sobota, 23 lutego 2013

Rozdział IV „Coraz Bliżej Prawdy”

Wracam do Was Moi Kochani wraz z nowym rozdziałem.
Nie pisałam, ponieważ miałam dużo nauki oraz musiałam uporać się z problemami zdrowotnymi.  Oczywiście wszystko nadrobię. :)
Co do rozdziału to mam wrażenie, iż akcja potoczyła się za szybko... Chyba trochę mnie poniosło. Jednakże ostatnie słowo należy do Was.

Ps: Przepraszam, za wszelakie błędy.

Tak więc miłej lektury! Cyzia14.





      Blask księżyca rozświetlił błonia Hogwartu. Narcyza czekała, aż wszyscy Ślizgoni opuszczą pokój wspólny i pójdą spać. Była spięta, zdenerwowana. Stukała paznokciami po oparciu sofy, co chwilę przekładała nogę na nogę i zerkała na swój zegarek. Dochodziła dwunasta w nocy. Z anielską cierpliwością czekała, aż w końcu wszyscy znikną z pomieszczenia.

      Tik, tak, tik, tak- czas płynął nieubłaganie… Nareszcie została sama. Ostatnie jednostki poszły do swoich dormitoriów, mogła wyjść. Podparła się rękami o sofę i wstała. Poszła do portretu, wypowiedziała hasło i przeszła przez dziurę. Salazar Slytherin, który widniał na obrazie użalał się, że ludzie budzą go w środku nocy i nie dają spać… jednak Narcyza nie przejęła się tym w ogóle, dla niej najważniejsze teraz było przedostanie się na drugą stronę szkoły tak, aby nie zostać przez nikogo przyłapaną.

      Po kilku minutach ciężkiej podróży dotarła na wieżę. Zauważyła, że Lucjusza jeszcze nie było, więc podeszła do poręczy i oparła się o nią. Wzięła trzy głębokie wdechy. Czuła w środku podniecenie ale i strach. Po chwili usłyszała za sobą kroki.

- Wiem, że to ty! - odwróciła się. Stał przed nią Lucjusz Malfoy.

- Dziękuję, że przyszłaś - uśmiechnął się i założył ręce do tyłu.

- Do rzeczy - rzuciła obojętnie.

- Tam po lewej stronie na niebie jest gwiazdozbiór smoka… bardzo mi się podoba - wskazał palcem na konstelację gwiazd - Draco... - dokończył  dumnie.

- Malfoy o co Ci chodzi? Chyba nie masz zamiaru prawić mi wykładu na temat gwiazdozbiorów? - żachnęła się i założyła ręce pod biustem.

-Nie… - zaciął się. - To bardzo ważne, więc posłuchaj uważnie co mam ci do powiedzenia. - mówił wyraźnie i powoli jak do małego dziecka.

-Malfoy! - zagrzmiała. Zaczynała się powoli niecierpliwić. 

-Jesteś o mnie zazdrosna? - zmienił całkowicie temat. Był idiotą… taki cwany a strach go obleciał. Oni mu tego nie darują… już mu nie zaufają i co wtedy pocznie…?

- Daj spokój - zaśmiała się. - Ja… o Ciebie? - parsknęła śmiechem.

- Nie udawaj! - warknął i zbliżył się do niej.

- Lucjuszu musisz przywyknąć do tego, że nie każda dziewczyna wpadnie Ci w ramiona. - Z ironicznym uśmiechem wyminęła go. - Są lepsi. - chciała odejść, lecz on zdążył chwycić ją za nadgarstek i przyciągnąć do siebie.

- Nie pogrywaj ze mną Black! - mocniej ścisnął jej dłoń.

- Połamiesz mi kości! - krzyknęła. Nie lubiła takich sytuacji, w których ktoś miał nad nią władze. Czuła się wtedy taka bezsilna.

- Jesteś głupia! Wiesz ile dziewczyn dałoby wszystko za taką chwilę? - zacisnął zęby. Był wściekły do granic możliwości… ba nawet bardziej!

- Wmawiaj sobie wmawiaj, tylko marzenia ci zostały - czuła jakieś dziwne iskierki w środku, które skakały po jej wnętrznościach…

- Kończy się już moja cierpliwość - odsunął się od niej na kilka metrów.

- Uspokój się... - wyszeptała cicho, by załagodzić jakoś sytuację między nimi. Nie wiedziała, jak ma teraz postąpić i co zrobić. Stała bezczynnie i patrzyła się na niego. 

- Wszystko komplikujesz! - krzyknął nagle . Narcyza podskoczyła ze strachu. Zamurowało ją.

- Ja? - żachnęła się. - O czym ty mówisz? O co ci chodzi? - pytała zdenerwowana. Niepewność zabijała ją od środka. Bała się słów jakie teraz usłyszy.

- Chcesz wiedzieć? - popatrzył się na nią. - Naprawdę chcesz wiedzieć? - z każdą sekundą Narcyza niecierpliwiła się coraz bardziej.

-Tak… Gadaj do jasnej cholery!- wrzasnęła nie panowała nad emocjami. To było silniejsze od niej.

- Nie jesteś mi obojętna! - dziewczynę zamurowało. Spodziewała by się wszystkiego, ale nie… tego. Traciła grunt pod nogami. Słowa Malfoya wywarły na niej ogromne wrażenie. - To silniejsze ode mnie! - podszedł do niej - Motyle w brzuchu na twój widok…- ciągnął pretensjonalnym tonem nie wiedząc, iż rani Narcyzę takim sposobem mówienia.

- Proszę przestań - wysyczała. Miała już tego wszystkie dość. 

      Znów zapadła cisza… Narcyza próbowała unormować swój oddech, a Lucjusz swoje oszalałe serce.

- To twoja wina! - warknął Malfoy z wyrzutem. Jego głos zadrżał.

- Moja? - oburzyła się. Coś zakuło ją w środku.- Co ci takiego zrobiłam?- spojrzała przenikliwie w jego oczy.

-Urodziłaś się! - krzyknął. Nie wiedział co robi a tym bardziej co mówi. Narcyzę zabolały te słowa i to bardzo. Zraniły ją najmocniej. Czuła w środku ból, na miarę Crucio. Był nie do wytrzymania. Serce rozpadło jej się na miliony kawałeczków. - Gdyby nie było ciebie nie byłoby problemu! - kolejny cios zadany Narcyzie. - Chcę abyś umarła!- krzyknął. - Wtedy mógłbym robić co tylko mi się podoba, bez zbędnego poczucia winy!

- To mnie zabij - rozłożyła ręce. - Na co czekasz? - 

      On poczuł się niezręcznie. Nie wiedział co ma zrobić! Co powiedzieć! Stali naprzeciwko siebie.

- Nie będę brudził sobie rąk - prychnął. Z każdym kolejnym słowem blondyna cierpiała coraz bardziej.

- Ranisz mnie Malfoy! - warknęła cicho.

- Ty ranisz mnie bardziej! - warknął. - Swoim stylem bycia. Sądzisz, że zależy mi na tym aby cię zaliczyć?! Mylisz się! - zaciskał pięści. Jego oczy jak dotąd przepełnione szarością i chłodem, teraz płonęły jak ogień.

- Nie… To nie tak ja… - nie dokończyła, ponieważ on machnął na nią ręką. Od razu zamilkła.

- Nie chce cię słuchać... - chciał powiedzieć coś więcej, ale Narcyza weszła mu w zdanie.

- Lucjuszu ale… - zabrakło jej słów, aby mogła wyrazić co czuje w tej zaistniałej sytuacji. Nie wiedziała co powiedzieć. Poczuła jak jej głos w gardle blokuje niewidzialna siła, i nie pozwala mu wydobyć się na zewnątrz. - Nie to miałam na myśli. - wyrzuciła z siebie niczym torpeda pocisk. On tylko prychnął z poirytowaniem.

- To słucham co miałaś na myśli mówiąc, że chce cię tylko zaliczyć? - zbił ją z pantałyku.

- Ciągle widuję cię z inna. To boli - wskazała na serce. - To cholernie boli. - dodała.

- Nie wierze ci! - palec wskazujący poleciał w jej stronę z szybkością Avady. - Kłamiesz! Łżesz jak pies! - ogrom sytuacji przytłaczał go. Był rozdarty pomiędzy dwoma światami… jeden to Miłość, a drugi to Nienawiść do Narcyzy.

- Teraz mówię prawdę - spuściła trochę z tonu. - Ja też coś do ciebie czuje. - poczuła w środku spokój jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Gdy myślała, iż dojdzie do pojednania z Malfoy’em… myliła się i to bardzo.

- NARCYZA BLACK?! ZAKOCHAŁA SIĘ W TYM IDIOCIE MALFOYU? - zakpił. - Ty w ogóle wiesz co to znaczy? Co znaczy zakochać się w kimś? Co oznacza słowo „MIŁOŚĆ”? - nie mógł ukryć swojego rozbawienia.

      Narcyzę to zabolało. Właśnie wyznała mu swoje uczucia a on z niej drwił

- Czy to cię śmieszy? - spytała, a jej głos zadrżał. Bała się odpowiedzi.

- Tak - uśmiechnął się. - Jesteś strasznie tajemnicza Cyziu… - dodał ironicznie. Blondynie nie podobał się ten ton. Nie lubiła go. Uważała taki sposób mówienia za pogardliwy.

- Czy to źle? Czy to źle, że postępuję zgodnie z zasadami jakich uczyli mnie w domu? Czy to źle, że jestem wyniosła i nieprzystępna? - pytała z wyrzutem. On nic nie odpowiedział. Milczał. Zamurowało go. Nie wiedział co ma powiedzieć. Narcyza podeszła do niego, chwyciła za szatę i szarpnęła. - Słyszałeś co powiedziałam? - nadal nic. - Słyszałeś?! - krzyknęła.

- Człowiek powinien iść własnymi ścieżkami i mieć własne zasady. - powiedział spokojnie. - A gdyby twoja matka kazała skoczyć ci w ogień… Skoczyłabyś? A gdyby twoi rodzicie zaplanowali nasze małżeństwo? Dajmy na to, że zostałaś mi obiecała jeszcze przed twoimi narodzinami. Co byś wtedy zrobiła? - Był tak blisko od wyznania jej prawdy, jednakże się powstrzymał.

      Narcyzę zamurowało. Ona i Malfoy mieliby być małżeństwem? Śmieszne.

- Dlaczego sugerujesz, że miałabym zostać twoją żoną? - prychnęła z poirytowaniem. Lucjusz był przygotowany na to pytanie od dawna. Już miał coś powiedzieć, ale uznał, że teraz to nie za dobry moment.

- To tylko przykład - odrzekł. - Wyobrażasz sobie nas na ślubnym kobiercu? Musiałbym być totalnym idiotą. - zaśmiał się. - Ale rozum jeszcze mam. - dumnie wypiął pierś.

- Chyba jego resztki - dodała z przekąsem. - Po co w ogóle chciałeś, abym tu przyszła? - spojrzała przenikliwie w jego oczy, które jednak nic nie mówiły.

- Chciałem sprawdzić do jakiego stopnia jesteś w stanie dla mnie zaryzykować - odpowiedział obojętnie.

- Tylko po to? - jej oczy zaszkliły się i nie trudno było tego nie zauważyć.

- Tak, po nic więcej - skłamał. - FATYGOWAŁAŚ SIĘ TU SPECJALNIE DLA MNIE!- jego wargi wykrzywiły się w złośliwy uśmiech. - Złamałaś ponad dwadzieścia punktów szkolnego regulaminu dla mnie. - dodał. - Czyli wygrałem!

- To… to ja już pójdę - szepnęła. Chciała odejść, lecz on złapał jej nadgarstek i przyciągnął do siebie. Spojrzał w jej niebieskie oczy. Narcyza była przerażona. Nigdy w życiu nie doświadczyła takiej bliskości ze strony płci przeciwnej. Ich serca zaczęły wyrywać się do siebie, ich oddechy stawały się coraz szybsze. Lucjusz nie mógł oprzeć się jej urokowi. Podniecała go myśl o tym, iż jest teraz z nią sam na sam, a sytuacja jest taka, a nie inna. Blondyna próbowała się wyzwolić z jego uścisku, jednak on trzymał ją mocno. Ogarnęła ja fala gorąca i to uczucie w brzuchu, którego wcześniej nie doświadczyła. Zamknęła oczy i cała drżała. On był coraz bliżej. Poczuła jego oddech na swojej szyi. Po chwili jedną ręką chwycił jej podbródek a drugą objął w talii. Nie mógł się powstrzymać… Jej usta wyglądały tak ponętnie, że aż zapragnął ich zasmakować. Pochylił się i lekko musnął swoimi wargami jej wargi. Jednak to go nie zaspokoiło, potrzebował więcej. Chciał pogłębić pocałunek, lecz w tej samej chwili zegar wybił północ. Narcyza wykorzystała tę sytuację i wyswobodziła się z jego sideł i uciekła. On dopiero po chwili oprzytomniał, ponieważ zegar ucichł.

- Cyziu zaczekaj… proszę! - krzyczał. - Zaczekaj! - jęknął błagalnie. Ona zniknęła mu z oczu.
Zrezygnowany oparł się o marmurową ścianę i usiadł na posadzce. W zasadzie to nie wiedział za co ma się obwiniać, przecież nic złego nie zrobił, więc to raczej ona powinna czuć się winna, bo odeszła. A mogła dostać o wiele więcej...

      Narcyza biegła ile sił w nogach. Nie oglądała się za siebie. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium.

      Gdy dotarła w końcu przed portret, wypowiedziała hasło i przeszła przez dziurę do środka. Usiadła na kanapie blisko kominka. Wpatrywała się w tańczące języki ognia. Wyglądały tak pięknie jakby para zakochanych wirowała na parkiecie i przyćmiewała resztę swoimi ruchami i swobodą z jaką poruszają się w rytm muzyki.

Jej stan euforii nie trwał jednak długo, bo do pokoju wszedł również Lucjusz. Dziewczyna od razu zerwała się na równe nogi. Wymienili się spojrzeniami. Gdy Malfoy zrobił krok w jej stronę ona od razu odwróciła się i pobiegła do swojego dormitorium. To był zdecydowanie jej najgorszy dzień w życiu.

      Malfoy zrezygnowany opadł na kanapę. Westchnął ciężko i zaprzysiągł, że nie odpuści dopóki Narcyza nie zechce z nim porozmawiać.

12 komentarzy:

  1. Miska, wredna jesteś ;( czemu ja tak cudnie nie pisze jak Ty !? Przy tym moje opowiadania to banał i beznadzieja ! :( Popłakałam sie ... Serio ! Sama nie wiem czemu ! Naucz mnie tak pisac ;* Pozdrawiam
    Dramione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martusiu! :* Nie przesadzaj, bo Ty również świetnie piszesz. Jeszcze mi dużo brakuje.
      Pozdrawiam Cyzia14. :*

      Usuń
    2. Miska, nie przesadzam... Ty piszesz tak, że mi do Ciebie dużo brakuje. Przykład? Ten rozdział albo na gg jak piszemy te swoje bzdety to ja Ciebie nie mogę przebić... To Ty przesadzasz, gdyż Tobie nic nie brakuje !

      Usuń
  2. Nooo, muszę Ci powiedzieć, ich kłótnia pierwsza klasa!
    Ahh, i pokochałam Cię za tę melodie.
    Linkin Park - Numb - zgadza się prawda?
    Kocham Linkin Park... *-*
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Linkin Park- Numb... urzekła mnie ta melodia.
    Ja też ich kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kłótnia - mistrzostwo. A ten pocałunek... mmm! ;* Chcę więcej i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyszło Ci super! Piszesz coraz lepiej :3
    Super, bardzo mi się podoba. Cudna nuta. *-*
    Czekam na next ;P
    PS. Na wszystkich moich blogach pojawiło się NN ;)
    ~~xoxo~~

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zachwycona rozdział bardzo mi się podobał, a do tego ta ich kłótnia ;D cudo
    Pozdro i weny
    POISON
    P.S na http://wish-i-had-his-angel.blogspot.com/ serdecznie zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiedziałam za bardzo gdzie to zostawić, bo to będzie czysty SPAM :3
    Zapraszam na mojego nowego bloga, tym razem samodzielne opowiadanie ^^
    http://szum-elfich-skrzydel.blogspot.com/
    ~~xoxo~~ Esther, dawniej Isabell.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć :) Wyczekiwany rozdział zwarty i gotowy :)
    http://sevmionelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak Kopciuszek. Gdy zegar wybił północ, a Narcyza uciekła, od razu naszły mnie skojarzenia z Kopciuszkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc to nawet nie myślałam o "Kopciuszku". ;)

      Usuń

Dziękuję za to, że znalazłeś/ znalazłaś czas, by skomentować ten rozdział. Wiele to dla mnie znaczy, motywuje do dalszego pisania. Jeszcze raz - Dziękuję, że jesteś! :*