wypociny... I dziękuję ci bardzo za wsparcie, które jest mi teraz bardzo potrzebne. :*
UsuńKochanie bardzo Ci współczuję!
OdpowiedzUsuńWiem doskonale co teraz przeżywasz. Sama miałam miesiąc temu taką przykrą sytuację. Nadal mi jest ciężko. Nie ukrywam tego. Dobrze, że nie zawieszasz bloga. Ja musiałam to zrobić.
Wiem, że trudno jest Ci przestać o tym myśleć. Na pewno nasuwa Ci się wiele pytań bez odpowiedzi. Musisz wiedzieć, że tylko czas leczy rany. Na razie te słowa mogą nic nie znaczyć. Ale jeśli za jakiś czas je przeczytasz to może będzie już trochę lepiej. Nie myśl teraz o nowych rozdziałach. Wróć do nich gdy będziesz czuła się już lepiej.
Bardzo mi przykro. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Tak to był naprawdę dla mnie wielki szok. Mama obudziła mnie o 5 rano i zapytała się "Chcesz pożegnać się z babcią... Bo zmarła dziś przez sen". Na początku myślałam, że żartuje, ale potem stopniowo to do mnie docierało. To były najsmutniejsze chwile mojego życia. Do tej chwili mam dreszcze i cały czas mam przy sobie paczkę chusteczek. Tak czas leczy wszystkie rany, lecz tej tak szybko nie uleczy. Byłam do mojej babci bardzo przywiązana i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Czuje się taka bezsilna a do tego, gdy poszłam się z nią pożegnać, widziałam lekki uśmiech na jej twarzy. Już teraz wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego...
UsuńDziękuje Ci za ten komentarz. Od razu podniósł mnie na duchu. Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci z całego serca :*
Smutno mi się zrobiło jak czytałam dopiskę na początku rozdziału, a jak przeczytałam ten Twój komentarz to już w ogóle. Aż im się płakać zachciało ;___;
UsuńRozdział bardzo mi się podobał, i nie mówię tego tylko dlatego, że wszelkie wytykanie błędów byłoby bardzo nie na miejscu. Piszę to, bo naprawdę jest fajny.
Współczuję Ci z całego serca, chociaż te słowa pewnie i tak dużo Ci nie pomogą. Może kiedyś.
Jak powiedziała Jazz, czas uleczy te rany.
My będziemy czekać ;)
Całuję!
Dziękuję Ci bardzo mocno :*... Każde słowo dodaje mi otuchy. Ciesze się, że naprawdę chciało Ci się czytać te bzdety, które śmiem nazywać rozdziałem.
UsuńTo smutne ale prawdziwe i to normalna kolej rzeczy... Ktoś się rodzi a ktoś umiera... Trzeba się z tym pogodzić i iść dalej do przodu.
heeej!
OdpowiedzUsuńbardzo spodobał mi się twój blog :*
taki... oryginalny! ♥
zapraszam do mnie: http://miloscktoraniemakonca.blogspot.com/
i czekam na NN! ;3
Pozdrawiam, Anka♥.
xxx
Dzięki. Jasne zajrzę, gdy wszystko ogarnę i doprowadzę się od stanu normalnego funkcjonowania.
UsuńRozdział jest piękny i mam do Ciebie ogromy szacunek, gdyż to niesamowite, że potrafiłaś cokolwiek napisać, chodź zmarł Ci ktoś bliski. Jesteś niesamowita! Nie przeżyłam jeszcze śmierci nikogo mi bliskiego, oprócz prababci, jednak miałam siedem lat, ale chciałabym Ci powiedzieć, że ta osoba zawsze będzie w twoim sercu i powinnaś myśleć, że jest teraz w lepszym miejscu. Wysyłam Ci wyrazy współczucia i otuchy. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci. :* Sama nie wiem w ogóle jak to zrobiłam... Po prostu siedziałam przy komputerze i ślepo patrzyłam w ekran stukając coś tam na klawiaturze. Nawet tego nie sprawdzałam, bo już nie miałam siły, ale chciałam coś wstawić, choć ociupinkę. Następne rozdziały będą dłuższe i może będzie w nich więcej akcji.
UsuńHej, bardzo mi przykro z powodu Twojej babci.. ;c Jeszcze jak przeczytałam Twój komentarz to mi się tak smutno zrobiło.. Wiem co czujesz, też miałam podobne zdarzenia (była to co prawda prababcia, ale i tak byłam z nią bardzo zżyta..) Niewiem naprawdę jak Ciebie pocieszyć ;c nie jestem dobra w pocieszaniu, a żałuję :( mi zawsze pomaga na smutek czytanie Harry'ego ;D Może jak już trochę ochłoniesz to poczytaj sobie coś wesołego albo właśnie Harry'ego. Mi to przynajmniej zawsze pomaga. Ale rozumiem, że musisz czuć się teraz ciężko. Bardzo mi przykro z Twojego powodu. Ale własnie tak jak Esme napisała Twoja babcia zostanie w Twoim sercu na zawsze ;)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: BOSKI <33 i ty mi piszesz, że zazdrościsz mi jak ja pisze? Przecież moje bazgroły to nic w porywnaniu do Twojego bloga. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, chociaż wiem, że pewnie szybko nie wstawisz.. Też bym nie wstawiła ;c
Życzę ci żebyś była znowu wesoła jak ochłoniesz, dużo weny i przesyłam pozdrowienia i wyrazy współczucia ;(
Bella Lestrange
PS.
Wiem, moje pocieszanie jest denne ale może chociaz troche pomogłam..? ;)
Dziękuję Ci z całego serca... Każdy komentarz i choć jedno miłe słówko podnosi mnie na duchu. Jestem bardzo wdzięczna za to, że chciało Ci się pisać tak obszerny komentarz. Naprawdę nie wiem co napisać... zatkało mnie. Taak a co do Harrego Pottera to właśnie dziś rano zaczęłam go czytać jak gdyby nigdy nic, widocznie jeszcze wtedy do mnie nie dotarło to, iż babci ze mną nie ma... A potem były tylko łzy i smutek...
UsuńJejku :c
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro. To smutne że takie rzeczy dzieją się tak nagle ;c Trzymaj się, jestem z tobą ♥
Będzie dobrze. Czas ... podobno leczy rany.
Łącze sie z tobą bólem. [*]
Bedzie dobrze. Musisz tylko troche poczekac ... pomyslec ...
Jeszcze raz, bardzo mi przykro ;c
Pozdrawiam i trzymam kciuki ze szybko dojdziesz do siebie,
Stacy Malfoy
xxx
Dziękuję Ci. :* Czas podobno rany leczy tak... ale jak nadmieniłam w wyżej wymienionym komentarzu tej rany szybko nie uleczy, jest zbyt głęboka... Jutro nastaje nowy dzień i ja wierze, że będzie lepszy od dzisiejszego... W każdym bądź razie mam taką nadzieję. :)
Usuńoch, i mnie obudziło Twe pisanie o 5 na gadu! czułam, że musze rano wejść! Weszłam... i płakałam !! Boże, jeszcze to przeżywam! [*] Cieszę się, że poprawiłam Ci dziś humor ;* Pamiętaj, zawszę będę z Tobą... nawet gdybyś nie chciała! Mam to gdzieś! No bo od czego ma się przyjaciół? Och... kocham Cię jak siostrę :)
OdpowiedzUsuńRozdział przyjemny... już wiem co to za spisek(?) rodziców... czekam na kolejny rozdział! Nie załamuj się... pisałam Ci to! A więc czekam i czekam! :* :*
Wiem, wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. :*
UsuńDziękuję Ci za wsparcie Kochana. <3
Oj taak Ty dobrze wiesz co to za spisek rodziców...^^
No ba! ;* Możesz, możesz... ale przepraszam za tą awanturę na gadu... głupio mi było czytać tu te komentarze i stąd dowiadywac się jak się czujesz! Aww...
UsuńAle ten spisek będzie dla niej szokiem. Takim Big shock!
Kocham Cię! :*
Jejku nic się nie stało już Ci mówiłam. Było minęło... każdy ma lepsze i gorsze dni.
UsuńCzy ja wiem czy to będzie aż taki wielki dla niej szook... :D
Cśś... ale to nie był gorszy dzień... tylko urażenie... Aw Aw
UsuńCześć, zapraszam na nową notkę ; ))
OdpowiedzUsuńhttp://sevmionelove.blogspot.com/
Hej ;* Zapraszam Ciebie na mój nowy blog (o Bellatrix będę prowadziła częściej niż ten ;))
OdpowiedzUsuńTo jest historia pełna grozy i miłości. Z dawką czarnego humoru i morderstw. Akcja rozgrywa się w 19 wieku, w Londynie, głównie na Fleet Street. Historia oparta jest na prawdziwych faktach, a do napisania jej wykorzystuję wyobraźnię i genialny film Tima Burtona z Heleną i Johnnym w rolach głównych. Czytając to, nie licz na szczęśliwe zakończenie... Mam nadzieję, że się Tobie podoba. W tę historię wkładam całe moje serce przepełnione między innymi miłością do Heleny, Tima, Johnny'ego i tego genialnego filmu. Zachęcam wszystkich do obejrzenia. Długo pozostaje w pamięci i sercu...
sweeney-nellie-love.blogspot.com
haha xD i po co ja to piszę jeśli znasz tą historię <333
Przepraszam za ten okropny spam.. ;c i Chciałam się Ciebie przede wszystkim zapytać jak Twoje samopoczucie..? Jesteś już weselsza..? Mam nadzieję że tak c:
Nie mogę się doczekać now ego rozdziału u Ciebie
Pozdrawiam ;*
Bella Lestrange
Powiem Ci tylko tyle, że czekałam, aż w końcu ktoś odważy się napisać coś takiego. Oczywiście, że zaraz zalukam! Nie przepuszczę takiej okazji. :P
UsuńHej! Natrafiłam tego bloga przypadkiem!
OdpowiedzUsuńA więc tak. Duzo do nadrobienia nie miałam. Uf!
Kochana, piszesz świetnie! Kocham Lucisse a w necie jest tego baaardzo mało! Nie wiem... nie wiem co jeszcze pisać. przykro mi z tego powodu! Obyś szybko wróciła! :D
Rozdział świetny! Trafił w me serce! Aż się prosi o czytanie następnego. Jestem ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy. No bo są cudowni!
poprzedni rozdział poprawił mi humor... no wiesz... naskoczyła na niego i w ogóle! Chętnie będę wpadać i patrzeć co też piszesz!
Aha, polecasz jakiś blogi, które zaczynają pisać Lucisse? Jak tak to podasz linka?
Pozdrawiam,
Severuska
Am... dzięki. Ciesze się, że Ci się podoba. :3
UsuńBlogi, które zaczynają pisać Lucisse? Hm... mam jeden: http://because-never-look-back.blogspot.com/
Och, szukałam w necie Lucisse i znalazłam twojego!
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedziec? Przeczytałam to na jednym tchu! Nie szłam do szkoły więc miałam czas! I nie żałuję! Cudny! Piszesz świetnie. Nie pokazujesz ich ze złej strony jako śmierciożerców i czarny charakter. nie... jako miłych, mających problemy ludzi! I to mnie cieszy! Bedę zaglądać! Wciągnęło mnie to bardzo.
Rozdział świetny ! oryginalność! :)
Przykro mi z tego powodu ;( łączę się z Tobą w smutku!
Wstawiaj szybko kolejny rozdział :)
Moniś
Ojej... Bardzo dziękuję.
UsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział ;) http://sevmionelove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpis :D
OdpowiedzUsuńhttp://esme-carlisle-cullen-love.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://sevmionelove.blogspot.com/2013/04/rozdzia-45_1.html