piątek, 8 marca 2013

Rozdział V „Rodzinna Pamiątka”

Witam Was Moi Kochani! Ten rozdział chciałabym zadedykować Dramione za to, że wspierała mnie w tych ciężkich dla mnie chwilach. Dziękuję. :*
Ps: Przepraszam za błędy.

Miłej lektury! Cyzia14.




      Minęły dwa tygodnie. Przez ten czas Narcyza unikała Lucjusza jak ognia. Przestała bywać w Hogsmeade, na błoniach, a szczególnie na śniadaniach w Wielkiej Sali. Każdą wolną chwilę spędzała w swoim dormitorium ucząc się i czytając książki… 

      Lucjusz natomiast był tak zdesperowany, że nawet zaczął chodzić z mugolkami, całował się z nimi na oczach Narcyzy, jednakże ona nie raczyła nawet na niego spojrzeć. Tyle razy próbował do niej zagaić, gdy wracała do wieży, ale nie mógł, ponieważ zawsze plątała się koło niej jakaś grupka młodszych lub starszych Ślizgonek, jakby robiły to specjalnie, jakby izolowały ją od niego…

- Narcyzo nie możesz ciągle uciekać od tego spotkania - odparła Victoria stanowczym tonem. Usiadła na łóżku, splotła swoje dłonie i złożyła na podołku. - Kiedyś staniesz z nim w końcu twarzą w twarz - spojrzała na swoją przyjaciółkę stojącą przed lustrem, która wyglądała, tak jakby w ogóle jej nie słuchała, była zajęta upinaniem włosów w kok.

 - Na razie nie zawracam sobie tym głowy - mruknęła Narcyza wpinając ostatnia wsuwkę do włosów.

- Narcyzo… - Victoria westchnęła ciężko.

- Cśś - Black przejechała usta błyszczykiem truskawkowym.-  Ani słowa więcej! - puściła mordercze spojrzenie w lustrze swojej przyjaciółce, jednak ta w ogóle się tym nie przejęła.

- Ale… - nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo Narcyza weszła jej w słowo:

 - Żadnego ale! - krzyknęła nader oburzona. - Nagle zmieniłaś zdanie co do Lucjusza? Ciekawe… - wyjęła z czerwonego pudełeczka pierścień przedstawiający srebrną czaszkę z wygrawerowanym pod spodem napisem: „Toujours Pur”. Założyła go na serdeczny palec prawej dłoni.

 - Wcale nie zmieniłam! - szybko zaprzeczyła . Wstała i podeszła do Narcyzy, chwyciła jej ramiona i oparła na jej barku swoją głowę. - Wiem, że jest on dla ciebie ważny - uśmiechnęła się ciepło.

- Był ważny… A co było już nie wróci! -  chwyciła do ręki flakonik z perfumami i popsikała się nimi.

Victoria zakasłała, bo mocna woń perfum swojej przyjaciółki uderzyła jej do nozdrzy. Po chwili ciężko wypuściła powietrze z płuc. Wiedziała, iż Narcyza będzie upiera się przy swoich racjach, więc wolała zmienić temat…

-Jesteś blada. Wyglądasz jak trup.- spojrzała w lustro na blondynę- Prawie od dwóch tygodni nie byłaś na żadnym posiłku w Wielkiej Sali…-Narcyza przerwała jej monolog jednym machnięciem ręki.

-Ale kiedy głodna nie jestem?- spojrzała na Vicki jak na idiotkę. Ta ewidentnie się oburzyła i odsunęła od Narcyzy.

-Proszę… chodź jako osoba mi towarzysząca- jęknęła błagalnie.- Nie chce znowu siedzieć tam sama jak jakiś kołek… a ze Snape’m nie da się gadać… on jest zbyt dziecinny- modliła się w duchu, aby ten argument przemówił Cyzi do rozsądku.

-Lecz tam go spotkam- zawiązała na szyi swój liliowy szal. Wy oglądała się ze wszystkich stron, wyprostowała się i wypuściła ze świstem powietrze z ust. Zerknęła na przyjaciółkę, zauważyła, że ta chciała coś powiedzieć, więc sama dodała pospiesznie pierwsze co przyszło jej na myśl, aby nie słuchać jej hipotez:- Ale jeśli sprawi ci to przyjemność… To chodźmy- uśmiechnęła się blado.

Victoria nie mogła posiadać się ze szczęścia. Rzuciła się przyjaciółce na szyję. Gdy emocje już opadły, wyszły z dormitorium.





Korytarz był dziś bardzo zatłoczony. Tłumy podnieconych uczniów gnały do Wielkiej Sali na śniadanie. Narcyza chwyciła Victorie za rękę i wmieszały się w tłum. Przepychanki, szepty, i inne dziwactwa to rzeczy których Narcyza nie znosiła. Po chwili jeden chłopak z pierwszej klasy wpadł na nią. Efektem tego incydentu było biskie spotkanie pierwszego stopnia blondyny ze ścianą. Pierwszak zmieszał się, bardzo przeprosił i cały czerwony odszedł. Narcyza cicho zaklęła, miała ochotę rozszarpać go na strzępy.

-Wszystko dobrze?- przerażona Victoria pomogła utrzymać się przyjaciółce na posadzce.

-Tak wszystko w jak najlepszym porządku- mruknęła wściekła, po czym szarpnęła mocno rękę swojej przyjaciółki, aż ta jęknęła z bólu i ruszyła w stronę Wielkiej Sali. Była teraz nieobliczalna. Przed wejściem obrzuciła swojego „zamachowca” spojrzeniem „Szykuj sobie grób” i dumnie weszła do pomieszczenia. Biedny maluch cały zbladł i osunął z nerwów na posadzkę.





-VICTORIO!- Narcyza podbiegła do swojej przyjaciółki, która stała przed salą Obrony Przed Czarną Magią i powtarzała czynnie materiał na lekcję.- Nie mam go!- wyspała ciężko dysząc.

-Nie masz czego?- zapytała lekko zbita z tropu. Wiedziała, że już nic więcej się nie nauczy… Trudno najwyżej obleje. Schowała książkę do torby i spojrzała na Narcyzę.

Blondyna nie mogła wyrzucić z siebie żadnego słowa. Brakowało jej powietrza w płucach, była cała roztrzęsiona. Pochyliła się , jedną ręką podparła się o kolano a drugą położyła na klatce piersiowej i zaczęła głęboko oddychać, by unormować swój oddech. Victoria natomiast niecierpliwiła się jeszcze bardziej. Black widząc grymas na jej twarzy, pokazała jej swoją prawą dłoń. Brunetka przyjrzała jej się dokładnie i teraz wiedziała o kogo lub o co chodziło blondynie mówiąc „Nie mam go”.

-Zgubiłaś pierścionek?!- wrzasnęła z poirytowaniem.- Jak to się stało?- zniżyła swój głos do szeptu, bo zauważyła, że powoli zbierają się uczniowie przed salą, a nie chciała wywoływać sensacji…

-Musiał mi się jakoś ześlizgnąć z palca, kiedy ten pierwszoroczniak wpadł na mnie rano przed Wielką Salą- wyszeptała rozpaczliwie.

-Narcyzo jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna?- pokręciła głową z poirytowaniem, przeczesała włosy, ciężko westchnęła i zaczęła mówić dalej- I co teraz zrobisz? Może jeszcze… nie pójdziesz na lekcje i zaczniesz go szukać po całej szkole?- prychnęła z ironią.

Narcyzie zapaliła się w głowie czerwona lampka, to rozwiązanie spadło jak grom z jasnego nieba… Na jej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.

Victoria po chwili zatkała sobie usta ręką. Dopiero teraz dotarło do niej co powiedziała. Widziała nieokiełznaną radość i ulgę w błękitnych oczach Narcyzy. Przełknęła głośno ślinę, bała się tego co zaraz nastąpi…

-Vicki… pomożesz mi?- Narcyza wlepiła w nią swoje maślane oczka i zatrzepotała rzęsami. Och wyglądała tak słodko, że nie można było jej się oprzeć. Kto wie może ma w sobie coś z Willi…

-A mam inny wybór?- mruknęła pod nosem. Założyła ręce pod biustem i udawała naburmuszoną.

Zawsze z Narcyzą wzajemnie sobie pomagały, więc jakże by mogła jej teraz odmówić? Jednakże  trochę już irytowało ją zgrywanie „dobrej ciotki, która zawsze uchroni od kłopotów”, bo zawsze ona musiała zapewniać Narcyzie „fałszywe alibi”, a ta siedziała sobie w najlepsze zaczytana w książce na błoniach Hogwartu.

-Kocham cię- Blondyna rzuciła się jej na szyję- Dziękuję, obiecuje, że się odwdzięczę- syknęła jej do ucha. Co jak co ale Narcyza mówiła prawdę. Zawsze odpłacała się jej z nawiązką.

Omówiły dokładnie jak ma wyglądać plan, gdyby coś przypadkiem nie wypaliło, gdy zadzwonił dzwonek Victoria wraz z innymi uczniami weszła do klasy a Narcyza wycofała się w głąb korytarza…





Narcyza biegła na złamanie karku po korytarzach, szeleszcząc szatą. Musiała jak najszybciej znaleźć srebrny pierścionek, który dostała od rodziców… raczej od mamy (ale tata był przy tym obecny), gdy zaczynała Hogwart. Była do niego bardzo przywiązana, mimo, iż go nie lubiła, ale czuła pewien sentyment… Być może, dlatego, iż jest to ozdoba przekazywana z pokolenia na pokolenie?

Narcyza była w pewien sposób dumna z posiadania tego srebrnego cuda z tak wieloletnią tradycją. Desperacko plątała się po korytarzach, nie było go nigdzie (pierścionka) ani przy drzwiach do Wielkiej Sali, ani przy wyjściu z wieży, dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Pewnie jakiś dzieciak go znalazł i niezwykle zafascynowany tak bezcenna ozdobą, przywłaszczył ją sobie. Gdy była pewna, iż zgubiła pierścionek na dobre, opadła na ławkę i zwiesiła ręce.

Ciężko westchnęła i już zastanawiała się nad monologiem, który wypowie przed Wielkim Majestatem (rodzicami). Już miała w głowie obraz, przedstawiający jej matkę w stanie załamania nerwowego z tego powodu, jak mówi jej, że jest nieodpowiedzialną córką, że już nigdy więcej jej nic nie powierzy, że Andromeda byłaby mądrzejsza i bardziej świadoma tego co posiada… tego co było jej dane, rodzinna pamiątka!

Z rozmyślań wybiło ja, pogwizdywanie. Zerwała się na równe nogi, rozglądnęła się dokładnie po bokach, ale nie zauważyła nikogo lub niczego co by przykuło jej uwagę… Ten ktoś był coraz bliżej. Klatka piersiowa Narcyzy falowała szybko, raz w górę, raz w dół. Och a jeśli to Filch? Wpadła jak śliwka w kompot! Bo przecież już dawno zaczęły się lekcje a ona wałęsa się po szkole…

Ostatnie sekundy były stresujące, emocje sięgały zenitu, aż to nagle zza węgła wyłoniła się osoba, której Narcyza nawet nie brała pod uwagę.

Lucjusz Malfoy pogwizdując kroczył w kierunku blondyny a w ręce dzierżawił… Jej pierścionek! Odetchnęła z ulgą.  Po chwili stali już twarzą w twarz w odstępie trzech metrów.

-Zgubiłaś coś?- Malfoy pokazał jej pierścionek.- Prawdziwe cudeńko- przyjrzał jej się dokładnie ze stoickim spokojem. Opuszkami palców natrafił na motto rodu Blacków „ Zawsze czyści”- Czyste srebro, bez żadnej skazy, nie wart żadnej ceny, bezcenny- dodał udając zafascynowanego.

-Jak go znalazłeś?- zapytała tonem żądającym natychmiastowej odpowiedzi.

-A… Wspaniale, że o to pytasz, bo widzisz to bardzo ciekawa historia a zaczęła się, gdy…- Narcyza niekulturalnie przerwała mu wymowę, wchodząc mu perfidnie w zdanie.

-Nie obchodzą mnie szczegóły. Chce wiedzieć jak go znalazłeś!- zacisnęła pięści ze złości.

-Leżał samotny przy wejściu do Wielkiej Sali… aż się prosił, by go podnieść, bo jego nieskazitelny blask bił po oczach w przeciągu jednego kilometra- mówił po woli, ze stoickim spokojem, nadal przyglądając się pierścionkowi.

-Możesz mi go oddać?- podeszła do niego z wyciągniętą ręką w nadziei, iż dostanie swoją własność z powrotem, jednakże myliła się.

-Nie mam takiego zamiaru- oznajmił- Chociaż…- udawał, że się zastanawia, a tak naprawdę cierpliwie odczekał, aż Narcyza straci czujność i gdy tak się stało, chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Ich twarze dzieliło zaledwie pół cala. Dziewczyna stała wryta jak słup w ziemie a Lucjusz pochylił się nad nią. Zmysłowy zapach jej perfum uderzył mu do nozdrzy, był taki ponętny. Po krótkiej chwili napawania się jej „zabójczą bronią”, odsunął jej włosy spadające na ramiona i musnął wargami jej szyję. Tuż po chwili jedną ręką chwycił jej głowę a jego wargi przywarły do jej ucha- Jeśli ładnie poprosisz… to może oddam- jego zniżona, niezwykle uwodzicielska barwa głosu  wywołał na Narcyzie dreszcze. Po kilku sekundach, opanowała całe swoje drżące ciało i zwinnie wyplątała się z jego „diabelskiego” uścisku. On był zaskoczony jej reakcją…

-Zapomnij Malfoy- prychnęła. Starała się aby jej głos nie zadrżał… Jak widać udało jej się.

-Ale przecież na wieży nie okazywałaś sprzeciwu…- oznajmił. No tak… to była akurat, poniekąd prawda.

-Ale też nie odwzajemniłam tego pocałunku!- dorzuciła szybko, by nie wyjść na idiotkę- Przecież… to w ogóle nie był pocałunek, zaledwie całus… obślizgły całus- dokończyła ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.

-W końcu był to pocałunek Ślizgona, więc dlatego był obślizgły- zripostował z triumfalnym uśmieszkiem. Cala radość Narcyzy spełzła jej z twarzy, która mieniła się wszystkimi kolorami tęczy.- Czyli nie podobało ci się?- spytał obojętnie po chwili milczenia.

-Ani trochę- szybko zaprzeczyła. Poczuła nieprzyjemne ukłucie w środku… Głupia KŁAMAŁA!

-Mi tym bardziej- wzruszył ramionami. KŁAMAŁ! To było cudowne uczucie, coś wspaniałego, coś nie do opisania.

Zapadła cisza. Głucha cisza.

-A teraz oddawaj pierścionek!- warknęła nagle Narcyza przerywając tą niezręczną, dla nich obojga ciszę. Ktoś musiał być mądrzejszy i wykonać pierwszy krok. On tylko się zaśmiał.

-Chcesz pierścionek? To  musisz go sama odzyskać- odwrócił się i poszedł przed siebie.

Teraz Narcyza poczuła naprawdę jak wzbiera się w niej wściekłość, jakiej jeszcze nigdy nie czuła, krew pulsowała jej w skroniach. Nie panowała nad sobą. Pobiegła w stronę Lucjusza i rzuciła mu się niespodziewanie na plecy . To nie była jej w pełni świadoma decyzja… Zapomniała o etykiecie rodzinnej, zachowywała się jak dzikuska. Jedną rękę wplotła w jego gęste, białe włosy i pociągnęła z całej siły w bok, aby mieć lepszy widok na swój pierścionek. On zawył z bólu. Ona się tym nie przejęła, opuszkami palców dotykała swojej własności, lecz nagle poczuła silny ucisk jej nadgarstków. Trzeba przyznać, że pan Malfoy ma refleks żmii… Swoje  nogi zacisnęła w jego pasie, aby nie spaść. Z całej siły nachyliła się nad nim i BUM… Lucjusz się zachwiał, z trudem utrzymywał równowagę pod jej ciężarem… choć wcale nie była taka ciężka… była lekka jak piórko. Z trudem wyrwała mu ręce z jego silnego uścisku i znów pociągnęła za włosy… to był jego słaby punkt. Odnotować na przyszłość… pomyślała i wróciła dalej do mordowania Lucjusza…

14 komentarzy:

  1. Hahahaha! Rozwalił mnie moment, gdy Narcyza rzuciła się Lucjuszowi na plecy! Nie ma to, jak dobre pociągnięcie za włosy. ;d Czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, wszystko było świetne...obyś szybko coś dodał :D
    Pozdro i weny
    POISON

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejny rozdział http://wish-i-had-his-angel.blogspot.com/

      Usuń
  3. Świetny rozdział. Dzięki za dedykację ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :)
    Wszystko było świetne, wszystko się zgadzało :) "obślizgły całus" hahaha świetne XD Aaaa nasz Lucjusz ma słaby punkt w postaci ciągnięcia za włosy? Świetny pomysł, myślę że Narcyzie ta wiadomość przyda się na przyszłość:D Świetny rozdział, czekam na więcej;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakież błędy? Dużo nie było :D
    Rozdział mi się bardzo podobał :3
    Ciągnięcie za włosy xD
    Zapraszam do mnie na nn :3
    http://make-love-not-horcruxes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo mi się podoba. Ciekawa jestem jakie alibi dostanie...
    Z Lucjuszem się rozkręca...
    Czekam na kolejny rozdział.
    Jazz

    OdpowiedzUsuń
  7. hej! :3trafiłam przez przypadek na Twojego bloga i jest świetny! Super opisujesz Cyzię i Lucjusza i w ogóle fajny styl pisania *-* Czytałam również Twoje odpowiedzi na pytania do nominacji i napisałaś że Bardzo lubisz Cyzię i Bellatrix ^^ (kocham Bellę <333 ;)) i twoje ulubione filmy... Piraci <3, Harry (oczywiście xD), Tost! i Sweeney Todd! Czyli lubisz Helenę Bonham Carter??? Bo ja kocham ;3 i mam bzika na punkcie Sweeneya i Tost też byl super *u*
    zapraszam również na mój blog: ta-najwierniejsza.blogspot.com :3 jest o siostrze Cyzi- Belli ;)
    fajnie by było gdybyś informowała mnie o Twoich NN na moim blogu ;> sorry za spam xdd
    pozdrawiam
    Bella Lestrange ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tam miłe słowa. :)
      Boże! Ja ubóstwiam Helenkę jest wspaniałą aktorką... Taak zgodzę się, że Sweeney Todd był jednym słowem zajebisty. Helena świetnie wykreowała w nim postać Pani Lovett... Potrafię oglądać ten film godzinami i nigdy mi się nie znudzi. Tost też był naprawdę świetny, ale rola w Harrym Potterze była strzałem w dziesiątkę. Helenka była genialna jako nieobliczalna, pozbawiona skrupułów Bellatrix. :D
      Oczywiście, że zalukam na Twego bloga, bo ciesze się, że wreszcie ktoś pisze o BELLI. <3
      Pozdrawiam Cyzia14. :3

      Usuń
  8. i jeszcze Nędznicy <333 sorry za spam.. znowu xdd ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie pojawił się nowy rozdział ;)
    Ta-najwierniejsza.blogspot.com
    Ty też mnie informuj o Twoich NN :3
    Pozdrawiam ;*
    Bella

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochanie, nominowałam Cię do The Versatile Blogger na http://make-love-not-horcruxes.blogspot.com/ :***
    ~~XOXO~~

    OdpowiedzUsuń
  11. nominuję Cię do Versatile Blogger i Liebster Awards ;3 wiem, że już byłaś nominowana, ale chciałam Ciebie też nominować i nie znam tak dużo dobrych blogów ;)
    szczegoły na ta-najwierniejsza.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*
    Bella Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  12. Natrafiłam na twojego bloga nie celowo, ale , cóż, muszę przyznac , że jest bardzo fajny :D
    Piszesz o jednych z moich ulubionych postaci no i robisz to w pięknym stylu!
    Cała historia jest bardzo wciągająca , no i długość rozdziałów też jest całkiem przyjemna :)
    Bardzo mi się podoba, obserwuję :D

    Zapraszam cię też do mnie: hogwart-moimi-oczami.blogspot.com
    Zaobserwuj i zostaw komentarz - będe bardzo wdzięczna ;3

    Pozdrawiam i czekam na nn ,
    Stacy Malfoy
    xxx

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*